Spierać się na Facebooku na tematy polityczne nie
jest zajęciem ani łatwym, ani przyjemnym. Po pierwsze – grozi nagłą utratą
znajomych, co w niektórych przypadkach można przyjąć jeśli nie z ulgą, to bez
żalu. Co innego wymiana opinii – nie tylko na FB, ale również na Twitterze czy
w korespondencji mejlowej...
Nie lubię stawiać wielokropków, ale teraz
musiałem, bo już na starcie chyba konieczna będzie dygresja w samoobronie i
obronie właśnie takiej pisowni poczty elektronicznej. Słowem „mejl” posługują
się profesorowie Jerzy Bralczyk, Jan Miodek i Andrzej Markowski, taką pisownię
zaleca uchwała Rady Języka Polskiego, więc takiej będę się trzymał. Chyba się
zgodzicie, że w dyskusji o języku łatwiej znaleźć wsparcie w autorytetach niż w
kłótni o polityce?
Wracając do wątku przerwanego trzykropkiem...
(Znowu? Co za dzień... Ponieważ wielokropek jest znakiem interpunkcyjnym, to jeszcze
raz zachęcam do lektury wpisu sprzed tygodnia, bo widzę, że niektórzy przegapili...). Od Maćka
z Poznania, jednego z najwierniejszych czytelników „Polisza”, dostałem list w
sprawie seta. Ja piszę o tenisie, Maciek tenis fotografuje, obaj tenis oglądamy
i obu nam nie jest obojętne, co podczas tego oglądania słyszymy.
Słowo set ma w bierniku dwie formy: set i
seta. Komentatorzy tej stacji wyłącznie pierwszą formę uznają za prawidłową.
Tymczasem forma „seta" jest równie dobra, a może nawet lepsza. Przecież
mówimy „gram w tenisa”, „jem banana”, „tańczę poloneza” etc. Dlatego o wiele
lepiej brzmi „wygrał drugiego seta" niż „wygrał drugi set" – napisał
do mnie Maciek. Odpowiedziałem, że ponieważ obie formy są poprawne, to nie
warto się czepiać. A
ja bym się czepiał, bo to brzmi idiotycznie. Wejdź na www.wsjp.pl –
nalegał.
Wszedłem. Wielki Słownik Języka Polskiego zgadza się z
Maćkiem. W zakładce „Połączenia” autorzy nie pozostawiają wątpliwości –
rozegrać, przegrać, stracić, wygrać seta! Możemy się domyślać, że forma
„przegrać pierwszy set” (i każdy następny) została uznana za archaiczną, i
zgodzić się, że nawet „wygrać pierwszy set” brzmi jednak dziwnie.
Co innego pojedynczy punkt, a tym bardziej cały mecz –
przegrywania punkta czy mecza nie życzyłbym ani żadnemu polskiemu tenisiście,
ani opowiadającemu o tym komentatorowi. Życzę im oczywiście wygrywania i
zwyciężania. Powtarzam się, bo to synonimy? Niekoniecznie.
Pomińmy już taki detal, że zwyciężamy wyłącznie w bierniku
(rywala – tak; z rywalem – nie!). W żadnym przypadku natomiast nie zwyciężamy
meczu, a taką konstrukcję nader często słyszymy podczas transmisji tenisowych i
piłkarskich (innych znacznie rzadziej). „Zwyciężyli wszystkie mecze” –
dziennikarz pochwalił jakąś drużynę. Miałby rację, gdyby ta drużyna grała z
meczami, nie z innymi drużynami. Ponieważ jednak grała mecze, więc mecze wygrała,
zwyciężając (pokonując) rywali.
Skoro już się tak rozgadałem o wygrywaniu, to jeszcze
jeden cytat z telewizora. To chyba o jakimś piłkarzu – szczegółów już nie
pamiętam, ale zanotowałem dokładnie: „Dzisiaj wygrał wiele pojedynków z
rywalami”. Dla zawodnika gratulacje, do dziennikarza pytanie: A z kim miał je
wygrać? Z kolegą z drużyny?
Nie ma co narzekać – przecież mógłby te pojedynki
zwyciężyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz