Facebookowym
przebojem zeszłego tygodnia było słowo „wziąść” (o, edytor tekstu chciał wbrew
mojej woli poprawić je na „wziąć”), wylansowane i bronione aż do ostatniej kropli atramentu przez Krystynę
Pawłowicz. Przepraszam panią profesor i
tych, którzy zasugerowali mi ten przypadek jako temat do kolejnego wpisu, że musieli czekać, ale u mnie sportowcy zawsze będą mieli pierwszeństwo
przed politykami.
Politycy, chociaż statystycznie
lepiej wykształceni, wcale nie mówią po polsku lepiej od sportowców. I ci z
koalicji, i ci z opozycji, i ci, którym tylko się wydaje, że mają szansę dostać
się do parlamentu, jednakowo kaleczą polszczyznę z mównicy oraz w studiach
telewizyjnych i radiowych.
Po tygodniu można chyba uznać, że
każdy, kto ma dostęp do internetu, już nigdy nie powie, a tym bardziej nie
napisze „wziąść". Podziękujmy pani profesor za lekcję i uznajmy, że był to
pojedynczy przypadek. Gdyby jednak miał się okazać „pojedyńczy”, to zastrzegam
sobie prawo, aby wrócić do tematu i wytknąć błąd.
Nie trzeba długo myśleć, aby
wymyślić – nie „wymyśleć”! – że wymowy „włanczać” i „wyłanczać” z nosowym „a”
nijak nie da się przenieść na papier. W tym miejscu aż się prosi o dygresję.
Bardzo popularne kiedyś w językach słowiańskich samogłoski nosowe przetrwały
już tylko w polskim i kaszubskim. Nosowe „o” zapisujemy jako „ą”, natomiast „e”
– „ę”. Dla nosowej samogłoski „a” brakuje graficznego odpowiednika, więc możemy o niej zapomnieć bez
żadnego uszczerbku dla tradycji.
Nie tylko „w dniu dzisiejszym” (już
pisałem w „Winie Ruska”, że to – podobnie jak „pod
rząd” – rusycyzm) słyszałem, że nie powinniśmy żyć przeszłością, że
należy „patrzyć” w przyszłość. Niechętnie przyznaję, że ta forma jest już tolerowana
przez autorów słowników języka polskiego. Złośliwie dodam, że w Sejmie jeszcze
jakoś ujdzie. Forma „patrzeć” jest bardziej staranna i lepiej świadczy o
polszczyźnie mówiącego.
Od posłów z przednich rzędów
należy wymagać więcej, bo nie tylko kształtują polską politykę, ale również
mają wpływ na język. Posłom z ostatnich ław można natomiast współczuć. Wcale
nie dlatego, że im najtrudniej o reelekcję; wielu z nich nie wie nawet, jakie
miejsce zajmuje. Niektórzy uważają, że „tylnie”. Aby
łatwiej zapamiętali, podpowiadam, że jeśli złapią gumę (przed tym nie uchroni
żaden immunitet), to albo w przednim, albo tylnym kole. Tylne oczywiście
może być prawe albo lewe, ale nigdy nie powinno być „tylnie”.
Nie wiem, czy jestem przekonujący.
Jeśli nie, to trudno, ale w żadnym (bez „bądź” w
środku tego zwrotu!) razie nie chciałbym być „przekonywujący”, bo to błędny wynik syntezy imiesłowów pochodzących od czasownika
dokonanego „przekonać” („przekonujący”) i czasownika niedokonanego
„przekonywać” („przekonywający”). Również w tym przypadku to chyba kwestia czasu,
kiedy takze ta niepoprawna forma przebije się do polszczyzny codziennej.
Czy ja
przypadkiem nie nadużywam cudzysłowu? Dziennikarze, a także politycy, bo to
przecież głównie z ich powodu dzisiaj się spotykamy (przypominam o paskudnym
„dniu dzisiejszym”), miewają problemy z cudzysłowem w dopełniaczu i zdarza im
się powiedzieć „cudzysłowiu” lub „cudzysłowia”. Znacznie częściej – i w mowie,
i w piśmie – nie radzą sobie z miejscownikiem. Która wersja – „w cudzysłowiu”
czy „w cudzysłowie” – jest poprawna i dlaczego? Sprawdźcie „W temaciecudzysłowu”.
„Patrzyć” jest w słownikach od ponad stu lat, ale rozumiem, że niektórzy się mogli jeszcze nie przekonać.
OdpowiedzUsuńbłędny wynik syntezy imiesłowów pochodzących od czasownika dokonanego „przekonać” („przekonujący”)
Drobna uwaga gramatyczna: od czasowników dokonanych nie tworzy się imiesłowów przymiotnikowych czynnych. „Przekonujący” to imiesłów czasownika „przekonywać”.
1. Dziękuję za komentarz.
Usuń2. Zgadzam się i proszę o zgodę, że "patrzeć" jest jednak lepiej widziane
3. No faktycznie, trudno... Właśnie obniżyłem sobie ocenę za ten post.
4. Pozdrawiam