Włączam telewizor – mistrzostwa Europy.
Przełączam z kanału sportowego na niesportowy – to samo. Otwieram gazetę – nie
inaczej. Nie dziwię się, że wszędzie piłka nożna. Dziwię się, że wszędzie ten
sam błąd. Czy to jakiś spisek?
Prawie nikt nie mówi i mało kto pisze, że
piłkarskie mistrzostwa Europy we Francji zaczynają się w piątek. Nie, turniej,
zresztą jak wszystko ostatnio – jeśli nie kolejka ligowa, to festiwal albo
nawet oficjalna wizyta państwowa – musi ruszać lub startować. Nie wiem, skąd ta
maniera. Podejrzewam, że autorzy tych zwrotów silą się na oryginalność. Zapewne
chcą dobrze, a wychodzi jak zwykle...
Nie znam komentatora (jeśli jednak kogoś
przegapiłem, to przepraszam), który choć raz nie powiedziałby, że „wynik uległ
zmianie”. Jeśli nie powiedział, to znaczy, iż trafiały mu się wyłącznie mecze
bezbramkowe, ale wtedy dowiadywaliśmy się, że „wynik nie uległ zmianie”.
„Wirus uległ mutacji”, „podejrzana torba
uległa detonacji”, „budynek uległ spaleniu”, „mur uległ poważnemu odchyleniu”, „samolot
uległ rozpadowi”, a „Krajowy Rejestr Sądowy uległ powodzi”… Pomijam już fakt,
że media epatują złymi wiadomościami. To nie tylko ich wina, bo skoro na takie
informacje jest popyt, to one zapewniają podaż. Skoro te wszystkie nieszczęścia
już się jednak wydarzyły, to niech przynajmniej wirus się zmutuje, torba wybuchnie,
budynek się spali, mur się przechyli albo nawet zawali, samolot – jeśli już
musi – niech się rozpadnie, a rejestr niech zaleje woda.
Wcale nie sugeruję, że czasownik „ulegać”
powinnen zostać zapomniany ani tym bardziej ulec zapomnieniu. Bardzo się przydaje,
gdy chcemy powiedzieć, że jakiś urząd uległ naciskom obywateli albo sąd nie
uległ naciskom opinii publicznej. Sport też na tym polega, że jeden zawodnik
ulega drugiemu albo drużyna innej drużynie, bo nie w każdej dyscyplinie możliwe
są remisy. Nie można w każdym zdaniu używać na zmianę słów „wygrać” lub
„przegrać”, więc „ulec” bywa wtedy cennym zamiennikiem.
Nader często mylimy to, co
zdarza się w konkretnym czasie, z tym, co trwa. „Mistrzostwa Europy zaczynają
się (nie startują i nie ruszają, co wcześniej ustaliliśmy) od piątku” – zapowiadają
media. Nie, mistrzostwa zaczynają się w piątek, a od piątku będą już trwały.
„Od środy przyjdą burze” – niedawno ostrzegał
prezenter w jednej z największych niepublicznych stacji radiowych. Przyjdą albo
nie przyjdą, bo z pogodą różnie bywa. Słuchając takiej prognozy, aż chciałoby
się zagrzmieć ze złości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz