W zeszłym tygodniu prawie cała Polska
odmieniała przez przypadki nazwisko Roberta Lewandowskiego. Łatwizna. Gorzej
było z nazwą miasta, w którym zdobył trzy gole. W każdym słowniku jak wół stoi
Erywań, ale panowie komentatorzy – oczywiście nie wszyscy – wnieśli twórczy
wkład do geografii świata.
Do 1991 roku Armenia wchodziła w skład ZSRR,
gdzie nazwę stolicy tej republiki po rosyjsku zapisywano jako Ереван,
czyli – litera po literze – po polsku powinien być Jeriewan. Żeby było łatwiej
wymawiać i odmieniać przez przypadki, jedno zmiękczenie pominięto, inne dodano
i tak powstał Jerewań, o którym – nie z powodów lingwistycznych przecież –
opowiadano mnóstwo mniej lub bardziej zabawnych dowcipów.
ZSRR, ku uciesze
obywateli 15 republik, wreszcie się rozpadł, a za Jerewań wzięli się poloniści.
Uznali, że jedynie słuszną wersją powinien być Erywań, a swe ustalenia zapisali
w słownikach. Niestety nie wszyscy – nawet ci, którzy od czasu do czasu jednak
powinni – zaglądają do słowników, więc w zeszłym tygodniu usłyszeliśmy o golach
zdobytych przez Roberta Lewandowskiego w Erewanie lub Erewaniu. Nawet nie warto
się zastanawiać, która z tych wersji miejscownika wydaje się lepsza, ponieważ
już mianownik jest niepoprawny.
Głos w sprawie
zwycięstwa Polski nad Armenią był uprzejmy zabrać nawet Pan Prezydent. Tak
zabrał, że powiedział o meczu w Astanie, która – jak wszyscy znakomicie
pamiętamy – jest stolicą Kazachstanu (w czasach radzieckich była nią Ałma-Ata
lub, to bardziej współczesna wersja, Ałmaty). Gdy Pan Prezydent uświadomił
sobie pomyłkę, chciał ją sprostować. I znów mu nie wyszło, bo napisał o Erewaniu.
Telewizja, którą wszyscy utrzymujemy jak nie z
abonamentu, to z podatków, tę subtelną różnicę już zna. Meczu nie mogła
pokazać, jednak musiała wypełnić misję i poinformować społeczeństwo o sukcesie
naszych piłkarzy. No i poinformowała na tak zwanym pasku: „Polska wygrała w
Erywaniu na wyjeździe”. Redaktor zapewne liczył na oklaski, a doczekał się
złośliwych komentarzy internautów.
Mateusz Borek z Polsatu jak zwykle bardzo dobrze
przygotował się do transmisji i już na wstępie wyjaśnił, dlaczego będzie mówił
nie o Ormianach, a Armeńczykach. Jedni nie słyszeli, drudzy nie zapamiętali,
inni nie zrozumieli, bo jeszcze tego samego dnia w eter poszli Armeńcy i
Armenowie. Miałem wrażenie, że nadal słucham Radia Jerewań.
Skoro już jesteśmy w temacie dawnego ZSRR... Panie Arturze, zdarza się Panu pewnie przeglądać informacje o zapasach, zwłaszcza że czołowym reprezentantem Polski jest były reprezentant Rosji Magomedmurad... no właśnie. Wszelkie media pisze spolszczoną wersję "Gadżijew", ale PZZ, PKOl i organizacje międzynarodowe używają transliteracji/transkrypcji "Gadzhiev". Czy skoro w dokumentach polskich organizacji widnieje on jako "Gadzhiev", możemy założyć, że takie nazwisko ma też wpisane w dowodzie i jest to forma poprawna? W końcu gdy piłkarz ma dwa obywatelstwa - unijne i pozaunijne - traktuje się go jako zawodnika z UE w kontekście limitu obcokrajowców na boisku. Czy zatem można przyjąć, że będąc Polakiem Gadzhiev zostaje Gadzhievem, chociaż gdy reprezentował Rosję należało pisać jego nazwisko jako "Gadżijew"?
OdpowiedzUsuńJuż kilka razy o tym pisałem - jeśli w oryginale nazwisko (czy nazwa geograficzna) jest zapisane po rosyjsku, to my powinniśmy (moim zdaniem) zapisywać je po polsku. Przecież nie piszemy Tolstoy ani Moscow, jak chcą Anglicy. Co innego, jeśli jakiś sportowiec zmienił obywatelstwo i reprezentuje inny kraj. Tenis podsuwa mnóstwo przykładów: Zverev, Gavrilova...
UsuńZatem Gadżijew, Szarapowa, Jużny...
Pozdrawiam
a.
Czyli gdyby Gadżijew nie reprezentował nigdy Rosji (np. dostał polski paszport jako dziecko, przed rozpoczęciem treningów zapaśniczych) byłby w tej chwili Polakiem Gadzhievem, a tak jest Gadżijewem? Bez względu na to, co ma wpisane w polskim paszporcie/licencji PZZ?
UsuńW licencjach wydawanych przez federacje międzynarodowe nie ma polskich znaków diakrytycznych. Przecież nie będziemy pisali Radwanska, Szczesny czy Ziolkowski, prawda? Paszporty obywatelom państw używających alfabetów innych niż łaciński są wypisywane po angielsku i tego nie zmienimy, ale po to mamy swój język, aby go używać.
UsuńPozdrawiam
a.
Z tym że Polska używa alfabetu łacińskiego, a rzeczony zawodnik jest od kilku lat obywatelem i reprezentantem Polski. Mówię również o licencji PZZ, nie UWW. Stąd moje wciąż nierozwiane wątpliwości.
Usuń