Pogłoski o tym, że tylko krytykuję, szydzę, kpię, drwię,
ośmieszam, dworuję, postponuję i w ogóle urządzam sobie z kolegów podśmiechujki,
są chyba trochę przesadzone. Aby dać im odpór – pogłoskom, nie kolegom – dziś
będę chwalił. I to nie trochę, a całkiem solidnie.
Ponieważ co dwa tygodnie znęcam się przede wszystkim nad
dziennikarzami sportowymi, to pochwalę właśnie ich. A jeśli sport, to „Przegląd
Sportowy”. Muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Nie piszę o
treści, bo jak dla mnie za dużo piłki nożnej, a za mało sportu. Nie chodzi mi także
o formę, chociaż tabloidową szatą graficzną uparcie nie potrafię się zachwycić.
Mam na myśli polszczyznę – w ogóle poprawną, a momentami nawet zadziwiająco
atrakcyjną.
Nie twierdzę, że przeczytałem cały numer – od winiety po
stopkę redakcyjną. Blog to nie praca naukowa, więc bez wahania i wyrzutów
sumienia zdjąłem z siebie ten obowiązek. Przejrzałem gazetę na wyrywki i muszę
przyznać, że nie znalazłem żadnego słowa, zwrotu czy zdania, które poloniści
najpierw wyróżniliby na czerwono, a potem – zależnie od ilości czerwonego – drastycznie
obniżyliby autorowi ocenę.
Na okładce „z rzędu”, nie „pod rząd”. Liczebniki
porządkowe – 1., 500. i 600. – zapisane porządnie, bo jeśli nie słownie, lecz
cyframi arabskimi, to z obowiązkową kropką. Dalej też dobrze: obce nazwiska zakończone
na „e” odmieniane (no, nie zawsze...), partykuła „nie” z imiesłowami podana
łącznie, choć to nie dla wszystkich ludzi mediów takie oczywiste, „liczba” w
towarzystwie rzeczowników policzalnych, a „ilość” przed niepoliczalnymi.
Naprawdę trudno się czepiać, bo na dodatek nie znalazłem żadnych „celnych
trafień”, nawet z „najbliższej odległości”, ani „podnoszenia chorągiewki (lub
rąk) do góry”.
No i interpunkcja. Gdy zdanie jest podrzędnie złożone –
im lepszy dziennikarz, tym częściej i pewniej korzysta z takiej konstrukcji –
wszystkie jego części są właściwie oprzecinkowane, zaś wszelkie dygresje lub
uzupełnienia oddzielone półpauzami.
Nie wiem, ile w tym zasługi dziennikarzy, a ile
redaktorów. Gazeta to jednak praca zbiorowa, więc po co dzielić włos na
czworo. Jednym i drugim doradziłbym jednak – jako dziennikarz i redaktor –
bardziej odważne używanie klawisza „Enter”. Akapity, na mój gust, są bowiem trochę
za długie; czytałoby się łatwiej, gdyby oko mogło się zatrzymać i nieco odpocząć w wyraźnie
wskazanym i dobrze wyróżnionym miejscu.
Dajcie znać, kiedy zmienicie proporcje na korzyść innych
dyscyplin sportu. Wtedy będę kupował częściej, a może nawet chwalił. ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz