piątek, 13 kwietnia 2018

Komentator zawinił, incydent zawiesili


Milion razy słyszałem, że „piłka nożna to gra błędów”, milion razy zastanawiałem się, czy inni sportowcy są bezbłędni i milion razy dochodziłem do wniosku, że najczęściej błędy popełniają komentatorzy. Nie zmieniamy adresu, zostajemy w tym samym studiu, co w poprzednim odcinku, i gramy dalej.

„W cudzysłowiu” – powiedział. Wszystkim dziennikarzom, politykom czy celebrytom (płci obojga, bo kobiety wcale nie mówią bardziej poprawnie) szczerze współczuję, że nie znają Zuzi. Ja Zuzię znam i dzięki niej mówię jak należy, czyli „w cudzysłowie”. Zresztą pisałem o tym już nie raz i nie dwa, więc jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć (albo tylko sobie przypomnieć), czym różni się cudzysłów od dupy, to bez trudu to sobie wygugluje.

Od czasu do czasu wracam również do „idealnego remisu”. Zawsze, kiedy komentator atakuje mnie tym zwrotem, pytam go przez szybę, kiedy remis nie jest idealny. 0:0? 1:1? Wyższy? Podobno niektórym matematykom z działania dwa plus dwa wychodzi cztery z ułamkami albo nawet całe pięć, ale ja prosty humanista jestem i trzymam się czwórki. I remisów bezprzymiotnikowych, bo – jak większość kibiców – nie cierpię zwłaszcza bezbramkowych.

Pan redaktor ma słabość do liczebników w tym sensie, że słabo sobie z nimi radzi. „Oboje się przepychali” – powiedział komentując mecz ligi angielskiej. Słyszałem o przypadkach (raczej tylko filmowych), kiedy jakaś dziewczyna zakochała się w piłce nożnej i – ukrywając przed światem swe wdzięki – „wkręcała” się do drużyny męskiej. Ale żeby w Premiership? Coś byśmy chyba o tym wiedzieli...

„Prawie podwojony dorobek straconych goli”. I tu byłbym skłonny nawet się z nim zgodzić, bo zawsze, kiedy coś komentuje, niemal podwaja dorobek popełnionych błędów. Aż boję się myśleć, co by było, gdyby bank przekonał mnie, że pożyczki i kredyty to jednak mój dorobek.

„Ta szansa mogła skończyć się szczęśliwiej”. To niezbyt szczęśliwy ożenek rzeczownika z czasownikiem. Szansę można stworzyć, a stworzoną wypada wykorzystać. Szansa nie musi być wyłącznie dopełnieniem; ma – że tak powiem – szansę stać się w zdaniu nawet podmiotem, ale i tak pozostanie tylko przedmiotem czynności wykonanej przez dopełnienie (np. „Szansa została przez piłkarza wykorzystana/zmarnowana”). Polska język, trudna język...

„To był poważny incydent, więc nic dziwnego, że został zawieszony na trzy mecze”. Piłkarz zawinił, a incydent zawiesili. Może ktoś potrafi podać przykład komentatora zawieszonego chociaż na jeden mecz za incydent językowy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz