Od razu wyjaśniam – dzisiejsza
debata wniosła do tego tekstu najwięcej, ale kilka przykładów jest efektem
znacznie dłuższej obserwacji występów polskich polityków w polskich mediach. I piszę
tylko o tym, jak mówią. A jak piszą? W Internecie znajdziecie sporo dowodów, że
jeden kandydat na urząd Prezydenta RP lepiej od drugiego.
Żebyśmy mieli to już za sobą, od
razu tłumaczę, dlaczego raz jest o Prezydencie, a innym razem o prezydencie.
Otóż wielka litera przysługuje każdemu urzędowi jednoosobowemu, nie zaś
konkretnej osobie sprawującej ten urząd.
Tytuł sam wpadł mi w ucho. Jeden z
kandydatów powtarzał ten zwrot jak refren. Chociaż jestem mało muzukalny, to
jednak wychwyciłem i zapamiętałem, ale też na wszelki wypadek zapisałem, żeby czegoś
nie poplątać. Temat jest przecież tak delikatny, że wszystko, co napiszę dalej,
może być wykorzystane przeciwko mnie. Nie wiem tylko przez kogo; przypuszczam, że raczej przez mniejszość pokonaną w najbliższą niedzielę.
Muszę przyznać, że obaj kandydaci
nie wypadli wcale tak źle, jak można było podejrzewać. Mylić się jest rzeczą
ludzką, także prezydencką, więc nie ustrzegli się błędów, dzięki którym ten
wieczór nie był dla mnie czasem straconym.
Jeden pan poruszył „tą kwestię”,
drugi przyjął „tą konwencję” i upomniał się o „tą naszą własność”. Trzeba
jednak zauważyć, że ten trzeci przykład jest najbardziej podstępny, ponieważ litera
„ą” w słowie „naszą” może wprowadzać w błąd. Prawda jest natomiast taka, że zaimek
wskazujący „ta” w czwartym przypadku przyjmuje formę „tę”. Biernik jest jednak
przypadkiem zagrożonym i nikt nie chce objąć go ochroną gatunkową.
„Pan na debacie mówił”... –
zarzucił ten drugi. Pierwszy nie skorzystał z okazji do rewanżu, ponieważ
politycy, a także komentatorzy polityki, przyzwyczaili nas do omawiania
najważniejszych spraw państwa „na komisji”, „na Sejmie”, „na Senacie”.
Udzieliło się to wielu działaczom sportowym, którzy lubią spotykać się „na
zarządzie”.
„Sami państwo widzicie” – zwracali
(i zwracają) się do słuchaczy nie tylko uczestnicy debaty, ale również
dziennikarze wszelkich specjalności. To tak, jakby w cztery oczy odezwać się do
rozmówcy „Sam pan (sama pani) widzisz”. Niezbyt elegancko, prawda? Skoro więc
„Sam pan widzi”, to konsekwentnie „Sami państwo widzą”. Inna sprawa, czy
wszyscy widzą to samo.
Na początku debaty obaj panowie
pilnowali się, aby prawidłowo odmieniać liczebniki porządkowe. „W dwa tysiące
dziesiątym” – twierdził jeden, „w dwa tysiące jedenastym” – odpierał drugi.
Kiedy jednak temperatura polemiki wyraźnie się podniosła (nie żartujcie, że do
góry; dziś żadnych pleonazmów nie odnotowałem), jeden z dyskutantów się
zapomniał i rzucił coś o „dwutysięcznym siódmym”.
Prezydent Rzeczpospolitej,
ktokolwiek by nim został, ma kłopoty z odróżnieniem rzeczowników policzalnych i
niepoliczalnych (jak to łatwo zrobić, już kiedyś pisałem – http://polish-swoj-polish.blogspot.com/2014/12/jak-policzyc-niepoliczalne.html).
Obaj kandydaci spierali się o „ilość miejsc pracy”, „ilość prezydentów i
ministrów” czy „ilość spotkań z wyborcami”. „Liczba” byłaby nie tylko lepszą,
lecz wręcz jedynie poprawną formą.
Grzech zmarnować taką okazję
(stuprocentową – dodaliby moi koledzy mówiący i piszący o piłce nożnej) i nie
zauważyć błędu popełnionego przez jedną z dziennikarek prowadzących tę debatę. Co
z tym „Jedwabnym” – dociekała. Gdyby kandydaci nie znali wcześniej tematów
polemiki, być może zaczęliby opowiadać o „Jedwabnym szlaku”. Chodziło jednak o miasto Jedwabne, które odmienia się tak samo jak Zakopane albo Wysokie Mazowieckie, a
zatem „w Jedwabnem”, „w Zakopanem” i „w Wysokiem”.
Nie mylić z „wysokiem obcasem”.
Szanowny Panie Arturze,
OdpowiedzUsuńw zdaniu "Muszę przyznać, że obaj kandydaci nie wypadli wcale tak źle, jak można było podejrzewać" mógł Pan zamiast słowa "podejrzewać" użyć chociażby zwrotu "przypuszczać". Więcej na ten temat np. w książce prof. Miodka "O języku do kamery".
Pozdrawiam Pana, życzliwy czytelnik
Dziękuję za uwagę.
UsuńWybory niby dopiero w niedzielę, lecz dylemat - użyć czasownika "przypuszczać" w dwóch kolejnych zdaniach czy "podejrzewać" w znaczeniu niezalecanym przez p. prof. Miodka - musiałem rozwiązać już dziś
Dziękuję za pomysł, za opisaną debatę, i za artykuł, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
Dziękuję, wzajemnie :-)
UsuńNo i napisałeś. Dało się. Teraz możesz wrócić do sportu ;) Ptyś
OdpowiedzUsuńCzy ktoś mówił, że się nie da? pzdrw
UsuńOdnośnie "tę/tą" warto tylko zauważyć, że RJP uznała już obie formy za dopuszczalne:
OdpowiedzUsuńhttp://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=250:szad-tv-t-sobota-pracujca&catid=44:p%3Cbr
Podobnie autorzy SJP:
http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;2227
Czy jednak od kanydatów na Prezydenta nie powinno się wymagać szczególnej troski o jakość języka polskiego?
Raz albo dwa razy wspominałem na blogu, że czasami bywam bardziej konserwatywny od RJP - miedzy innymi z powodu wskazanego w ostatnim zdaniu Pani (Pana) komentarza. Pytanie uważamy chyba za retoryczne, prawda? Inteligencja w ogóle (a prezydent w szczególe) nie powinna kroczyć w awangardzie wymuszającej zmiany w języku. Oczywiście zmiany na gorsze, bo jak tak dalej pójdzie (czyli tak szybko), to kiedyś biernik przestanie być potrzebny.
Usuń