– Fajny film wczoraj widziałem – jak zwykle zagaił Jędrek.
– Momenty były? – to, jak zwykle, najbardziej interesowało
Mańka.
– No masz! Najlepiej jak...
Tak przez lata Andrzej Zaorski i Marian Kociniak – czyli
kultowa Para-Męt Pikczers – dyskutowali sobie w „Trójce” o kulisach srebrnego
ekranu. Nie wiem, jak teraz, ale wtedy „moment” był synonimem sceny erotycznej.
Z wieku, w którym ten aspekt filmu był najważniejszy w recenzji, niestety już
dawno wyrosłem, a dziś słowo „moment” kojarzy mi się źle.
Zgrzytało mi w uchu i zgrzytało, aż wreszcie zajrzałem do
pomocy naukowych. Zwroty, o których chcę dziś napisać, językoznawcy określają
mianem kancelaryzmów (wyrażeń charakterystycznych dla stylu urzędowego). Dawniej
była to tylko neutralna kategoria opisowa, ale ostatnio nabrała cech epitetu. Poloniści
niech piętnują, a ja tylko trochę sobie pożartuję.
Zwrot „na ten moment” – od czasu do czasu na zmianę z „na
tę chwilę” – dziennikarz prowadzący studio powtarzał jak refren. Pomyślałbym,
że to może dzień świstaka, ale nie – po każdym oświadczeniu, który zespół „na
ten moment” zagra w następnej rundzie, telewizor przenosił mnie na inne boisko.
Pół biedy, jeśli komentator mówi „na tę chwilę”, chociaż
nie wiem, dlaczego sięga po język urzędowy, aby opisać rywalizację sportową.
Gdy słyszę – wcale nie tak rzadko – „na tą chwilę”, sięgam już po epitety, przy
których „Ty kancelarysto!” brzmi jak komplement.
Dziennikarze wszelkich specjalności, sportowi nie są pod
tym względem ani gorsi, ani lepsi, uwielbiają spekulować. Zawsze mają jakiegoś
faworyta, który powinien wygrać wybory albo mecz. „Nie sądzę, aby miała spaść
na ten moment” – powiedział komentator o drużynie, która radzi sobie znacznie
poniżej możliwości. Może – jak kot – spadnie nie na moment, a na cztery łapy i
zostanie w ekstraklasie?
Skoczkowie skaczą, a komentatorzy opisują ich wyczyny. „Wskoczył
na ten moment na ósme miejsce” – poinformował dziennikarz. Wychowany na boisku
lekkoatletycznym od razu pomyślałem o trójskoku, ale coś mi nie pasowało. Wcale
nie śnieg zamiast tartanu i nie narty zamiast kolców. Zabrakło mi jednego
odbicia, bo po pierwszym zawodnik wylądował na tym momencie, a po drugim – na
ósmym miejscu. Na pewno chciał wylądować na pierwszym, ale oblał test z
celności lądowania (to jedna z konkurencji spadochroniarstwa).
Wydaje mi się, że przydałby się spójnik – na przykład „i”
– bo wtedy zdanie „Wskoczył na ten moment i na ósme miejsce” straciłoby sens,
natomiast sporo by zyskało na poprawności stylistycznej. Dodatkowej dramaturgii
skokowi na moment dodałby spektakularny upadek. Lądowania na momencie z
telemarkiem nie biorę pod uwagę.
– Fajny mecz wczoraj widziałem – jak zwykle zagaił Jędrek.
– Momenty były? – jak zwykle to najbardziej interesowało
Mańka.
– No masz! Najgorzej jak...
CZYTAM, I CIAGLE SIE UCZĘ, dziękuję za krótkie lekcje poprawnej polszczyzny, chciałoby się powiedzieć, że zawsze jest czas na dobre lekcje j. polskiego, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
Dziękuję, że czytasz :-)
Usuń