tag:blogger.com,1999:blog-71348715216719571012024-03-13T01:57:22.825+01:00Polish swój PolishPolszczyzna dziennikarzy (nie tylko) sportowychArtur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.comBlogger138125tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-14743814556441269042018-09-07T20:14:00.000+02:002018-09-07T20:21:58.794+02:00Młot poza podium<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";"><b>Ostatnio, nie tylko z powodu US Open i
permanentnego niewyspania, nie miałem czasu słuchać radia i przeglądać
internetu, a w telewizji oglądałem naprawdę niewiele sportu poza tenisem.
Koledzy nie zostawili mnie jednak w potrzebie i udzielili mi wszechstronnej
pomocy w pisaniu tego bloga. Serdecznie dziękuję!</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">Tytuł na pierwszej stronie gazety ostrzega
przechodniów przed agresywnym budynkiem. „Kamienica grozi, że się zawali” –
grzmi autor informacji. Wiele starych domów zawaliło się bez uprzedzenia,
niektóre ujawniły przy tym zabójcze instynkty, a ta zachowała się przezież i
przyzwoicie, i odpowiedzialnie. Ja byłbym skłonny tę kamienicę pochwalić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">Chcieli dobrze, a wyszło jak zwykle… Portal
informacyjny zwrócił uwagę czytelników na odrażające zjawisko, ale całej
zasługi nie przypisał sobie, lecz – jak należy – powołał się na źródło.
„Wstrząsające historie o pedofilii w xxx” – głosił tytuł w internecie. Za
iksami ukryłem nazwę tygodnika, bo to raczej nie w jego redakcji dochodzi
(dochodziło) do tych przestępstw. To właśnie ten periodyk opisał pedofilię sami
wiecie gdzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">Tenisiści skończyli grać, w telewizji
skończyły się nawet powtórki, więc włączyłem radio. Zdążyłem w ostatniej
chwili, bo gdybym najpierw włączył ekspres do kawy, to przegapiłbym informację,
że „w licytacji wzięły udział klacze”. Szkoda, że w Janowie. Moja mama, która
lubi „Wojny magazynowe”, chętnie obejrzałaby, jak gniada próbuje przebić karą,
a siwa wygrywa aukcję z kasztanką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">W weekend przeprosiłem się z piłką nożną. Jedną
ligę oglądam, bo nigdy nie wiadomo, kto wygra mecz, a drugą, bo nigdy nie
potrafię przewidzieć, co będzie stało na niższym poziomie – gra czy komentarz.
Tego dnia piłkarze spisali się lepiej. Goli nastrzelali wprawdzie niewiele, ale
wszystko sprzysięgło się przeciwko nim. „Obawiałem się, że piłka może wpaść do
własnej bramki”. Nie wpadła, więc dziennikarz odetchnął z wyraźną ulgą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">Kiedy rzeczowniki w zdaniu złożonym zamieniają
się miejscami i rolami, zdanie na ogół traci sens i często staje się
zabawne. W sierpniu, kiedy całymi wieczorami oglądałem relacje z zawodów
lekkoatletycznych, zanotowałem sobie taką perełkę: „Jeszcze pokrzyczał za tym
młotem i wylądował poza 80. metrem”. Sprawdziłem wyniki: młot medalu nie
zdobył, na podium nie stanął. Może ktoś zna jego dalsze losy?</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-43129554096945880382018-08-24T17:06:00.000+02:002018-08-24T17:06:04.973+02:00Słowo samorodne<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b>O Zuzi na tym blogu już wspominałem, i to
kilka razy. Wtedy była jeszcze panną. Teraz pora na Pawła, za którego wyszła
dwa miesiące temu. Dzięki jego inspiracji wreszcie rozwiązałem dręczącą mnie od
pewnego czasu zagadkę językową. Oczywiście mogłem rozwikłać ją samodzielnie,
ale to nie to samo.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Zuzia i Paweł, wracając z wakacji, zahaczyli –
ku mojej radości – o Węgry. Niby niespodzianka, ale przecież mogłem się
domyślać, że znajdą kilka minut, aby rozejrzeć się po półce (półkach?) z tokajami.
Jeszcze raz dziękuję i jeszcze raz zapewniam, że trzymam tę butelkę na okazję
znacznie rzadszą niż po prostu chęć napicia się wina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Kiedy już butelka przeszła z rąk do rąk, kiedy
podziękowałem za pamięć (kurtuazyjnie, bo przecież niemal z każdego wyjazdu
przywozimy sobie jakieś drobiazgi), przeszliśmy z Pawłem do rozszyfrowywania
napisów. „Edes” jak to „edes” – od dawna wiem, że słodkie. Ale skąd się wzięło
(wziął? wzięła?) „szamorodni”?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Odpaliliśmy komputer i już po chwili – nie
wiem, jak Paweł, ale ja miałem takie wrażenie – wyważyliśmy szeroko otwarte
drzwi. Intuicja podpowiadała przecież, że żaden Węgier nie mógł wymyślić wyrazu
„szamorodni”; jeśli już, to najwyżej pisownię przez „sz”, co czyta się „s”.
Wikipedia nie powinna być wyrocznią, ale w tym przypadku chyba wystarczy: „</span><span style="background: white; color: black; font-family: Georgia;">nazwa tego węgierskiego wina wywodzi się z języka
polskiego (ze względu na wielkość spożycia w Rzeczpospolitej) i oznacza <i style="mso-bidi-font-style: normal;">sam się rodzi</i> lub <i style="mso-bidi-font-style: normal;">samorodny</i>”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; color: black; font-family: Georgia;">Tak
często narzekamy na psujące polszczyznę anglicyzmy i nieświadomie używamy
pasożytniczych rusycyzmów, że zapominamy o wpływie polskiego na inne języki.
Jakiś czas temu wpadł mi w ręce artykuł o konieczności obrony ukraińskiego
przed coraz bardziej popularnymi polonizmami. Ten tekst już dawno mi się
zapodział, ale studiując etykietę na butelce prawie <i style="mso-bidi-font-style: normal;">szamorodni</i> wpadłem na pomysł, żeby znaleźć trochę przykładów naszej
ekspansji.</span><span style="color: black; font-family: Georgia;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Żeby nie wyważać kolejnych drzwi, korzystam z
pomocy autorów strony „Błędy i owędy”, którą bez kłopotów znajdziecie na
Facebooku. Naprawdę warto śledzić! Podają oni takie przykłady:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– węgierski: kaposzta (kapusta), pisztrang
(pstrąg);<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– ukraiński: cikawyj (ciekawy), ważnost (ważność),
dopiru (dopiero);<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– białoruski: a mienawita (a mianowicie),
skarha (skarga);<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– czeski: prziroda (przyroda), przedmet (przedmiot);<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– słowacki: predmet (przedmiot);<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– litewski: suknele (suknia); <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– rumuński: smintina (śmietana), bogat
(bogaty);<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– angielski i francuski: mazurka (mazurek);<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– niemiecki: Grenze (granica), Gurke (ogórek).<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Zostaje jeszcze jedno słowo, które Polska dała
całemu światu. Moi niemieccy przyjaciele bardzo się zdziwili, kiedy
powiedziałem im, że ichnia Wodka wcale nie pochodzi od rosyjskiej wodki. A
niechaj więc narodowie wżdy postronni znają, iż słowo Wodka, wodka, vodka,
votka, vodki, vodko – i niechaj je piszą, jak lubią – Polakom zawdzięczają.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Ja jednak wolę węgrzyna...</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-46030410680390949042018-08-03T17:06:00.000+02:002018-08-03T17:06:49.694+02:00Sezon ogórkowy<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b>W mediach jak nie upał, to pyton, a to znaczy,
że sezon ogórkowy w pełni. Na moim biurku leży sterta notatek i czeka, a ja
jakoś nie mogę przełączyć się z trybu roboczo-podróżniczego na
roboczo-stacjonarny. Każdy powód jest dobry, żeby nie przegrzewać szarych
komórek.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Przedwczoraj – jak na sezon ogórkowy przystało
– zapakowałem sześć kilogramów do słoików i teraz czekam, kiedy rodzina i
przyjaciele zaczną się upominać o swój przydział. W poczuciu dobrze spełnionego
obowiązku, który sam sobie narzuciłem, zachciało mi się relaksu przy
komputerze. Na szczęście na Facebooku jest nie tylko polityka, która nigdy nie
pozwoli nam od siebie odpocząć i dopadnie nas wszędzie, czy tego chcemy, czy
nie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">No i tak sobie wędrując w dół monitora,
natknąłem się na „Poprawną polszczyznę”. Perełka! Przejrzałem tę witrynę i wynotowałem
co piękniejsze kwiatki wyrwane głównie z tablic promocyjnych w handlu i
gastronomii oraz reklam i ogłoszeń. Nowy słownik języka niby-polskiego mógłby
zawierać na przykład takie hasła:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– brązoletka<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– klijęt<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– kretka<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– mrożąki<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– paletki do babinktona<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">– sfetr<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Gdyby ktoś z czytelników szukał pracy, to nie
radzę chodzić do pośredniaka, bo tam nuda. Wygrzebałem dla was, ale niestety
tylko dla panów, bardzo konkretną ofertę: „Przyjmę (…) męszczyznę z prawojazdem”.
Nie wiem tylko, jakiej kategorii ma być ten prawojazd – A, C czy może Ą+Ć.
Wątpliwość jest uzasadniona, ponieważ znalazłem także życzenia zaczynające się
od słów „wszystkim babcią i dziadką”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Jest jeszcze jedna oferta, ale trochę się
boję, że chyba jednak za bardzo drastyczna. Osoby o zbyt bujnej wyobraźni
serdecznie proszę o przejście do następnego akapitu. „Zatrudnimy osobę na kebab”…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Są tacy, którzy nie czekają, aż podam im
oferty na tacy, lecz sami aktywnie szukają zatrudnienia. I wcale nie
wybrzydzają. „Każdą propozycja rozpacze” – zapewniają. Inni wzięli swój los w swoje
ręce, przeszli na samozatrudnienie i teraz rozglądają się za klientami
(ewentualnie klijętami). Jeśli akurat zaczynacie się budować, to nieśmiało
polecę „usługi koparko-ładowarko i mini koparko”. Konkurencja właśnie
zrealizowała zamówienie i wystawiła rachunek za: „Usuga: pszewus płyt
drogowych”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Ale po co komu droga... Zbudujcie sobie willę.
Nie stać was? To może chociaż pół bliźniaka? Też nie? Przecież musi być na to
jakaś rada… O, nie masz kasy, to „weś kredyt” – radzi tablica reklamowa. Pewnej
pani brakuje już chyba naprawdę niewiele, więc aby spiąć budżet inwestycji,
postanowiła sprzedać „sweterek marki KEEP AWAY FROM FIRE”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Jeśli po lekturze tego odcinka ktoś zauważył u
siebie niepokojące objawy, na przykład tolerancję na „pińdziesiąt złoty”, powinien
pójść rano do przychodni i zrobić podstawowe badania. Jeśli akurat do wspomnianej
przez „Poprawną polszczyznę” (której autorom jeszcze raz dziękuję za
inspirację), to koniecznie „nadczo”.</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-14008141729377863372018-07-20T16:05:00.000+02:002018-07-20T16:05:18.793+02:00Językiem po globusie<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b>Kibice sportowi raczej nie mają kłopotów z
geografią. Żeby kojarzyć, kto z kim gra, muszą przecież wiedzieć, w którym
państwie leży jakieś miasto i na którym kontynencie szukać tego kraju.
Komentatorzy też jakoś sobie radzą – schody zaczynają się
dopiero wtedy, gdy nazwy geograficzne trzeba odmieniać przez przypadki.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Jeśli ten tekst czyta ktoś emocjonalnie
związany z Termaliką Nieciecza, to z góry przepraszam. Nie interesuje mnie, czy
dla poziomu rywalizacji w ekstraklasie to dobrze czy źle, ale spadek akurat tego klubu
do I ligi był korzystny dla polszczyzny w mediach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Przez cały sezon komentatorzy uparcie
odmieniali nazwę klubu i miasta – Termaliki Niecieczy, Termaliką Niecieczą,
Termalice Niecieczy... Nigdy natomiast nie potraktowali w ten sposób klubów,
które grają w ekstraklasie od wielu lat. Legia, Lech, Wisła czy Górnik też są
wałkowane we wszystkich przypadkach, jednak Warszawa, Poznań, Kraków i Zabrze
zawsze pozostają w mianowniku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Im dalej od Polski, tym gorzej. Jakiś piłkarz
odszedł z FC Barcelony? Trudno, zdarza się, takie prawo rynku. Szkoda, że nie
do GKS Katowice... Widzicie różnicę? Jeśli klub jest zagraniczny, a w nazwie ma
skrót – najczęściej właśnie FC – komentatorzy uważają, że nazwę miasta,
zależnie od kontekstu, należy wymówić w dopełniaczu, celowniku i wszystkich
przypadkach aż do wołacza włącznie. A nie, akurat wołacza nie, bo ostatni
przypadek już od dawna jest lekceważony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Jeszcze nie słyszałem, aby podobnej obróbce deklinacyjnej
nie został poddany klub NBA Indiana Pacers. Zawsze Indiany, Indianie, z Indianą…
Tego losu zazwyczaj unika natomiast Washington Wizzards. Były klub Marcina
Gortata raczej nie wychodzi poza mianownik, nawet jeśli angielską nazwę miasta
od czasu do czasu zastępuje Waszyngton.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Jedni niepotrzebnie odmieniają przez przypadki
nazwy niektórych miast, inni mają spore kłopoty z przypisaniem miastu
odpowiedniego rodzaju. Męski Nowy Jork, żeńska Barcelona ani nijakie Tokio nie
narażają komentatorów na dylematy. Ale taka Bazylea... Podczas zaledwie
kilkuminutowej dyskusji w studiu usłyszałem „ten Basel”, a po chwili „to Basel”.
Najlepiej wypadł ten gość, który konsekwentnie trzymał się polskiej
wersji językowej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Jest też komentator – nie ukrywam, że mam
wiele powodów, aby go subiektywnie nie lubić i obiektywnie nie cenić – który
nawet po polsku stara się mówić... po angielsku. O pewnym sportowcu powiedział
bowiem, że jest „urodzony w Jablonec nad Nisou”. Ktoś, kto pracuje w telewizji,
raczej powinien wiedzieć, że to miasto w Czechach ma polską nazwę. Ktoś, kto
nie wie, że rzeczowniki w języku polskim (w czeskim zresztą też) odmieniają się
przez przypadki, w telewizji pracować nie powinien.</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-8798149210378680682018-06-29T17:30:00.000+02:002018-06-29T17:30:53.877+02:00Zawieszenie broni<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b>Piłkarze strzelają do swoich bramek,
policjanci w nieoznakowanych radiowozach zatrzymują policjantów w innych
nieoznakowanych radiowozach, księża spowiadają się z grzechów popełnionych
myślą, słowem i uczynkiem, to ja nie mogę popełnić błędu ortograficznego?</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Mogę, ale przecież nie będę wam podpowiadał,
kiedy, gdzie i jak pokalałem polszczyznę. Nie będę też głupio się tłumaczył, że
to piłka mnie trafiła, a nie ja ją, że goniłem przestępcę i nie chciałem się
dekonspirować, że jestem tylko człowiekiem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Kiedy dowiedziałem się o tym „swojaku”,
wyciągnąłem z zakamarków pamięci wszystkie wyrazy na <i>k</i>, <i>ch</i>, <i>p</i> – praktycznie od
<i>a</i> do <i>z</i>. Żeby w stanie wzburzenia emocjonalnego nie ryzykować kolejnego błędu na
piśmie, tylko wymamrotałem je sobie pod nosem, zupełnie nie przykładając się do
właściwego akcentowania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Jak nie ten, to inny piłkarz wcześniej czy
później znowu pomyli bramki. Być może jakiś policjant po cywilnemu za chwilę
straci prawo jazdy za rażące przekroczenie dozwolonej prędkości w terenie
zabudowanym. Raczej nie muszę nikogo przekonywać, że sutanna to jeszcze nie
aureola.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Chciałbym się mylić, ale mam przeczucie
graniczące z pewnością, że jeszcze nieraz (wolałbym napisać „nie raz”) <i>ch</i>
pomyli mi się z <i>h</i>, <i>rz</i> z <i>ż</i>, a <i>ó</i> z <i>u</i>. Znowu sobie wtedy zaklnę i pomyślę o tych,
nad którymi znęcam się tutaj co dwa tygodnie. Przeczytali czy jeszcze nie
znaleźli? Będą mieli powód do beki czy zadowolą się tą samokrytyką?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Teraz ogłaszam amnestię, chociaż zbyt wiele czasu
marnuję na oglądanie transmisji z mundialu i wysłuchiwanie komentarzy w studiu,
dzięki czemu mógłbym wypełnić cały dzienniczek „poliszowych” notatek. Za kilka dni
przerzucę się na angielski i wtedy nie będę miał nic do powiedzenia na temat
poprawności językowej komentatorów. Nie wiem, jak to wytrzymam...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Za trzy tygodnie blog będzie czynny jak
zwykle. </span><span style="color: black; font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span></span><span style="color: black; font-family: Georgia;"><o:p></o:p></span></div>
<br />Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-38889277081333609862018-06-15T19:36:00.002+02:002018-06-15T19:36:52.155+02:00Uff przez duże o<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b>Siła wyższa zachwiała dwutygodniowym cyklem
<i>Polish swój Polish</i>. Akurat w zeszły piątek dopieszczaliśmy – to znaczy grafik
dopieszczał, a ja tylko trochę się wymądrzałem – opakowanie najważniejszego
tekstu, jaki napisałem w tym roku. Szczerze zachęcam do kupienia ze względu na
bohatera.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b><br /></b></span><span style="font-family: Georgia;"><b></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuRmWvVw2_aHNjaW4fqAvK1qDdAx0neHUXIYTfFqGY3vf_gM5EW2xTpYanaNz3KWztUqL5YVepLwS8YgKR0meLXecrg8ka67Fu2p2cW68onYXVRy0Dsva2B-8YzVA2jCjAlSpnrtW_YA0/s1600/okladka-kubot_DRUK_FIN-3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="650" data-original-width="1600" height="130" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuRmWvVw2_aHNjaW4fqAvK1qDdAx0neHUXIYTfFqGY3vf_gM5EW2xTpYanaNz3KWztUqL5YVepLwS8YgKR0meLXecrg8ka67Fu2p2cW68onYXVRy0Dsva2B-8YzVA2jCjAlSpnrtW_YA0/s320/okladka-kubot_DRUK_FIN-3.jpg" width="320" /></a></b></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">W zeszłym tygodniu książka, w przyszłym wesele
Zuzi, w tym mundial, więc chyba rozumiecie, że ostatnio miałem niewiele czasu
na robienie notatek na potrzeby bloga. Na szczęście były w telewizji mecze, na
które znalazłem godzinkę, a przy okazji odkryłem nieznany mi do tej pory głos. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Jak na debiut całkiem nieźle, bo ze złośliwą
satysfakcją zapisałem w komputerze trzy cytaty. „Mieć większą alternatywę” –
zauważył komentator. Doceniam, że nie powiedział o dwóch, trzech czy iluś-tam
jeszcze alternatywach. Alternatywę – przypomnę – albo się ma, albo nie. Ich
liczba i rozmiar nie mają znaczenia. Wypowiada się na ten temat Słownik Języka
Polskiego PWN (1. </span><span style="color: black; font-family: Georgia;">Dwie wykluczające się możliwości, np.
mieć alternatywę; 2. Sytuacja wymagająca wyboru między dwiema wykluczającymi
się możliwościami, np. stanąć przed alternatywą; 3. potocznie: inna możliwość),
a ja też już zdążyłem wspomnieć o tym w felietonie <i><a href="http://polish-swoj-polish.blogspot.com/2015/04/alternatywy-1.html" target="_blank">Alternatywy 1</a></i>.</span><span style="color: black; font-family: Georgia;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Popełniliśmy aż nadto za dużo błędów” –
komentator utożsamił się z jedną z drużyn. W sumie nic dziwnego, bo to była
nasza drużyna. Wydawało mi się, że zasób pleonazmów obecnych na co dzień w
polskich mediach nie tylko sportowych jest ograniczony, a jednak byłem w
błędzie. Nie wiem jedynie, czy kpić, czy docenić tę kreatywność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Uff przez duże <i>o</i>” – odetchnął z ulgą, która
mogła udzielić się wielu telewidzom. Próbowałem odetchnąć i ja. Zaczynałem od
dużego <i>o</i> i nic. Próbowałem z małym i też bez powodzenia. To może przez podwójne <i>o</i>?
Udało się, ale wtedy zorientowalem się, że <i>I was relieved</i>. W sumie nic
dziwnego, bo dla wielu komentatorów polski jest językiem niestety bardziej
obcym od obcych.</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-76436132979882829872018-05-24T19:10:00.000+02:002018-05-24T19:10:34.307+02:00Tajemnica BLM<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b>Ktoś wrzucił na Twittera, kolega dziennikarz
podał dalej, a ja obiecałem, że wykorzystam. Oto cytat z życiorysu (przepraszam
– tam jest coś o jakimś CV) „nowego członka rady nadzorczej”: „Stwożenie
pierwszych polityk compliance dla grupy PZU”.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Stwożeniem” nie zamierzam się zajmować –
internet już wykpił, a kto przegapił, jeszcze może się przyłączyć. „Compliance”
też mnie nie interesuje, chociaż wkurza, bo angielska zaraza zatacza coraz
szersze kręgi. Ja biorę na warsztat „politykę” w liczbie mnogiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Są w języku polskim rzeczowniki niemające
liczby pojedynczej – drzwi, spodnie, rajstopy, nożyce, wakacje, ferie, Bieszczady,
Hawaje, Bahamy… Są też takie, które liczbę pojedynczą mają lub nie mają
zależnie od znaczenia. Na przykład zawody – impreza sportowa nie ma, a profesja
czy rozczarowanie już tak. Albo zapasy – jako dyscyplina sportu występują tylko
stadnie, natomiast rezerwa lub zasób poradzą sobie nawet bez towarzystwa. Różnicy
między majtkiem a majtkami też tłumaczyć nie trzeba. Ciekawe, że w tę stronę
błędów nikt nie popełnia; nikt nie próbuje na siłę tworzyć liczby pojedynczej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Przypisywanie liczby mnogiej rzeczownikom,
przy których w słowniku widnieje adnotacja BLM, staje się coraz bardziej
powszechne. BLM – czyli brak liczby mnogiej. Cytowany na wstępie członek rady
nadzorczej „stwożył” nie pierwszą, lecz drugą, trzecią czy diabli wiedzą którą
politykę. Sami politycy – co zrozumiałe – często mówią o politykach. Gdyby
dobrze o tych z własnej partii i źle o przeciwnikach, to byłoby oczywiste. Oni
jednak dla polityki wewnętrzej, polityki zagranicznej, polityki obronnej i
każdej innej znaleźli wspólny mianownik i nadali mu liczbę mnogą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Rozważania o „ryzykach” prowadzą głównie
pracownicy firm ubezpieczeniowych, nie tylko ci z rad nadzorczych. Ekonomiści
też nie są bez winy, a i do dziennikarskiego ogródka wypadałoby wrzuć nie kamyk, lecz kamień.
Czytam prasę, słucham radia, oglądam telewizję, przeglądam internet i zaczynam
się bać. Wszystkiego! Bo nie jedno ryzyko mi grozi, lecz wiele przeróżnych
ryzyk. Zewsząd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Równie źle jest z naszym przemysłem. Dopóki
ekonomiści i dziennikarze zajmujący się tematyką gospodarczą opowiadają o
dobrej kondycji polskiego przemysłu, czuję się uspokojony. Niepokoi mnie, gdy
zaczynają drążyć i dociekać, która gałąź przemysłu ma się lepiej, a która
gorzej. No i wychodzą im z tego „przemysły” lepsze i gorsze. Pod względem
językowym wszystkie potraktowane liczbą mnogą są złe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Albo benzyna. Już nie wnikam w oktany, bo
sprzedałem samochód, ale słyszę ekpertów opowiadających, że „ceny benzyn przed
wakacjami najprawdopodobniej wzrosną”. I martwię się podwójnie. Sam wprawdzie
już nie tankuję, ale wiem, że droższe paliwo to droższy chleb. Wiem również, że
benzyna ma jakieś tam PB, ale przede wszystkim BLM.</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-31901927092111737252018-05-11T19:47:00.002+02:002018-05-11T19:47:27.841+02:00Szyk ponadczasowy<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b>Kiedy oglądam telewizję albo słucham radia,
często nie wierzę własnym uszom, że ktoś – nie byle kto przecież, bo
dziennikarz – może mówić po polsku tak niepoprawnie. Niektóre brednie są tak urocze, że z wrażenia nie jestem w stanie ich zanotować. Ze słowem
pisanym łatwiej – sam autor podsuwa mi pod nos materiał dowodowy.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Dzisiaj sięgnąłem, zresztą często sięgam, po
jeden z magazynów historycznych. Wiem, kiedy była bitwa pod Grunwaldem, i
odróżniam władców dynastycznych od elekcyjnych, ale – przyznaję ze wstydem – o
niektórych wydarzeniach dowiedziałem się dopiero teraz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Nikt z obecnych na polu bitwy nie wiedział
jeszcze, że to, co wydarzy się za chwilę, przejdzie do legendy polskich walk o
niepodległość w XIX w.” – niczego nie dodałem, niczego nie skróciłem. Doceniam
bezbłędną interpunkcję i solidną konstrukcję zdania złożonego, ale muszę dodać,
że tak autor opisał bitwę pod Racławicami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Nie wiem, co się zmieniło (to znaczy wiem, ale
nie od razu powiem). Może w ramach pisania historii Polski od początku (w
znaczeniu od nowa, nie od 966 roku) ktoś przesunął datę insurekcji
kościuszkowskiej o kilka lat? Dzięki temu odkryciu kosynierzy ruszyli do ataku
na rosyjskie armaty nie w 1794, lecz w 1801 roku (albo jeszcze później, ale musieliby
skończyć szturm najdalej w sylwestra 1900).<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Równie dobrze mogła zmienić się numeracja
stuleci. Jedna reforma mniej, jedna więcej... Uczniowie wszystko przeżyją, byle
tylko wakacji nikt im nie skracał. Jeśli z testu będzie wynikało, że rok 1794
to wiek XIX, to być może nie uwierzą, ale na pewno zaznaczą właściwą (czyli
bzdurną) odpowiedź.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Zgoda – autorowi pomieszał się szyk zdania.
Polszczyzna dopuszcza szyk przestawny, ale nie może być on aż tak dowolny, jak
na przykład program łyżwiarzy figurowych (a podobno nawet i oni, pod rygorem
utraty punktów, muszą jednak trzymać się pewnych kanonów). Nie wolno swobodnie
przestawiać wyrazów, bo można zmienić sens zdania. Gdyby autor napisał, że
„Nikt z obecnych na polu bitwy nie wiedział jeszcze, że to, co wydarzy się za
chwilę, w XIX w. przejdzie do legendy polskich walk o niepodległość”, wtedy od
razu mógłbym sięgnąć po przykłady zasłyszane w telewizji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Każdy ma prawo składać doniesienia do
prokuratury, jeśli ma cień podejrzenia o popełnieniu przez niego przestępstwa”
– stwierdził polityk zapytany przez dziennikarza. Tu także, jak widać, idą
zmiany. Samooskarżanie się znów ma być mile widziane...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Zejdźmy z boiska politycznego, bo to grunt raczej grząski, i przejdźmy na piłkarskie. „Ta drużyna potrafi grać tylko znakomicie w
pierwszej połowie” – ocenił komentator. W jego głosie zabrzmiała nutka krytyki,
ja natomiast, będąc prezesem, trenerem albo kibicem, pękałbym z dumy, że moja
drużyna „potrafi grać tylko znakomicie”. To nic, że w pierwszej połowie, bo
inne zespoły nie potrafią tego w żadnej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„88. minuta rozpoczęła się tego meczu”... <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Mam wrażenie, że dziennikarz wrzucił do bębna
maszyny losującej karteczki z częściami tego zdania i wyciągał po jednej.
Dobrze, że nie wyszło mu „Się 88. tego minuta meczu rozpoczęła”. W sumie bez
różnicy – tolerancyjny telewidz dobrze wie, o co chodzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Ustawia piłkę w narożniku Niemiec”. To wręcz
klasyczny przykład szyku telewizyjnego. Komentatorzy mają irytującą manierę
stawiania podmiotu na końcu zdania. Wydawało mi się, że najprościej byłoby od
niego zacząć, dzięki czemu słuchacze od razu wiedzieliby, kto to zrobił, a dopiero
później co, kiedy, jak, po co i tak dalej. „Niemiec ustawiłby piłkę w
narożniku” i nie trzeba byłoby szukać na mapie, o jaki narożnik Niemiec mogło
chodzić dziennikarzowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Namierzone to kopnięcie przez sędziego”.
Mogła być wojna totalna, był i mecz totalny. Ktoś został kopnięty przez
sędziego w stronie biernej, więc w czynnej – to chyba logiczne, prawda? –
sędzia kogoś kopnął. Całe szczęście, że kopnięcie zostało namierzone bez
potrzeby użycia VAR, więc można mieć nadzieję, że sędzia poniósł zasłużoną
karę. Zaraz zaraz, czyżby teraz miał być sędzią we własnej sprawie...</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-12476139606744727552018-04-27T16:29:00.001+02:002018-04-27T16:33:56.565+02:00Stały fragment dziennikarstwa<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";"><b>Wziąłem kiedyś udział w pielgrzymce do
gabinetu redaktora naczelnego „Expressu Wieczornego”. Wchodziliśmy pojedynczo,
chociaż prawie wszyscy mieliśmy do niego (redaktora, nie gabinetu) tę samą
sprawę. Prawie, bo ja oświadczyłem: – Nie chcę podwyżki. Chcę zarabiać tyle,
ile teraz, ale pracować mniej.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">Krzysztofie, nie wiem, czy pamiętasz, ale
kazałeś mi... Czasownik zaczyna się na „w”, kończy na „ć”. Ponieważ było to
polecenie służbowe, opuściłem twój gabinet i już nie drążyłem tematu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">Od tamtej pory jednak ciągle szukam pracy –
takiej, żeby z jednej strony stan konta się zgadzał, a z drugiej nie nabawić
się odcisków na jakiejkolwiek części ciała. Gdyby jakimś cudem ten felieton
czytali <i>headhunterzy</i>, to proszę się nie zrażać – chciałem tylko żartobliwie
wprowadzić czytelników w temat dzisiejszego odcinka, dla którego poszukiwanie
pracy jest tylko wstępem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">Żadna praca nie jest tak dobra, żeby nie można
było znaleźć lepszej, więc zapisałem się do kilku branżowych portali i regularnie
dostaję biuletyny z ogłoszeniami. Już się przyzwyczaiłem, że idealny kandydat
powinien być młody, najlepiej tuż po studiach, mieć minimum 10-letnie
doświadczenie i chęć zdobycia kolejnych kwalifikacji najlepiej w
ramach bezpłatnego stażu. Z tym stażem wcale nie żartuję – takie ogłoszenia,
słusznie wykpiwane przez internautów, od czasu do czasu pojawiają się na
Facebooku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">Zaczynałem się obawiać, że żaden pracodawca
nie jest już w stanie mnie zaskoczyć, a tu taka niespodzianka! Pewien portal mający
w tytule rzeczownik „fakt” poszukuje dziennikarzy, których zadaniem ma być zbieranie... plotek.
Raczej nie skorzystam, ale dziękuję za jeszcze jeden pyszny przykład
oksymoronu. Pyszny, lecz w sumie mało śmieszny, bo mylenie dziennikarstwa z
plotkarstwem powoli staje się normą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">W języku potocznym można znaleźć coraz więcej
przykładów niewłaściwego używania słów. Sam często łapię się na mówieniu
„dokładnie tak” zamiast „właśnie tak”. Kalka z angielskiego. Moi koledzy komentujący
wydarzenia sportowe ulegają z kolei modzie na slang. Piłkarz, jeśli się uprze,
może „rozpocząć grę autem”. Dziennikarz powinien być bardziej precyzyjny, bo
telewidz czy słuchacz nie musi zgadywać, czy chodzi o wrzut z autu, czy może jednak samochód. Jeśli ktoś ma zamiar upierać się, że w rozpoczynaniu gry autem nie ma
nic złego, to niech rozpocznie grę rogiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">Zabawne – ale też irytujące, gdy nadużywane –
może być wymienne używanie słów „faul” i „rzut wolny”. To nie są synonimy!<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Piłkarz albo trener, który „domagał się od sędziego
faulu”, nie powinien się dziwić, gdyby arbiter w końcu spełnił to żądanie –
podciął napastnika wbiegającego w pole karne rywali lub kopnął szkoleniowca bez
piłki. Kto wtedy pokazałby mu żółtą i czerwoną kartkę? Komentator?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">Na „stałe fragmenty gry” wylałem już tyle
żółci, że nie ma sensu powtarzać wszystkich argumentów – kilka znajdziecie
<a href="http://polish-swoj-polish.blogspot.de/2015/02/penetracja-sfg.html" target="_blank">tutaj</a>. Niedawno usłyszałem jednak, że „każdy sfg może być okazją do zdobycia
gola”, więc życzliwie podpowiadam: nie, nie każdy, bo rzuty wolne pośrednie
muszą przecież czymś się różnić od bezpośrednich.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "georgia";">Dziękuję za uwagę.</span></div>
<br />Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-25078295380297908452018-04-13T19:19:00.000+02:002018-04-13T19:19:30.076+02:00Komentator zawinił, incydent zawiesili<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b>Milion razy słyszałem, że „piłka nożna to gra
błędów”, milion razy zastanawiałem się, czy inni sportowcy są bezbłędni i
milion razy dochodziłem do wniosku, że najczęściej błędy popełniają
komentatorzy. Nie zmieniamy adresu, zostajemy w tym samym studiu, co w
poprzednim odcinku, i gramy dalej.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„W cudzysłowiu” – powiedział. Wszystkim
dziennikarzom, politykom czy celebrytom (płci obojga, bo kobiety wcale nie
mówią bardziej poprawnie) szczerze współczuję, że nie znają Zuzi. Ja Zuzię znam
i dzięki niej mówię jak należy, czyli „w cudzysłowie”. Zresztą pisałem o tym
już nie raz i nie dwa, więc jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć (albo tylko
sobie przypomnieć), czym różni się cudzysłów od dupy, to bez trudu to sobie
wygugluje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Od czasu do czasu wracam również do „idealnego
remisu”. Zawsze, kiedy komentator atakuje mnie tym zwrotem, pytam go przez
szybę, kiedy remis nie jest idealny. 0:0? 1:1? Wyższy? Podobno niektórym
matematykom z działania dwa plus dwa wychodzi cztery z ułamkami albo nawet całe
pięć, ale ja prosty humanista jestem i trzymam się czwórki. I remisów
bezprzymiotnikowych, bo – jak większość kibiców – nie cierpię zwłaszcza
bezbramkowych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">Pan redaktor ma słabość do liczebników w tym
sensie, że słabo sobie z nimi radzi. „Oboje się przepychali” – powiedział
komentując mecz ligi angielskiej. Słyszałem o przypadkach (raczej tylko
filmowych), kiedy jakaś dziewczyna zakochała się w piłce nożnej i – ukrywając przed
światem swe wdzięki – „wkręcała” się do drużyny męskiej. Ale żeby w
Premiership? Coś byśmy chyba o tym wiedzieli...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Prawie podwojony dorobek straconych goli”. I
tu byłbym skłonny nawet się z nim zgodzić, bo zawsze, kiedy coś komentuje,
niemal podwaja dorobek popełnionych błędów. Aż boję się myśleć, co by było,
gdyby bank przekonał mnie, że pożyczki i kredyty to jednak mój dorobek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Ta szansa mogła skończyć się szczęśliwiej”.
To niezbyt szczęśliwy ożenek rzeczownika z czasownikiem. Szansę można stworzyć,
a stworzoną wypada wykorzystać. Szansa nie musi być wyłącznie dopełnieniem; ma
– że tak powiem – szansę stać się w zdaniu nawet podmiotem, ale i tak pozostanie
tylko przedmiotem czynności wykonanej przez dopełnienie (np. „Szansa została przez
piłkarza wykorzystana/zmarnowana”). Polska język, trudna język...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„To był poważny incydent, więc nic dziwnego,
że został zawieszony na trzy mecze”. Piłkarz zawinił, a incydent zawiesili.
Może ktoś potrafi podać przykład komentatora zawieszonego chociaż na jeden mecz
za incydent językowy?</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-48134423896822525182018-03-30T17:50:00.000+02:002018-03-30T17:50:10.117+02:00Pokuta przed telewizorem<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b>Dziś ciąg dalszy „dzieł zebranych”. Autorem
wszystkiego, co za chwilę znajdzie się w cudzysłowie, jest jeden dziennikarz.
Możecie wziąć mnie na męki, a nie zdradzę nazwiska, chociaż naprawdę mam wielką
ochotę. Nikt z większą wprawą nie sprawia, że cierpię oglądając telewizję. Oglądam
i cierpię, cierpię i oglądam – taką sobie zadałem pokutę.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Walczy o to nie najlepsze zagranie kolegi”...
Ja go nawet rozumiem. Nie tego, który nie najlepiej zagrał, nie tego, który nam
o tym nie najładniej opowiedział, ale tego, który walczył. Ja też walczę o nie najlepsze
komentarze w telewizji, bo o czym bym potem pisał?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Musi odnaleźć swoją koncentrację”. A jak musi
się starać komentator, żeby przed transmisją odnaleźć swoją! Naprawdę współczuję,
bo Syzyf miał większą szansę wtoczyć swój kamień na szczyt niż ów redaktor
skoncentrować się na tyle, aby chociaż w jednej transmisji nie palnąć czegoś, z
czego później śmieje się pół znanego mi Twittera.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Szukają najbardziej odległych elementów
światła bramki”. Fizykiem nie jestem, ale wiem, gdzie sprawdzić, czym jest
światło. Sprawdziłem i już nie dziwię się piłkarzom, że za promieniowaniem
elektromagnetycznym rozglądali się bez widocznych efektów. Gdyby to było
chociaż światło całej bramki, ale jak znaleźć jej elementy? Gdzie szukać tych
najbardziej odległych?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; color: black; font-family: Georgia;">„Reprezentuje, póki co, barwy czerwonej latarni”. Ile razy można
przypominać, że „póki co” to wstrętny rusycyzm, wrzód na polszczyźnie? Kiedy
okulista pierwszy raz wspominał mi coś o daltonizmie, odpowiedziałem, że to
żaden problem, bo dojeżdżając do skrzyżowania zawsze sobie powtarzam: czerwone
na górze, zielone na dole, a to w środku praktycznie nie ma znaczenia. Teraz z
telewizji dowiaduję się, że czerwona latarnia ma co najmniej dwie barwy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Z przymrużeniem oka sędzia przyglądał się
kuksańcom i faulom”. A to dowcipniś z tego sędziego! I jakie to szczęście, że
to sędzia piłki nożnej. Ktoś was napadł, obrabował, zamordował... Nie, zamordował
nie, bo wtedy byłoby wam raczej wszystko jedno. Policja zrobiła swoje i złapała
drania, prokurator domaga się dla niego surowej kary, sędzia na to wszystko
figlarnie mruży oko, a sprawozdawca opisuje ze śmiertelną powagą. Prosta
historia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Napastnik powstrzymany przez obrońcę w
zarodku”. No, proszę państwa, ktoś powinien zgłosić podejrzenie popełnienia
przestępstwa! Ktoś powinien za to beknąć! Przecież to opis zawoalowanej, ale
jednak aborcji. Być może z punktu widzenia taktyki gry w piłkę nożną było to posunięcie
genialne, ale tak po ludzku obrzydliwie radykalne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia;">„Wejście tego piłkarza zdynamizowało kreację
drużyny”. Czy zgodzicie się ze mną, że wejście tego komentatora zdynamizowało
kreację tej stacji telewizyjnej?</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-63906768949287420612018-03-16T17:39:00.000+01:002018-03-16T17:39:00.328+01:00Nauka nie boli<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia; font-size: 13pt;"><b>Dziś </b></span><b style="font-family: Georgia; font-size: 17.3333px;">samokrytycznie, więc krótko; a </b><b style="font-family: Georgia; font-size: 13pt;">krótko, bo samokrytycznie. Ten odgłos, który być może teraz słyszycie, to echo. Właśnie biję
się w piersi i przyznaję rację słuchaczowi. Tak się bowiem porobiło, że
zostałem współprowadzącym audycję radiową. Niby tylko godzinka tygodniowo, ale
to i tak dość czasu, aby coś palnąć i z myśliwego stać się zwierzyną.</b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia; font-size: 13.0pt;">Jak w każdy wtorek o 13:00 na antenie
internetowego radia <a href="http://weszlo.fm/">weszlo.fm</a><span id="goog_2037099456"></span><a href="https://www.blogger.com/"></a><span id="goog_2037099457"></span> gawędziliśmy sobie o tenisie, akurat o urodzinach
Agnieszki Radwańskiej, aż tu nagle zadzwonił telefon. Po krótkim przywitaniu
słuchacz przeszedł do konkretów. Muszę się przyznać, że podczas tej rozmowy nie
przekonał mnie, ale niepokój jednak zasiał. Wyszedłem ze studia i wyjątkowo
wróciłem prosto do domu. Nie zdejmując butów, pomaszerowalem od razu do półki,
na której stoją słowniki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: Georgia; font-size: 13.0pt;">Dawać mi tu tych jubilatów i solenizantów... „Jubilat:
osoba, która obchodzi swój jubileusz”. „Jubileusz: </span><span style="background: white; color: black; font-family: Georgia; font-size: 13.0pt; mso-bidi-font-family: Arial;">ważna, okrągła rocznica jakiegoś wydarzenia”. „Solenizant:
osoba obchodząca danego dnia swoje imieniny albo urodziny” – przekonał mnie
dopiero prof. Andrzej Markowski.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; color: black; font-family: Georgia; font-size: 13.0pt; mso-bidi-font-family: Arial;">Sprostowania
do audycji nagrywać nie zamierzam, obiecuję jednak, że przestanę – co ja mówię, już
przestałem! – upierać się, że z solenizantem mamy do czynienia tylko w
przypadku imienin, zaś z jubilatem w dniu dowolnych urodzin. „Tak jest,
trzydziestej pierwszej, okrągłej rocznicy” – przypomniało mi się zobowiązanie
brygady młodzieżowej z „Misia”. Zdążę się z tym wszystkim oswoić, bo do
najbliższych urodzin zostało mi prawie osiem miesięcy, a do jubileuszu prawie
cztery lata. Za to solenizantem – zawsze to jakieś pocieszenie – będę nie raz,
a dwa razy w roku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; color: black; font-family: Georgia; font-size: 13.0pt; mso-bidi-font-family: Arial;">Po
występie w radiu i zapasach ze słownikiem zabrałem się do oglądania telewizji.
„Ja się czegoś dziś nauczyłem, a oni?” – zapytałem sam siebie. Pytanie okazało
się, jak można było przypuszczać, podręcznikowo retoryczne. Ślizgałem się
pilotem po kanałach, a z prawie każdego atakowało mnie „w każdym bądź razie”,
„w cudzysłowiu”, „w dwutysięcznym osiemnastym”, „6 marzec”, „w miesiącu marcu”,
„w dniu dzisiejszym”, „pod rząd”, „póki co”, „ciężki orzech do zgryzienia”, „akwen
wodny”, „cofnąć się do tyłu”, „podnieść rękę do góry”, „ileś-tam meczy”, „ilość
piłkarzy”...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; color: black; font-family: Georgia; font-size: 13.0pt; mso-bidi-font-family: Arial;">Przecież
nauka nie boli...</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-27171559033367166542018-03-01T18:37:00.000+01:002018-03-01T18:37:03.356+01:00Nie ma mowy, żeby mówić<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b>Ktoś mi niedawno przypomniał powiedzenie, że
„lepiej, aby mówili źle, niż nie mówili wcale”. Przyznałem rozmówcy rację i
obiecałem, że z przyjemnością spełnię jego prośbę. Z miejsca jednak odrzuciłem drugi postulat. „Nieważne jak mówią, byle nie przekręcali nazwiska”? Nie
tutaj. Tu będę mówił (pisał) o komentatorach źle, bo po to jest ten blog, ale
obiecałem im anonimowość i mam zamiar tego się trzymać.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">„Nie ma mowy, żeby mówić o…” – pewien
komentator oświadczył głosem tak stanowczym, że się zdenerowałem i nie
dosłyszałem, o czym mogę mówić, a o czym nie. W tej trudnej sytuacji opowiem
więc o nim. Zapraszam na pierwszy odcinek serialu podpadającego pod kategorię
„Życie i twórczość”. O twórczości pana X będzie dużo, za to o życiu nic, bo co
mnie obchodzi, jak mój – przepraszam: nasz – dzisiejszy bohater mówi poza
studiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">W studiu mówi na przykład tak: „Niebezpiecznie
zagrane to zagranie”. Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem... To może
inaczej: „Dla tej drużyny żadnej bramki nie zdobył rezerwowy wchodzący z ławki
rezerwowej’. Jaka jest ławka na boisku, każdy widzi; jak długa jest ławka rezerwowa w tej redakcji, nie mam pojęcia, ale chyba trochę za krótka. „Mało tego piłkarza w grze z gry” – zanotowałem i dopiero
wtedy nabrałem podejrzeń, że prawdopodobnie mamy do czynienia z fanem filmu
„Poszukiwany, poszukiwana”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Komentatorzy często chwalą piłkarzy, którzy
walczą za dwóch, starają się za trzech i czasem jedną interwencją ratują skórę
całej drużynie. Oczywiście nie wszyscy. Penien zawodnik klubu Premier League
nagle zniknął z radaru, a przynajmniej z monitora. „Brak Anglika przy tych jego
wrzutkach” – zauważył sprawozdawca. Nic dziwnego, że komisja ligi do dziś nie
stwierdziła, czy piłka sama się wrzuciła, czy jednak ktoś jej pomógł, ponieważ
„realizator nie ma aż takiej powtórki”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Pół biedy, jeśli z boiska zniknie obrońca czy
napastnik. Jeśli w porę uprzedzi, że na chwilę wychodzi, to przy wrzutkach zawsze
może go zastąpić jeden z kolegów. Gorzej z nieobecnym bramkarzem, chociaż
mawia się, że w niektórych meczach można powiesić na poprzeczce ręcznik, a gol
dla rywali i tak nie padnie. Żyjemy w XXI wieku, postęp techniczny jest
niewiarygodny i być może faktycznie facet z jedynką na plecach będzie niedługo
zbędny, skoro po bardzo groźnym strzale – powiedział komentator </span><span style="font-family: Georgia;">–</span><span style="font-family: Georgia;"> „piłka znajduje
się w rękawicach”. Same złapały!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Oj, przepraszam, zagalopowałem się. Nie ten
mecz, nie ten strzał, za to komentator ten sam. Bramkarz nadal nie
wiadomo gdzie, jednak z oklaskami dla pozostawionych przez niego rękawic warto
jeszcze trochę się wstrzymać. Powtórka (nadal „nie aż taka”) pokazała bowiem,
że „na swoje szczęście strzał nie był trudny do obrony”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Nastawiałem tych „ i ” (spacje przed i po spójniku
są po to, aby odróżnić cudzysłów dolny od górnego, otwierający cytat od
zamykającego), więc już na koniec przypomnę panu X, że nie ma mowy, żeby mówić „w
cudzysłowiu”. Wiem, co mówię, bo sam to przerabiałem, o czym zaświadczam <a href="http://polish-swoj-polish.blogspot.com/2015/01/w-temacie-cudzysowu.html" target="_blank">tu</a>.
Jeśli ja się nauczyłem, że tylko „w cudzysłowie”, to chyba każdy może...</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-77948038599889947922018-02-16T17:40:00.002+01:002018-02-16T17:46:23.575+01:00Akcja trzech na jedną<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";"><b>Zacznę od Pjongczangu, bo później już może nie
być okazji. Wbrew zasadom polszczyzny, ale zgodnie z ustaleniami Komisji
Standaryzacji Nazw Geograficznych, nazwę miasta-gospodarza trwających właśnie
zimowych igrzysk olimpijskich pisze się przez „j”. Trochę to dziwne, bo po
spółgłosce „p” aż prosi się o samogłoskę, czyli „i”. Dobrze chociaż, że jak
należy Pjongczang odmienia się przez przypadki.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Szczerze mówiąc, nie przepadam za igrzyskami
zimowymi. Nie kręcą mnie, w przeciwieństwie do większości mojej rodziny,
krewnych i znajomych, nawet skoki narciarskie. Wręcz obiecywałem sobie, że nie
będę tracił cennego czasu, a pracę zaniedbam najwyżej dla hokeja na lodzie, bez
którego – jak letnich bez lekkiej atletyki – nie wyobrażam sobie igrzysk
zimowych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Słowa danego sobie tak pochopnie oczywiście nie
dotrzymałem. Wstaję wcześniej niż zwykle, idąc do łazienki szukam pilota, a w
drodze powrotnej już skaczę po kanałach. Z rozpędu zapowiedziałem na Twitterze
amnestię dla komentatorów piłki nożnej. Do końca igrzysk mogą pleść, co tylko
ślina im na język przyniesie. Dochodzą mnie słuchy, że wielu stara się jak
najlepiej wykorzystać tę okazję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Do nich jeszcze zdążę wrócić, teraz wracajmy
do hokeja. Turniej olimpijski zaczął się od meczów kobiet. Szczerze? Może
finały, ale meczów grupowych nie dało się oglądać. Słuchać zresztą też nie za
bardzo. „Lista strzelców”, „dwa na jednego”, „trener Japonek wycofa bramkarza”,
„jak to ocenią sędziowie” (a kobietom sędziują kobiety) – to przykłady z zaledwie
jednej tercji. Słabo się przygotowali do pracy panowie komentatorzy, bo do
końca meczu nie zauważyli, kto grał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Następnego dnia poprawili się, ale tylko
trochę. Opowiadali bowiem o „akcji trzech na jedną”. Spojrzałem na zegarek, do
dwudziestej drugiej i bloku programów dla dorosłych brakowało jeszcze kilku
godzin... „Ona była tym, która atakowała” – czyżby właśnie objawiła się trzecia
płeć? „Zawodniczka wróciła z ławki kar i mamy pięciu na czterech”... Ręce
opadają, pilot wypada z dłoni, a ja – bo w tych okolicznościach nie wypada
zrobić już nic innego – odpalam komputer i wracam do pracy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Leń w olimpijskiej formie, więc łatwo wygrywa.
Wstaję od laptopa, przepraszam się z telewizorem. Przerwa była na tyle długa,
że włączam się na inny mecz z innymi komentatorami. Ci już zdążyli się
zorientować, że mają do czynienia z kobietami, bo mówili o strzelczyniach goli,
ale również o „sędzinach”. Nie wiem, czy MKOl i IIHF zgodziły się, aby mecze na
igrzyskach prowadziły żony sędziów. Na wszelki wypadek może przypomnę, że w
liczbie pojedynczej są „ten sędzia” i „ta sędzia”, zaś w mnogiej – „ci
sędziowie” i „te sędzie”. Od razu muszę zastrzec – bo ktoś może mi odpłacić
złośliwością i zarzucić podejście nadto ortodoksyjne – że w języku potocznym
można sobie pozwolić na „sędzinę”. Od osób, które – świadomie lub nie – są
nauczycielami polskiego dla tysięcy telewidzów, należy jednak wymagać trochę
więcej niż zaliczenia na tróję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Ile razy podczas igrzysk, które dopiero
dobijają do półmetka, usłyszałem „idealny remis”, „póki co” czy „w
cudzysłowiu”, z braku czasu nie liczę. Wzruszyła mnie natomiast uwaga
komentatora skoków narciarskich (tak, nie zdzierżyłem i oglądam prawie wszystko
jak leci, nawet saneczkarstwo, curling i narciarstwo prawie tak dowolne, jak
szyk przestawny w języku komentatorów telewizyjnych). Jeden z nich powiedział
mianowicie, że zawodnik „skoczył 90 ledwo metrów”. „Ledwo 90” bym zrozumiał,
ale „ledwo metrów”? Też bym wolał skoczyć 90 jednostek większych od metra,
jednak żadna nie przychodzi mi do głowy. Najbliższy metra jest jard, lecz
krótszy, więc „90 ledwo jardów” miałoby nawet jakiś sens.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Igrzyska skończą się za dziewięć ledwo dni, zatem
następny odcinek może być już o piłce nożnej. Nic nie trwa wiecznie, a
zwłaszcza amnestia ogłoszona przez kogoś, kto oszukuje samego siebie. </span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-78543947305782877112018-02-02T17:50:00.001+01:002018-02-02T18:00:10.714+01:00Orka na ugorze<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";"><b>Pokochaliśmy urlopy za granicą. Jedni szukają
tam odpoczynku na plaży, inni wolą wycieczki objazdowe, a ja mógłbym całymi
dniami siedzieć przed telewizorem i oglądać programy informacyjne. Niestety –
nie wszędzie. Siedzieć przed telewizorem, oglądać programy informacyjne, nie
rozmieć ani słowa i dzięki temu nie mieć pojęcia, jakie poglądy polityczne ma
dziennikarz czy prezenter – marzenie!</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">W Polsce granica między informacją a komentarzem
zatarła się nie wczoraj, nie po ostatnich wyborach nawet, a dużo wcześniej. Nikt
nie poczuwa się do winy, a przecież winni jesteśmy my wszyscy – my, czyli
ludzie mediów. Jako telewidz wolałbym nie wiedzieć, czy ten redaktor sprzyja
partii X, a tamta redaktorka sympatyzuje z partią Y. Fakt, że dziennikarze nie
kryją swoich poglądów, przyjąłem jednak do wiadomości, ale równie
entuzjastycznie jak radę, aby unikać kopania się z koniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Poglądy polityczne można mieć różne, ale
trzeba umieć je wyrażać. Na początku tego tygodnia Sejm przyjął ustawę o
Instytucie Pamięci Narodowej; tę, na mocy której polska prokuratura ma po całym
świecie ścigać mówiących i piszących o „polskich obozach śmierci”. Wszystkie
telewizje o tym poinformowały, ale jedna – ta słynąca z pasków wyjątkowo
oryginalnych w treści (bo w formie nic nadzwyczajnego, pasek jak pasek) – ujęła
temat tak: „Polska walka o zakłamywanie historii”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">To, niestety, efekt nieuctwa. Nauczyciele
języka polskiego, ci wszyscy, którzy autorowi (autorce?) tego sformułowania
stawiali oceny od dostatecznej w górę, którzy przepuszczali go (ją?) z klasy do
klasy, powinni się teraz wytłumaczyć, za co przez tyle lat brali pieniądze. „Polska
walka o zakłamywanie historii” byłaby śmieszna, gdyby nie dotyczyła wyjątkowo
poważnego tematu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Nieumiejętność poprawnego skonstruowania
prostego – wydawałoby się – zdania może być również zabawna. Reporter pewnej
stacji radiowej przez cały poranek biegał z mikrofonem po mieście, zaczepiał
ludzi i pytał, „czy mieszkanie z rodzicami po trzydziestce ma sens”. Siedziałem
w domu, więc mnie nie zaczepił. Może powinienem był zatelefonować do redakcji i
wyjaśnić, że osoba niepełnoletnia jednak powinna mieszkać z tatą, mamą albo
innym opiekunem prawnym? Albo dyskretnie, na przykład pisząc mejla,
podpowiedzieć, że zwrot „po trzydziestce” wystarczy przestawić w inne miejsce
zdania, bo nie o wiek rodziców tu przecież chodzi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Rano posłuchałem radia, wieczorem włączyłem
telewizor. Mecz jak mecz, komentarz też taki sobie, ale zdanie „Trener go lubi
i często gra w podstawowym składzie” warto wyróżnić. Aha, tak bardzo go lubi,
że gra zamiast niego i nie daje mu zarobić... Jedna z moich polonistek – nie
mogę sobie przypomnieć, czy w podstawówce, czy w liceum – sypała podobnymi
przykładami jak z rękawa. Choćby takim: „Rolnik orał pole, a kamienie wchodziły
mu w zęby”. Zaczynam się niepokoić, czy ten komentator nie miał tej samej nauczycielki co ja...</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-11071224355647476592018-01-19T19:41:00.002+01:002018-01-19T19:58:05.907+01:00Zdolni do wszystkiego<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";"><b>Żeby oglądać Australian Open, trzeba –
niestety – zarywać noce. Nie wiem, jak wy, ale ja zarywam i oglądam. Trochę z
powinności, trochę dla rozrywki. Chciałem napisać, że „trochę z powinności,
trochę dla przyjemności”, ale rym mi się nie spodobał, a poza tym rozrywka może
zabrzmieć dwuznacznie.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Tenisem zajmuję się zawodowo od ponad 25 lat.
Miałem okazję zobaczyć na żywo pierwsze turniejowe zwycięstwo Rafaela Nadala, a
potem jeszcze kilka innych jego sukcesów. Nie uwierzycie, ale dopiero w tym
tygodniu dowiedziałem się, z telewizji oczywiście, że „Nadal będzie chciał
wygrać ten turniej”. Ten, czyli Australian Open.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Zdanie poprawnie złożone, wypowiedziane
płynnie, bez jąkania się, nawet do rozłożenia akcentów nikt nie mógłby się
przyczepić. Czego więc się czepiam? Ano tego, że – jako telewidz, czyli klient
– płacę nie po to, aby ktoś opowiadał o „oczywistych oczywistościach”.
Stwierdzenie, że Nadal chce wygrać, jest równie sensacyjne jak odkrycie, że
oddycha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">W głęboką depresję wpędzają mnie komentatorzy
podkreślający, że sportowiec – tenisista awansujący do trzeciej rundy turnieju
wielkoszlemowego, piłkarz grający w czołowym klubie ligi angielskiej,
lekkoatleta walczący o medal mistrzostw świata – jest utalentowany.
Nieutalentowani, proszę państwa, zarabiają na życie inaczej. Gdyby na przykład w
Manchesterze United mogło zagrać beztalencie, to jakąś szansę na kilkadziesiąt
tysięcy funtów tygodniowo być może był miał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">„Nie grał w poprzednim meczu i niewątpliwie
wzmocnił siłę ataku gospodarzy” – oświadczył komentator. A jednak jest szansa!
Jeśli ten piłkarz – w ogóle nie grając! – pomógł swojej drużynie, to dlaczego ja bym tak nie mógł? Przesiedziałbym sobie
jeden mecz na ławce rezerwowych, na trybunach albo jeszcze lepiej, dla
pewności, w domu przed telewizorem, a potem poszedłbym do prezesa po wypłatę z
premią, bo przecież swoją nieobecnością na boisku wzmocniłem drużynę. Wygrałaby w
zasadzie tylko dlatego, że ja nie grałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Nie po to przepisy mówią o trzech
dopuszczalnych zmianach, abym nie musiał nie grać – a już nie daj Boże grać –
przez całe 90 minut. Wśród rezerwowych na pewno znalazłby się piłkarz i
teoretycznie bardziej utalentowany, i praktycznie lepszy ode mnie, który mógłby
mnie zastąpić. Nie mam tylko pewności, czy komentatorzy uznaliby to za „zmianę
jeden do jednego”. Gdybyśmy przegrywali, oczywiście nie z mojej winy,
sugerowałbym „zmianę dwóch za jednego”. Albo i trzech, bo każda para nóg się
przyda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Teraz coś o drużynie przeciwnej. „Goście mają
potrzebną bramkę” – zauważył pan w telewizorze. Gospodarzom zrobiło się
przykro, bo wprawdzie wcześniej strzelili dwie, ale widocznie nie aż tak
potrzebne. Do niedawna mówiło się – oczywiście w pewnym uproszczeniu – że „w pucharach
gole zdobyte na wyjeździe liczą się podwójnie”, ale to już przeżytek. Teraz
podwójnie liczą się bramki potrzebne, a potrójnie – niezbędne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Tak szybko to się wszystko zmienia, że kibice
tracą orientację. Niedawno usłyszałem o fanach drużyny X, którzy „domagali się
faulu na zawodniku drużyny X”. Czyżby wnieśli więcej alkoholu niż są w stanie
przyjąć? No skąd... Wszyscy doskonale wiemy, że kontrola na polskich stadionach
jest przecież wzorcowa i nikt z promilami w organizmie ani procentami za
pazuchą na trybuny nie wejdzie, więc trzeba szukać innego wyjaśnienia. Szukałem
i znalazłem: w telewizyjnej polszczyźnie określenia „faul” i „rzut wolny” stały
się synonimami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Dziś w nocy znowu gra utalentowana Agnieszka
Radwańska. Dać wam znać, czy będzie chciała wygrać ten turniej?</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-67221091731254859582018-01-05T18:23:00.003+01:002018-01-05T18:23:33.119+01:00Korektorzy w pomarańczach<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b>Jeden z recenzentów mojej aktywności na
Twitterze zwrócił uwagę, że – cytuję ze szwankującej pamięci – „ktoś, kto nie
skomentował niczego, nie powinien się czepiać”. Proszę bardzo, dziś odstąpię od
czepiania się komentujących na co dzień, chociaż zastrzegam sobie prawo
robienia tego w przyszłości (i to całkiem bliskiej, bo już w następnym
odcinku).</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Skoro tak, to mocno przyczepię się do słowa pisanego.
Na tym gruncie czuję się znacznie pewniej niż przy mikrofonie. Prawdą jest
bowiem fakt, że skomentowałem tylko jeden mecz tenisowy. Gadaliśmy, bo było nas
dwóch, obserwując wydarzenia na korcie, ale telewizja wpuściła nas na antenę dopiero w
porze najniższej oglądalności. Nie wiem, jak współkomentatorowi, ale mnie to
odpowiadało. Odsłuchałem sobie później, co i jak wygadywałem, i utwierdziłem
się w przekonaniu, że będzie lepiej i dla mnie, i przede wszystkim dla
telewidzów, jeśli ograniczę się do dotychczasowych zajęć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Czyli pisania i redagowania. Ponieważ
napisałem i zredagowałem więcej niż po jednym tekście, czuję się uprawniony
nawet przez wspomnianego na wstępie obserwatora do czepiania się tego, co ukazało się drukiem. Przy okazji dygresja – wszyscy narzekają, od
wydawnictw prasowych po książkowe, że Polacy czytają tak mało, że prawie wcale.
Za to drukuje się w Polsce na potęgę. Po lekturze tego pisma śmiem twierdzić,
że aż za dużo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">W artykule, który miał być hitem numeru, roi
się od błędów. Niby drobnych, ale irytujących i świadczących albo o braku
wiedzy, albo o niechlujstwie. Jest jeszcze trzecia możliwość: o braku korekty.
Dziennikarz jest zawodem wymierającym, natomiast korektorów w prasie już
praktycznie nie ma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Na pewno w tym wydawnictwie, ponieważ
liczebników porządkowych pisanych bez kropki raczej by nie przepuścili.
Przepraszam, byłbym przeoczył: przy 8. Armii Gwardii kropka jednak się
pojawiła. Co za paradoks – raz na cały tekst człowiek się pomylił i od razu
wyszło dobrze... Czytając w oryginale „półtorej roku”, korektorzy wysłaliby
najmłodszego spośród siebie po „półtorej litry”, bo na trzeźwo niektórych
autorów nijak zrozumieć nie można.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">O przecinkach poprzedzających i zamykających
zdanie wtrącone lub oddzielających części zdania złożonego czytelnik może
najwyżej pomarzyć. W ogóle przecinki żyją w tym wydawnictwie na wolności –
gdzie padną, tam bęc. O różnicy między rzeczownikami policzalnymi a
niepoliczalnymi pisałem już tyle razy, że chwilowo nie chce mi się jej znowu
tłumaczyć. Jeśli ktoś ma czas i ochotę, niech trochę pogrzebie w archiwum; jeśli nie,
wystarczy systematycznie czytać kolejne odcinki – wcześniej czy później ten
temat wróci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Zdarza się, że na stoisku w warzywniaku albo
na bazarze zobaczę słowo „pomarańcz”, a pod nim cenę. Nawet jeśli
konkurencyjna, to odruchowo kupuję tam, gdzie pomarańcza droższa, ale prawidłowo
opisana. Kto wie, może jakiś polonista rzucił w diabły syzyfową robotę w szkole
i zaczął handlować owocami? Albo to korektor zwolniony z wydawnictwa z powodu
likwidacji stanowiska? Na bazarze ten „pomarańcz” jakoś przełknę, ale w
magazynie kosztującym tyle, co dwa kilogramy tych owoców, nijak nie mogę. Jakiś
taki kwaśny, cierpki, niezjadliwy...</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Przyznacie chyba, że jak na główny tekst
numeru – słabo. Pozwólcie więc, że już nie będę tracił czasu na to pisemko, bo
za chwilę w telewizji znowu jakaś transmisja. Dziś o błędach komentatorów ani
słowa, bo obiecałem, ale nikt za mnie nie zrobi notatek.</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-49559772134517023562017-12-22T17:20:00.001+01:002017-12-22T17:21:20.227+01:00Mniej srebra, więcej złota!<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="background: white; font-family: "georgia"; letter-spacing: 0.2pt;">Wydawało mi się, że komentatorzy telewizyjni już niczym
nie mogą mnie zaskoczyć. Przepraszam, bo znowu kilku nie doceniłem. „</span><span style="font-family: "georgia";">W tym przypadku
cudzysłowia już nie trzeba stawiać” – powiedział ten, który w poprzednim zdaniu
prawidłowo zacytował coś w cudzysłowie, nie w cudzysłowiu. Do tej pory się
zastanawiam, kiedy naprawdę jest sobą – gdy mówi poprawnie czy kiedy się myli?</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Jeden z moich ulubionych dziennikarzy
telewizyjnych – w tym przypadku podtekstów proszę się nie doszukiwać – od czasu
do czasu rani mnie mówiąc „tutej” albo „dzisiej”. Całe szczęście, że nie
„wczorej”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Bohdan Tomaszewski, którego bardzo ceniłem między
innymi za piękną polszczyznę, mawiał, że cisza też jest dźwiękiem. Nawet w
radiu! Tym bardziej w telewizji mogliby trochę pomilczeć, bo i tak wszystko
widać. Moim zdaniem lepiej nie mówić nic, niż powtarzać truizmy. Że – na
przykład – „ten zawodnik jest utalentowany”. I bardzo dobrze, ale co z jego
rywalami? Czy to jakieś beztalencia? Jeśli tak, to dlaczego ten zdolniacha
jednak z nimi przegrywa?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Wiem, że praca komentatora jest trudna.
Człowiek się pomyli, a ktoś, kto raptem tylko raz siedział przed mikrofonem,
zaraz go na blogu obsmaruje… Jeszcze gorzej mają trenerzy, bo niezadowoleni
prezesi-pracodawcy zwalniają ich zwykle przed wygaśnięciem kontraktów. Nic więc
dziwnego, że każdy szkoleniowiec „chciałby, aby jego ekipa wygrała ten mecz”,
jak wyjaśnił sprawozdawca. Dlaczego tylko ten? Innych nie? I proszę mi pokazać
takiego, który by nie chciał. Po co więc gadać dla samego gadania? Mniej
srebra, więcej złota!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">„Są alternatywy” – zapewnia co drugi. OK, idą
święta; niech będzie, że co trzeci. Teoretycznie „jest alternatywa”, ale my jej
nie mamy. Rynek praw telewizyjnych został tak podzielony, że praktycznie każdy
mecz pokazuje tylko jedna stacja, więc alternatywa telewidza sprowadza się do
wyboru: oglądać czy nie oglądać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Oglądam, bo jeśli nawet mecz słaby, to można
się pośmiać na przykład z szyku totalnie przestawnego. Język polski dopuszcza
pewną elastyczność, ale bez przesady. Niedawno usłyszałem, że jakiś zespół „tylko
wygrywa przed własną publicznością”. Nie uwierzyłem, sprawdziłem i okazało się,
że wygrywa tylko przed własną publicznością, choć zdarzają mu się remisy i
nawet porażki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Albo: „piłkarz dołączył do drużyny Kanonierów
z Barcelony”. Trochę się interesuję ligą angielską, choć na pewno nie aż tak
bardzo, jak komentujący ją dziennikarze, ale wiem, że Kanonierzy są z Londynu.
Nowy kolega dołączyl do nich z Barcelony, a to przecież nie to samo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Za naszą zachodnią granicą to już w ogóle
futbol totalny, bo „jeśli chodzi o napastników strzelających gole w Bundeslidze
spoza Niemiec…”. Dalej już nie słuchałem. Próbowałem wyobrazić sobie, z jakiego
kraju ten piłkarz strzelał do bramki ustawionej w Niemczech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Selekcjoner reprezentacji Francji ma jeszcze
bardziej niezwykłe umiejętności. „Didier Deschamps między innymi na trybunach”
– poinformował mnie komentator. Faktycznie, trener na trybunach był, ale
odruchowo sprawdziłem, czy nie siedzi również obok mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Na koniec cytat z mojego wybitnego ulubieńca
(oczywiście szydzę): „Ten piłkarz ma duże zaawansowanie techniczne”. Czy muszę
przekonywać, że ten komentator ma małe zaawansowanie językowe? I dlaczego
czasem trochę nie pomilczy?</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-40313328123823874202017-12-07T17:42:00.000+01:002017-12-07T17:42:18.070+01:00Obcy kombinezon<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;"><b>Za oknem raczej jesień, w kalendarzu nawet na pewno, za
to w telewizji zima już się rozkręca. Jeszcze tydzień albo dwa, a skoczkowie
narciarscy będą nam – nomen omen – wyskakiwali z lodówki.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Mam nadzieję, że nie z lodówki kupionej na kredyt
zaciągnięty w firmie, którą reklamuje Polski Związek Narciarski, bo herbata po
góralsku okaże się napojem naprawdę niskoprocentowym w porównaniu z odsetkami
od tej pożyczki... Ja w każdym razie dyskwalifikuję tę firmę już na rozbiegu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Koniec dygresji, czas na konkrety. Kilka dni temu
Facebook był uprzejmy przypomnieć mi, że Polish-Swoj-Polish skończył trzy
latka. Z tej okazji muszę się pochwalić, że mój blog nie tylko nadąża za
trendami w polskiej polityce, ale nawet je wyprzedza. Odpowiednia ustawa nie
została jeszcze uchwalona, a ja już dostaję od sygnalistów podpowiedzi, kto,
gdzie i jak zgrzeszył – głównie słowem – przeciwko poprawnej polszczyźnie.
Imion, nazwisk ani tym bardziej numerów PESEL zdradzał nie będę, na wszelki
wypadek zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Sygnalista – nazwijmy go panem X – sprawił, że
transmisje z Pucharu Świata w skokach zacznę oglądać bardziej regularnie, a nie tylko wtedy,
gdy w całym eterze nie znajdę nic ciekawszego. Dowiedzieliśmy się mianowicie – ja
od sygnalisty, a telewidzowie od komentatora – że „Piotr Żyła został
zdyskwalifikowany przez kombinezon”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Muszę przyznać, że na tę wieść zareagowałem stanowczo,
chociaż nie od razu. Następnego dnia zarządziłem w domu przegląd szafy w
poszukiwaniu kombinezonu, któremu mógłbym zadać kilka pytań. Nie znalazłem
żadnego. Pewnie dlatego, że żadnego nie mam, a tym bardziej takiego, który by
się nadawał do skakania na nartach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Pytania jednak same cisną się pod klawisze i aż żal ich
nie zadać. Kto temu kombinezonowi dał prawo oceniać Piotra Żyłę? Czy ten
kombinezon ma po temu jakiekolwiek kwalifikacje? A jeśli nawet ma, to czyje
interesy reprezentuje – nasze czy FIS? I kto go wybrał, bo ja nie... Uważam, że
nie można tego tak zostawić, bo dziś Piotr Żyła jest dyskwalifikowany przez
kombinezon, a jutro Maciej Kot przez kask albo Kamil Stoch przez but. Lewy!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Drugi sygnalista – tym razem pan Y – zwrócił uwagę nie na
wygląd skoczków, lecz ich osiągnięcia. Wiadomo, że w tej konkurencji chodzi z
grubsza o to, aby skoczyć i daleko (co jest dla mnie oczywiste), i ładnie (noty
za styl – moim zdaniem – to zachęta dla sędziów do majstrowania przy wynikach).
Nawet ja to wiem, więc tym bardziej wiedzą komentatorzy. „To najdalsza
odległość!” – entuzjazmował się jeden z nich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Nie podzielam tego entuzjazmu. Po pierwsze nie wiem, kto
na tak zacną odległość skoczył, więc nie chciałbym się cieszyć z sukcesu
obcokrajowca, a zwłaszcza… (sami wiecie kogo). Po drugie wiem, że odległość w
stopniu najwyższym opisującego ją przymiotnika może być największa albo
najmniejsza, nigdy zaś najdalsza albo – dlaczego by nie? – najodleglejsza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Mimo wszystko jestem temu koledze-dziennikarzowi
dozgonnie wdzięczny, ponieważ teraz mogę na podstawie jednego zdania ocenić, do
komentowania jakiej dyscypliny kto się bardziej nadaje. Jeśli usłyszę o
odległości najdalszej – do skoków; jeśli najbliższej – wiadomo, że do piłki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Pozostałych sygnalistów przepraszam i zapewniam, że
żaden meldunek się nie zmarnuje.</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-77978318806522144452017-11-23T17:56:00.001+01:002017-11-23T17:56:21.608+01:00Redaktor Juliusz Słowacki<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;"><b>Moja wychowawczyni, polonistka zresztą, słusznie
podejrzewała, że poza świadectwem niewiele z liceum wyniosę. A ja sobie (chyba)
i jej (to już na pewno) na złość zapamiętałem, co Juliusz Słowacki napisał w
„Beniowskim”. Tym cytatem zasłaniam się zawsze, gdy niestosownie do
okoliczności użyję rzeczownika na „k” lub „ch”, czasownika na „p” i wcale nie
rzadko przymiotnika na „j”.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">– „Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko,
co pomyśli głowa”. Jak raz już tak sobie pomyślę, to i mówię. W imieniu autora
i swoim proszę o wybaczenie – tłumaczę się później, zwalając część winy na
poetę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Czy przeczytałem całego „Beniowskiego”? Nie pamiętam; przypuszczam,
że wątpię. Tym bardziej nie znam całego Słowackiego, ale i tak – z powodu
wspomnianego cytatu-alibi – ten wieszcz jest mi bliższy od pozostałych. Było mi
trochę przykro, że profesor Jerzy Bralczyk, na którego wykład poszedłem z
własnej i nieprzymuszonej woli, woli jednak Adama Mickiewicza. Ani Litwa
ojczyzna moja, ani imię moje czterdzieści i cztery...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Usiadłem w pierwszym rzędzie nie dlatego, że nagle
zapragnąłem zostać prymusem. Po prostu mogłem wyciągnąć nogi przed siebie i
całkiem wygodnie robić notatki z myślą o tym, czy i jak mogą mi się przydać na
tym blogu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Na początku byłem raczej sceptyczny. Mam się teraz
chwalić, bo już wiem, że wyraz „słowo” to niekoniecznie synonim słowa „wyraz”?
Jakaś różnica jest, zapewnił pan profesor, ale nie podjął się wyjaśnić w kilku
słowach (ewentualnie wyrazach), na czym ona polega. Uwierzyliśmy mu na słowo
(na pewno nie na wyraz), że polski jest jednym z naprawdę nielicznych języków,
które takie subtelności zauważają.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Mickiewicz, czytając pamiętniki Jana Chryzostoma Paska,
podobno narzekał, że nie było wtedy takich znaków interpunkcyjnych, które
podpowiadałyby, czy w danym momencie autor z lubością głaskał się po czubie na czerepie,
czy raczej ze złością sięgał po karabelę. Mistrz Adam miał pecha, bo nie miał
internetu. Dziś trudniej o ciekawą treść, za to dzięki emotikonom wiemy prawie
wszystko o nastroju ducha osoby, z którą korespondujemy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Na szczęście Jerzy Bralczyk nie potraktował mnie jak
Mickiewicz swoich słuchaczy. Widząc, że ktoś coś notuje podczas jego
improwizacji, wieszcz potrafił przerwać, podejść do delikwenta, wydrzeć mu z
rąk kartkę i wrzucić ją do kominka. W Sali Senatu UW nie ma kominka, więc pan
profesor w ogóle sobie nie przerywał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Albo różnica między mową a pismem... Pismo może przecież
mówić, o czym zapewniają wiernych księża, ale mowa jeszcze niczego nie
napisała. Owszem, można pisać pod jej dyktando, jednak to już nie to samo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">W końcu dowiedziałem się czegoś, co pozwoli mi inaczej –
co nie znaczy, że bezkrytycznie – słuchać kolegów komentatorów. Profesor
Bralczyk zwrócił bowiem uwagę na bardzo ważną różnicę między mówieniem a
pisaniem. Otóż zawsze świadomie piszemy, ale już niekoniecznie mówimy. Stąd te
wszyskie „Eee…”, „Yyy…”, „A więc...” i inne odgłosy wydawane na początku zdania,
stąd też fredrowskie „mocium panie” w dowolnym miejscu wypowiedzi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Z jednej strony można zaryzykować twierdzenie, że
pisanie jest bardziej elitarne, bo pisać trzeba się nauczyć, a mówienie jest
czynnością w pewnym sensie fizjologiczną. Z drugiej wypadałoby pamiętać, że mówić
z sensem i poprawnie jest wszak dużo trudniej niż pisać. Zawsze jednak trzeba
najpierw pomyśleć, aby język giętki nie wygadywał, a sprawna ręka nie
wypisywała głupot.</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-42531772937572737022017-11-10T16:23:00.001+01:002017-11-10T16:23:31.852+01:00Nie oszczędzajcie na enterach<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;"><b>Pogłoski o tym, że tylko krytykuję, szydzę, kpię, drwię,
ośmieszam, dworuję, postponuję i w ogóle urządzam sobie z kolegów podśmiechujki,
są chyba trochę przesadzone. Aby dać im odpór – pogłoskom, nie kolegom – dziś
będę chwalił. I to nie trochę, a całkiem solidnie.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Ponieważ co dwa tygodnie znęcam się przede wszystkim nad
dziennikarzami sportowymi, to pochwalę właśnie ich. A jeśli sport, to „Przegląd
Sportowy”. Muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Nie piszę o
treści, bo jak dla mnie za dużo piłki nożnej, a za mało sportu. Nie chodzi mi także
o formę, chociaż tabloidową szatą graficzną uparcie nie potrafię się zachwycić.
Mam na myśli polszczyznę – w ogóle poprawną, a momentami nawet zadziwiająco
atrakcyjną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Nie twierdzę, że przeczytałem cały numer – od winiety po
stopkę redakcyjną. Blog to nie praca naukowa, więc bez wahania i wyrzutów
sumienia zdjąłem z siebie ten obowiązek. Przejrzałem gazetę na wyrywki i muszę
przyznać, że nie znalazłem żadnego słowa, zwrotu czy zdania, które poloniści
najpierw wyróżniliby na czerwono, a potem – zależnie od ilości czerwonego – drastycznie
obniżyliby autorowi ocenę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Na okładce „z rzędu”, nie „pod rząd”. Liczebniki
porządkowe – 1., 500. i 600. – zapisane porządnie, bo jeśli nie słownie, lecz
cyframi arabskimi, to z obowiązkową kropką. Dalej też dobrze: obce nazwiska zakończone
na „e” odmieniane (no, nie zawsze...), partykuła „nie” z imiesłowami podana
łącznie, choć to nie dla wszystkich ludzi mediów takie oczywiste, „liczba” w
towarzystwie rzeczowników policzalnych, a „ilość” przed niepoliczalnymi.
Naprawdę trudno się czepiać, bo na dodatek nie znalazłem żadnych „celnych
trafień”, nawet z „najbliższej odległości”, ani „podnoszenia chorągiewki (lub
rąk) do góry”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">No i interpunkcja. Gdy zdanie jest podrzędnie złożone –
im lepszy dziennikarz, tym częściej i pewniej korzysta z takiej konstrukcji –
wszystkie jego części są właściwie oprzecinkowane, zaś wszelkie dygresje lub
uzupełnienia oddzielone półpauzami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Nie wiem, ile w tym zasługi dziennikarzy, a ile
redaktorów. Gazeta to jednak praca zbiorowa, więc po co dzielić włos na
czworo. Jednym i drugim doradziłbym jednak – jako dziennikarz i redaktor –
bardziej odważne używanie klawisza „Enter”. Akapity, na mój gust, są bowiem trochę
za długie; czytałoby się łatwiej, gdyby oko mogło się zatrzymać i nieco odpocząć w wyraźnie
wskazanym i dobrze wyróżnionym miejscu.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Georgia; letter-spacing: 0.2pt;">Dajcie znać, kiedy zmienicie proporcje na korzyść innych
dyscyplin sportu. Wtedy będę kupował częściej, a może nawet chwalił. ;-)</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-43195158938613128352017-10-26T17:37:00.000+02:002017-10-26T17:45:28.931+02:00Chory, chorszy, trup<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "georgia"; letter-spacing: 0.2pt;"><b>Telewizyjny Kurier Warszawski chwalił się kiedyś, że
jest nie tylko warszawski, ale nawet warszawszszy, a w porywach wręcz
najwarszawściejszy. O, już mi edytor podkreślił wężykiem... To przepyszny
przykład wykorzystania błędnego stopniowania przymiotnika do zbożnych (w tym
przypadku reklamowych) celów.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: "georgia"; letter-spacing: 0.2pt;">Tak sobie rozmawiam, słucham, czytam – i staram się nie
dziwić nikomu i niczemu. Nie zawsze się udaje. Piłki nożnej w programach
sportowych jest najwięcej, więc i o przykład najłatwiej. „Jest </span><span style="font-family: "georgia";">bardziej ostrożniejszy”
– pochwalił gracza pan komentator, wrzucając do jednego worka stopniowanie
proste i opisowe. Tu trzeba nie ostrożnie, lecz śmiało zdecydować się na jeden
z tych sposobów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Jeśli potrzebne krótkie korepetycje, to służę
najuprzejmiej (bardziej uprzejmie już nie potrafię). Nie tylko przymiotniki, bo
– jak widać – również przysłówki możemy stopniować opisowo, to znaczy do
stopnia podstawowego dodać wyrazy posiłkowe „bardziej” (stopień wyższy) i „najbardziej”
(stopień najwyższy). Łatwe, żeby nie powiedzieć, że najłatwiejsze, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Stopniowanie proste też trudne nie jest,
chociaż najprostszym nazwać go nie można. W stopniu wyższym wystarczy po
temacie fleksyjnym dodać odpowiednią końcówkę, natomiast w stopniu najwyższym
trzeba coś wstawić również przed tematem. Z „ostrożnego” powinniśmy zrobić
najpierw „ostrożniejszego”, a następnie „najostrożniejszego”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Czy „bardziej” lub „najbardziej ostrożny”
byłby błędem? Nie. Nie ma w polszczyźnie jednoznacznych zasad, które
określałaby, kiedy należy stopniować w sposób opisowy, a kiedy prosty. Sami
musimy wybrać. Łatwiej (akurat w tym przypadku na pewno nie „bardziej łatwo”)
na piśmie, bo zawsze można poprawić błąd. Jeśli w eter pójdzie ów
„ostrożniejszy” lub „bardziej ostrożny”, też nikt się nie przyczepi. Niewłaściwe
było natomiast skrzyżowanie stopniowania opisowego i prostego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Podczas transmisji wyścigu kolarskiego moją uwagę zwrócił
komentator, który współczuł zawodnikom zbliżającym się do premii górskiej i
podjazdu jeszcze „stromszego” od poprzedniego. Oczywiście między poprzednim a
tym akapitem nikt nie ustanowił nowych kryteriów stopniowania przymiotników,
ale czasem wystarczy się wsłuchać, aby usłyszeć ten zgrzyt.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: "georgia"; letter-spacing: 0.2pt;">Dużo… Co ja piszę – najwięcej! – kłopotów w każdym
języku sprawia odmiana nieregularna rzeczowników, czasowników i innych
odmiennych części mowy. Polskie przymiotniki potrafią jednak sprawić miłą
niespodziankę. Przynajmniej nam. Obcokrajowcy mogą nie rozumieć, dlaczego
„większy” jest większy od „dużego”, a „lepszy” lepszy od „dobrego”. My
osłuchiwaliśmy się z tymi niuansami od dziecka i jeśli od czasu do czasu coś
czytamy (niekoniecznie moją książkę, ale przy okazji zachęcam), to w tym
przypadku błędu nie powinniśmy popełnić. Chyba że ktoś chce mówić „źlej” od
mówiącego najgorzej.</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-44861163251209466152017-10-12T18:43:00.001+02:002017-10-12T20:24:41.188+02:00Radio Jerewań<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";"><b>W zeszłym tygodniu prawie cała Polska
odmieniała przez przypadki nazwisko Roberta Lewandowskiego. Łatwizna. Gorzej
było z nazwą miasta, w którym zdobył trzy gole. W każdym słowniku jak wół stoi
Erywań, ale panowie komentatorzy – oczywiście nie wszyscy – wnieśli twórczy
wkład do geografii świata.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Do 1991 roku Armenia wchodziła w skład ZSRR,
gdzie nazwę stolicy tej republiki po rosyjsku zapisywano jako </span><strong><span style="background: white; font-family: "georgia"; font-weight: normal;">Ереван,
czyli – litera po literze – po polsku powinien być Jeriewan. Żeby było łatwiej
wymawiać i odmieniać przez przypadki, jedno zmiękczenie pominięto, inne dodano
i tak powstał Jerewań, o którym – nie z powodów lingwistycznych przecież –
opowiadano mnóstwo mniej lub bardziej zabawnych dowcipów.<o:p></o:p></span></strong></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<strong><span style="background: white; font-family: "georgia"; font-weight: normal;">ZSRR, ku uciesze
obywateli 15 republik, wreszcie się rozpadł, a za Jerewań wzięli się poloniści.
Uznali, że jedynie słuszną wersją powinien być Erywań, a swe ustalenia zapisali
w słownikach. Niestety nie wszyscy – nawet ci, którzy od czasu do czasu jednak
powinni – zaglądają do słowników, więc w zeszłym tygodniu usłyszeliśmy o golach
zdobytych przez Roberta Lewandowskiego w Erewanie lub Erewaniu. Nawet nie warto
się zastanawiać, która z tych wersji miejscownika wydaje się lepsza, ponieważ
już mianownik jest niepoprawny.<o:p></o:p></span></strong></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<strong><span style="background: white; font-family: "georgia"; font-weight: normal;">Głos w sprawie
zwycięstwa Polski nad Armenią był uprzejmy zabrać nawet Pan Prezydent. Tak
zabrał, że powiedział o meczu w Astanie, która – jak wszyscy znakomicie
pamiętamy – jest stolicą Kazachstanu (w czasach radzieckich była nią Ałma-Ata
lub, to bardziej współczesna wersja, Ałmaty). Gdy Pan Prezydent uświadomił
sobie pomyłkę, chciał ją sprostować. I znów mu nie wyszło, bo napisał o </span></strong><span style="background: white; font-family: "georgia"; letter-spacing: 0.2pt;">Erewaniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: "georgia"; letter-spacing: 0.2pt;">Telewizja, którą wszyscy utrzymujemy jak nie z
abonamentu, to z podatków, tę subtelną różnicę już zna. Meczu nie mogła
pokazać, jednak musiała wypełnić misję i poinformować społeczeństwo o sukcesie
naszych piłkarzy. No i poinformowała na tak zwanym pasku: „Polska wygrała w
Erywaniu na wyjeździe”. Redaktor zapewne liczył na oklaski, a doczekał się
złośliwych komentarzy internautów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: "georgia"; letter-spacing: 0.2pt;">Mateusz Borek z Polsatu jak zwykle bardzo dobrze
przygotował się do transmisji i już na wstępie wyjaśnił, dlaczego będzie mówił
nie o Ormianach, a Armeńczykach. Jedni nie słyszeli, drudzy nie zapamiętali,
inni nie zrozumieli, bo jeszcze tego samego dnia w eter poszli Armeńcy i
Armenowie. Miałem wrażenie, że nadal słucham Radia Jerewań.</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-90064226004408259882017-09-29T17:22:00.000+02:002017-09-29T17:22:02.815+02:00Między winą a winem<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b>Każdemu należy się chwila oddechu. Moi
ulubieni komentatorzy telewizyjni trochę odpoczęli ode mnie, a ja od nich, bo
zrobiłem sobie 10-dniowy urlop. Byłem między innymi na Węgrzech, a konkretnie w
Tokaju.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Dobrze się domyślacie, że pilota nie brałem tam do ręki z dwóch
powodów. Po pierwsze kieliszek zawsze był bliżej, po drugie telewizor gadał może
nawet poprawnie językowo, ale dla mnie zupełnie niezrozumiale.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Telewizor dostał więc wolne, a i laptopa też
nie przemęczałem. Czasem jednak musiałem przejrzeć pocztę i wtedy sprawdzałem,
co w Polsce i w polszczyźnie słychać. Dowiedziałem się na przykład – i to nie z
jakiegoś portalu żyjącego z sensacji serwowanych po cenach hurtowych, lecz z
poważnej gazety – o „satelicie wystrzelonej z rosyjskiego kosmodromu”. Wystarczy
na kilka dni wyjechać z kraju, a tu satelita przestał był facetem i został
kobietą…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Inne rzeczowniki rodzaju męskiego zakończone
samogłoską „a” również sprawiają kłopoty. Znam osobę, która o idiocie zawsze
mówi „ta”, nie „ten”. Raz na dwa czy trzy tygodnie czuję się sadystą –
upierałbym się jednak, że „tym”, nie „tą” – bo miewam przyjemność z tego
pisania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">W drodze powrotnej z Tokaju zatrzymałem się na
krótko w wyludnionej po sezonie miejscowości wypoczynkowej w Bieszczadach. Przede
wszystkim spacerowałem, aby nie dać zarobić firmie, która prawie na każdym
płocie zaczepiała przechodniów pytaniem, czy „Potrzebujesz szybki transport?”. W
chwilach wolnych od szwendania się po okolicy – i zagłuszając winem przywiezionym
z Węgier poczucie winy z powodu wrodzonej złośliwości – pozostałem obojętny na ofertę transportu w bierniku i szybki w dopełniaczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia;">Nazwisk, nazw i tytułów zwykle nie podaję, ale
tym razem zrobię wyjątek dla firmy, która krytyki się nie boi. „Potrzebujecie
typy na Ligę Mistrzów?” – na Twitterze zapytała eFortuna.pl. Głos wewnętrzny kazał mi odpisać, że czasownik „potrzebować” wchodzi z rzeczownikami w związek
dopełniaczowy. Reakcja osoby prowadzącej firmowe konto była <a href="https://twitter.com/eFortunapl/status/912740979765137408" target="_blank">błyskawiczna i wzorowa</a></span><span style="background-color: white; font-family: Georgia;">. </span><span style="background-color: white; font-family: Georgia;">Niby normalna, a jednak
rzadka.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Georgia;">Urlop się skończył, pora
włączyć telewizor. Przy węgrzynie jakby łatwiej...</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7134871521671957101.post-46836829678552411942017-09-03T18:14:00.002+02:002017-09-03T21:25:23.460+02:00Polski łamany przez matematykę<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";"><b>Moimi bohaterami – przyznaję, że pozytywnymi
inaczej – są głównie komentatorzy piłki nożnej. Od czasu do czasu jednak koło
ratunkowe łaskawie rzucają im koledzy, których należałoby nazwać raczej prezenterami niż
dziennikarzami. Gdy oni już wezmą się za sport, to ktoś z moich przyjaciół i
znajomych zawsze podeśle mi pyszny cytat.</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><span style="background: white; font-family: "georgia";">Dziennikarska
matematyka: </span><span style="font-family: "georgia";"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: "georgia";"><i>„Mamy
około 50 zawodników, mecz [piłka nożna] potrwa godzinę, więc każdy na boisku
spędzi około minuty"</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: "georgia";">–
napisała na Facebooku rozbawiona Magda. I zgodnie z duchem czasów </span><span style="background-color: white; font-family: "georgia";">dodała jeszcze hasztag</span><span style="background-color: white; font-family: "georgia";">:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";"><a href="https://www.facebook.com/hashtag/umar%C5%82am?source=feed_text&story_id=10155230644439232"><i><span class="58cl5afz"><span style="background: white; color: black;">#</span></span><span class="58cm"><span style="background: white; color: black;">umarłam</span></span></i></a><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Żyje, ma się dobrze i nadal ogląda telewizję. Dopytałem,
a Magda wyjaśniła, że pan prezenter opowiadał o meczu, z którego dochód
zostanie przekazany na cele charytatywne. Przez chwilę zastanawiałem się nawet,
czy wypada wykorzystywać ten temat, ale uznałem, że ten blog też ma przecież
charakter dobroczynny, bo żadnych pieniędzy za to pisanie nie biorę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Działanie matematyczne, konkretnie dzielenie,
zostało przeprowadzone wręcz wzorowo. Jeśli zawodników byłoby 50 – nie na oko,
a dosłownie – a minut 60, to faktycznie wychodzą 72 sekundy na głowę, sprawnie
zaokrąglone do około minuty. Zabrakło tylko refleksji, że w piłkę nożną trudno
grać samemu. Z jednej strony może kusić fakt, że nikomu nie trzeba podawać, z
drugiej jednak – nie wiem, jak pan prezenter, ale ja stanowczo tak – lepiej
mieć na boisku kogoś, na kogo można zrzucić winę za zmarnowanie znakomitej
okazji do zdobycia zwycięskiego gola albo przepuszczenie „szmaty”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Język polski nie jest łatwy, a jeśli wmieszamy do niego
jeszcze matematykę, to mamy kłopoty do kwadratu. K</span><span style="font-family: "georgia";">omentatorzy skoków narciarskich i innych dyscyplin, w których zdobyte punkty można dzielić na kawałki,</span><span style="font-family: "georgia";"> </span><span style="font-family: "georgia";">nie radzą sobie </span><span style="font-family: "georgia";">z ułamkami. Już kiedyś słyszałem i idę o zakład,
że wkrótce znów usłyszę „pół punkta”, za co odejmę koledze co najmniej pół
punktu. A może i cały, jeśli będzie się mylił w warunkach recydywy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Cyfry i liczby w ogóle nie mają w polszczyźnie łatwo.
Mylimy je mówiąc na przykład, że trzynastka jest cyfrą pechową. Siódemka jest
szczęśliwa także dlatego, że może robić – zależnie od okoliczności – i za
cyfrę, i za liczbę. Zdolność odróżniania liczebników policzalnych i
niepoliczalnych, czyli praktyczna wiedza, kiedy powiedzieć „liczba”, a kiedy
„ilość”, może już niedługo decydować o zdaniu lub oblaniu matury...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia";">Niedługo – czyli kiedy? Nie wiem, na pewno jeszcze nie w
dwa tysiące siedemnastym, bo w tym roku matury już były. O przyszłym coraz
więcej ludzi powie, że to dwutysięczny osiemnasty, a ja znowu przypomnę sobie
stary dowcip o nauczycielce matematyki. „Zapamiętajcie, dzieci, że obie połowy
zawsze są równe. Ale co ja będę czas traciła… I tak większa połowa tego nie zrozumie”.</span></div>
Artur Rolakhttp://www.blogger.com/profile/01256897444894554521noreply@blogger.com0