Jednym mówię „Dzień dobry”, innym „Cześć”. Nie
zawsze myśl zdąży przed językiem, ale staram się nie zaczynać spotkania od
„Witam”, bo wiem, że ten zwrot grzecznościowy w wielu okolicznościach może
brzmieć niegrzecznie. Ponieważ etykieta z netykietą są częścią języka, więc i
im należy się kilka akapitów.
„Witam panie Arturze” – tak się ze mną wita
pewien młody dziennikarz. Jest ode mnie chyba dwa razy młodszy, więc nie wiem,
czy zwrócić mu uwagę na niestosowność „witania”, czy być wdzięcznym – przecież wielu
jego kolegów już podczas pierwszej rozmowy bezceremonialnie próbowało przejść
na „ty” – że ciągle jestem dla niego panem Arturem.
Zakładam, że większość czytelników wie, na
czym polega niestosowność rozpoczynania rozmowy lub korespondencji od „Witam!”,
ale może nie wszyscy. Otóż w tym zwrocie zawiera się poczucie pewnej wyższości
witającego nad witanym. Z tym jest podobnie jak z wyciąganiem ręki: starszy
może witać młodszego, a przełożony podwładnego. I – jakżeby inaczej – gospodarz
gościa.
Ten błąd popełniają nie tylko pracownicy różnych
firm, atakujący adresatów mejlami. Wielokrotnie słyszałem, jak polityk w studiu
radiowym witał dziennikarza, który miał przeprowadzić z nim rozmowę. Gdyby
wywiad miał się odbyć w biurze posła czy ministra, to oczywiście w porządku. W studiu
radiowym i telewizyjnym zwrotu „Witam!” raczej bym unikał, bo zawsze można
trafić na gościa nadwrażliwego na punkcie etykiety, a to nie jest dobry punkt
wyjścia do rozmowy.
Dyskusja z mężczyznami, proszę nie doszukiwać
się podtekstów, pod względem językowym jest znacznie łatwiejsza. „Proszę pana”
nie budzi przecież wątpliwości, natomiast „Proszę pani” i „Proszę panią”
sprawiają kłopoty. Wszystko zależy od tego, o co tę panią prosimy. Jeśli tylko
o to, aby zechciała zwrócić uwagę na to, co mamy jej do powiedzenia, to robimy
to w dopełniaczu. Jeśli rozmówczyni wyprowadziła nas z równowagi i nijak nie
możemy się z nią zgodzić, wtedy możemy ją poprosić o opuszczenie studia jak
najbardziej w bierniku. Byle grzecznie.
Nie jest błędem zwracanie się do rozmówców
„Państwo wiecie”, „Państwo macie” itp. Lepiej jednak powiedzieć „Państwo
wiedzą”, „Państwo mają”. Do jednej osoby nie zwracamy się przecież „Pani wiesz”
ani „Pan masz” (choć ten drugi przypadek jest charakterystyczny dla gwary
warszawskiej: „Masz pan dyszkę? To kup pan cegłę!”). Gdy adresat słów występuje
w trzeciej osobie, to czynności opisanej czasownikiem nie powinien wykonywać w
drugiej, bo coś zgrzyta.
„Zapytałem się ministra (piłkarza,
piosenkarza…)” – chwalą się dziennikarze. Kogo w takim razie zapytali? – pytam
wtedy. Jeśli faktycznie ministra, piłkarza, piosenkarza czy kogo tam jeszcze,
to po co to „się”? Jak „się” pytasz, to sam sobie odpowiadaj.
Razi mnie także – może niesłusznie? – maniera
używania podczas rozmów w mediach zwrotu „Proszę mi powiedzieć”. Jeśli „mi”, to
równie dobrze można tę rozmowę odbyć poza anteną. Na koniec często pada „Moim
gościem był(a)”. Wolałbym, żeby ten ktoś był gościem stacji, a jeszcze lepiej jej
słuchaczy lub widzów. Może to już niesłuszny punkt widzenia, ale wydaje mi się,
że to oni powinni być ważniejsi od prowadzącego program.
Żegnam tych, którzy zaczynają od „Witam”.
Pozostałych zapraszam za tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz