Telewizyjny Kurier Warszawski chwalił się kiedyś, że
jest nie tylko warszawski, ale nawet warszawszszy, a w porywach wręcz
najwarszawściejszy. O, już mi edytor podkreślił wężykiem... To przepyszny
przykład wykorzystania błędnego stopniowania przymiotnika do zbożnych (w tym
przypadku reklamowych) celów.
Tak sobie rozmawiam, słucham, czytam – i staram się nie
dziwić nikomu i niczemu. Nie zawsze się udaje. Piłki nożnej w programach
sportowych jest najwięcej, więc i o przykład najłatwiej. „Jest bardziej ostrożniejszy”
– pochwalił gracza pan komentator, wrzucając do jednego worka stopniowanie
proste i opisowe. Tu trzeba nie ostrożnie, lecz śmiało zdecydować się na jeden
z tych sposobów.
Jeśli potrzebne krótkie korepetycje, to służę
najuprzejmiej (bardziej uprzejmie już nie potrafię). Nie tylko przymiotniki, bo
– jak widać – również przysłówki możemy stopniować opisowo, to znaczy do
stopnia podstawowego dodać wyrazy posiłkowe „bardziej” (stopień wyższy) i „najbardziej”
(stopień najwyższy). Łatwe, żeby nie powiedzieć, że najłatwiejsze, prawda?
Stopniowanie proste też trudne nie jest,
chociaż najprostszym nazwać go nie można. W stopniu wyższym wystarczy po
temacie fleksyjnym dodać odpowiednią końcówkę, natomiast w stopniu najwyższym
trzeba coś wstawić również przed tematem. Z „ostrożnego” powinniśmy zrobić
najpierw „ostrożniejszego”, a następnie „najostrożniejszego”.
Czy „bardziej” lub „najbardziej ostrożny”
byłby błędem? Nie. Nie ma w polszczyźnie jednoznacznych zasad, które
określałaby, kiedy należy stopniować w sposób opisowy, a kiedy prosty. Sami
musimy wybrać. Łatwiej (akurat w tym przypadku na pewno nie „bardziej łatwo”)
na piśmie, bo zawsze można poprawić błąd. Jeśli w eter pójdzie ów
„ostrożniejszy” lub „bardziej ostrożny”, też nikt się nie przyczepi. Niewłaściwe
było natomiast skrzyżowanie stopniowania opisowego i prostego.
Podczas transmisji wyścigu kolarskiego moją uwagę zwrócił
komentator, który współczuł zawodnikom zbliżającym się do premii górskiej i
podjazdu jeszcze „stromszego” od poprzedniego. Oczywiście między poprzednim a
tym akapitem nikt nie ustanowił nowych kryteriów stopniowania przymiotników,
ale czasem wystarczy się wsłuchać, aby usłyszeć ten zgrzyt.
Dużo… Co ja piszę – najwięcej! – kłopotów w każdym
języku sprawia odmiana nieregularna rzeczowników, czasowników i innych
odmiennych części mowy. Polskie przymiotniki potrafią jednak sprawić miłą
niespodziankę. Przynajmniej nam. Obcokrajowcy mogą nie rozumieć, dlaczego
„większy” jest większy od „dużego”, a „lepszy” lepszy od „dobrego”. My
osłuchiwaliśmy się z tymi niuansami od dziecka i jeśli od czasu do czasu coś
czytamy (niekoniecznie moją książkę, ale przy okazji zachęcam), to w tym
przypadku błędu nie powinniśmy popełnić. Chyba że ktoś chce mówić „źlej” od
mówiącego najgorzej.