Dziś amnestia dla pracujących przy mikrofonie.
Nie można widzieć źdźbła w oczach dziennikarzy radiowych i telewizyjnych, a nie
dostrzegać belki w oczach piszących. Darujmy sobie błędy ortograficzne, bo z
nimi coraz lepiej radzą sobie edytory tekstu, pośmiejmy się z interpunkcji.
Andrzej Bajorek, mój kolega jeszcze z czasów
„Expessu Wieczornego”, lubi przypominać taką oto anegdotę: Do więzienia kurier
przywiózł rozkaz od samego cara. Pędził przez pół Rosji, przez słońce i deszcz,
więc list trochę mu zamókł. Wreszcie dotarł na miejsce, przekazał przesyłkę
naczelnikowi twierdzy i ruszył w drogę powrotną. A naczelnik otworzył kopertę i
zamarł. „Rozstrzelać nie wolno uwolnić!” – przeczytał kilka razy. Wiedział, że
gdzieś musiał być przecinek, ale gdzie? Po „rozstrzelać” czy po „wolno”? Przecinkowi nie było wszystko jedno, a skazańcowi tym bardziej.
To przykład zdania, którego sens zmienia się w zależności od położenia
przecinka. Na Facebooku natknąłem się natomiast na
zabawne zdanie, które z niewinnej informacji stało się
sąsiedzkim donosem dopiero po dopisaniu przecinka. „Twoja stara piła leży w piwnicy” – dziękuję, właśnie jej
szukam, zaraz po nią pójdę. A tak: „Twoja stara piła, leży w piwnicy”? W tym
przypadku nigdzie nie idę, w ogóle się do niej nie przyznaję.
Z interpunkcją jest trochę jak z muzyką –
trzeba mieć do niej słuch. Są niby pewne zasady, których uczymy się w szkole,
ale albo nikt nam o tym nie mówi, albo szybko zapominamy, że są przecież
wyjątki. Prawie każdy uczeń zapytany przed klasówką, czy przed „i” należy
postawić przecinek, z przekonaniem odpowie, że nie. „Zjadłem pączka i
szarlotkę” (przykład tłustoczwartkowy) – oczywiście bez przecinka, ale „Zjadłem
i pączka, i szarlotkę!” (wiem, nie mam czym się chwalić) – przecinka się domaga
jak oba ciastka kawy.
Że co? Że przecinek przed „że” jest konieczny?
Niekoniecznie. „W radiu od rana mówią, że dziś tłusty czwartek” – zgoda. „Jako
że nie mówią o niczym innym, poszedłem do cukierni” – tu przecinek też jest,
ale bardzo daleko od „że”. Widocznie raz na jakiś czas on też musi odpocząć od
tego spójnika. Albo spójnik od niego.
Jeszcze więcej kłopotów interpunkcyjnych
sprawia spójnik „a”. Stawianie przecinka między „Bogiem a prawdą” byłoby prawie
świętokradztwem (tak jak błędem otwarcie cudzysłowu już przed „między”). „Już
mu to kiedyś tłumaczyłem, a on i tak stawia tam przecinek” – tym razem
słusznie.
W języku polskim jest kilkanaście spójników, którym
przecinek należy się bez żadnych wyjątków i warunków. Nie ma wśród nich ani „i”,
ani „że”, ani „czy” ani nawet „ani”. To akurat warto zapamiętać i od czasu do
czasu sobie przypominać, bo w poprawianiu interpunkcji edytory jeszcze nie są
autorytetami, chociaż coś tam wężykiem podpowiadają.
Powie ktoś, że nie warto kruszyć kopii o jakiś
przecinek. A jednak warto, bo przecinek też swój rozum ma i nie jest mu
obojętne towarzystwo, w jakim go stawiamy (lub nie).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz