Milion razy słyszałem, że „piłka nożna to gra
błędów”, milion razy zastanawiałem się, czy inni sportowcy są bezbłędni i
milion razy dochodziłem do wniosku, że najczęściej błędy popełniają
komentatorzy. Nie zmieniamy adresu, zostajemy w tym samym studiu, co w
poprzednim odcinku, i gramy dalej.
„W cudzysłowiu” – powiedział. Wszystkim
dziennikarzom, politykom czy celebrytom (płci obojga, bo kobiety wcale nie
mówią bardziej poprawnie) szczerze współczuję, że nie znają Zuzi. Ja Zuzię znam
i dzięki niej mówię jak należy, czyli „w cudzysłowie”. Zresztą pisałem o tym
już nie raz i nie dwa, więc jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć (albo tylko
sobie przypomnieć), czym różni się cudzysłów od dupy, to bez trudu to sobie
wygugluje.
Od czasu do czasu wracam również do „idealnego
remisu”. Zawsze, kiedy komentator atakuje mnie tym zwrotem, pytam go przez
szybę, kiedy remis nie jest idealny. 0:0? 1:1? Wyższy? Podobno niektórym
matematykom z działania dwa plus dwa wychodzi cztery z ułamkami albo nawet całe
pięć, ale ja prosty humanista jestem i trzymam się czwórki. I remisów
bezprzymiotnikowych, bo – jak większość kibiców – nie cierpię zwłaszcza
bezbramkowych.
Pan redaktor ma słabość do liczebników w tym
sensie, że słabo sobie z nimi radzi. „Oboje się przepychali” – powiedział
komentując mecz ligi angielskiej. Słyszałem o przypadkach (raczej tylko
filmowych), kiedy jakaś dziewczyna zakochała się w piłce nożnej i – ukrywając przed
światem swe wdzięki – „wkręcała” się do drużyny męskiej. Ale żeby w
Premiership? Coś byśmy chyba o tym wiedzieli...
„Prawie podwojony dorobek straconych goli”. I
tu byłbym skłonny nawet się z nim zgodzić, bo zawsze, kiedy coś komentuje,
niemal podwaja dorobek popełnionych błędów. Aż boję się myśleć, co by było,
gdyby bank przekonał mnie, że pożyczki i kredyty to jednak mój dorobek.
„Ta szansa mogła skończyć się szczęśliwiej”.
To niezbyt szczęśliwy ożenek rzeczownika z czasownikiem. Szansę można stworzyć,
a stworzoną wypada wykorzystać. Szansa nie musi być wyłącznie dopełnieniem; ma
– że tak powiem – szansę stać się w zdaniu nawet podmiotem, ale i tak pozostanie
tylko przedmiotem czynności wykonanej przez dopełnienie (np. „Szansa została przez
piłkarza wykorzystana/zmarnowana”). Polska język, trudna język...
„To był poważny incydent, więc nic dziwnego,
że został zawieszony na trzy mecze”. Piłkarz zawinił, a incydent zawiesili.
Może ktoś potrafi podać przykład komentatora zawieszonego chociaż na jeden mecz
za incydent językowy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz