czwartek, 7 kwietnia 2016

Telewidz na procencie

– I zdanżam na czas, proszę pana.
– Zdążam!
– No właśnie, i pan zdanża.
Przypomniałem sobie ten dialog z filmu „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”, aby uprzedzić ewentualne zarzuty, że już kiedyś o tym pisałem. Oni, czyli komentatorzy, stale się powtarzają, to i ja mogę od czasu do czasu.

Wielu dziennikarzy, coraz częściej odnoszę takie wrażenie, zakochało się w zwrocie „na ryzyku”. Nigdy nie powiedzą i nie napiszą, że piłkarz, tenisista czy inny sportowiec zagrał ryzykownie, że podjął ryzyko albo po prostu zaryzykował. Nie – oni chcą przekonać słuchaczy i czytelników, że w calej polszczyźnie jest tylko jeden przyimek – „na”, ich zdaniem, jest dobry na wszystko.
Wybaczcie krótką dygresję, ale na wszelki wypadek muszę przypomnieć, że wszystkie przykłady są z życia, czyli z mediów wzięte. Nigdy nie podaję nazwisk, choć były takie prośby, bardzo rzadko nazwy redakcji, bo chodzi mi nie o wytykanie palcami błądzących, lecz popełnianych przez nich błędów.
Nieco złośliwie dodam, że anonimowi, ale jednak bohaterowie tego blogu, błądzą „na konsekwencji” – albo „na uporze”, jak kto woli – godnej lepszej sprawy. Od piłkarza, który wszedł na boisko z ławki rezerwowych, wymagają, aby biegał szybciej od partnerów i rywali, bo przecież biega „na większym zapasie energii”.
Do wyobraźni kibiców najgłośniej przemawiają zawodnicy ofensywni. W każdej drużynie muszą jednak być także i tacy, którzy w zakresie obowiązków mają przede wszystkim działania obronne. Ci mogą liczyć najwyżej na uznanie trenerów, bo trybuny rzadko doceniają ich trud. Komentatorzy zresztą też. Jeśli o napastniku powiedzą, że zagrał „na fantazji”, to jest to zwykle komplement; jeśli o obrońcy lub bramkarzu, często brzmi to jak zarzut.
Skoro o bramkarzu mowa... Na zakończenie przygotowałem taki cytat, po którym nie będę miał nic do dodania. Już teraz nalewam sobie lampkę czegoś dobrego (jeszcze nie ma 22:00, więc nie mogę zdradzić szczegółów), aby po postawieniu ostatniej kropki i wciśnięciu ostatniego „entera” wznieść toast za zdrowie sprawozdawcy. „Widzicie państwo, na jakim procencie interweniuje bramkarz” – odwołał się do naszej spostrzegawczości.
Okulary noszę na co dzień. Alkomatu używam tylko wtedy, gdy muszę. Raczej nie w domu. Chyba przyznacie, że słuchanie niektórych komentatorów nie sprzyja abstynencji...


3 komentarze:

  1. Chyba też się napiję albo pójdę na procent jak Zhou Yun Ling szedł na chudy to ja też tak mogę
    j

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj oglądałem mecz kobiecej reprezentacji Polski w piłce nożnej i w pewnym momencie (raczej pod koniec) usłyszałem, że jedna z zawodniczek gra czy jest „na zmęczeniu”. Chwilę wcześniej inna piłkarka była szybkościowa czy pokazała się szybkościowo — coś takiego, w każdym razie chodziło o to, że szybko biegła z piłką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boję się, że będę miał o czym pisać aż do śmierci ;-)

      Usuń