Tytułowe słowa padły mniej więcej w tym samym
czasie, kiedy Telewizja Polska przeprowadziła pierwszą transmisję z zawodów
sportowych. Prawie 60 lat temu nie miały żadnego związku z polszczyzną w
mediach (nie tylko w telewizji). Dziś niestety już mają.
Wiele razy słyszałem, jak komentator chwalił
piłkarza za „odważny strzał”, a nawet za „odważne wyjście na pozycję”. Naprawdę
nie mam pojęcia, dlaczego kopanie piłki w stronę bramki rywali musi wymagać
odwagi. Na pewno odwagi wymagałoby ciągłe ostrzeliwanie własnej bramki, bo w
skrajnych przypadkach groziłoby śmiercią lub kalectwem z rąk partnerów, trenera,
prezesa i prawie na pewno kibiców. Wczuwając się w kolegów przy mikrofonie,
zaryzykowałbym tezę, że „niewyjście na pozycję” może być objawem tchórzostwa i
powinno być w szatni karane z całą surowością.
Z niezrozumieniem znaczenia słowa mamy do
czynienia także w przypadku „horroru”.
Tu do akcji chętnie i – a co tam, niech będzie, że odważnie – przyłączają
się koledzy po piórze. Co nawet najbardziej zacięty mecz ma wspólnego ze
strachem i grozą, jeśli na trybunach nikt się nie bije, a na boisku po prostu
kopią piłkę? Z ciekawości zajrzałem do wyszukiwarki internetowej – prawie
zawsze horrorowi towarzyszy przymiotnik „prawdziwy”. Być może jesteśmy właśnie świadkami
narodzin nowego związku frazeologicznego.
Albo „chwała”… Co synomim „czci”, „chluby” i
„zaszczytu” ma wspólnego z meczami piłkarskimi, jakich co tydzień są rozgrywane
dziesiątki, jeśli nie setki? „Chwała bohaterom” – powiedział kiedyś komentator meczu
Pucharu Polski, kiedy drużyna z ekstraklasy pokonała zespól z niższej ligi. A
może coś przegapiłem? Czy wygrywanie z teoretycznie słabszymi będzie teraz
wymagało czynów nie tylko odważnych, lecz wręcz heroicznych?
Komentatorzy sportów indywidualnych też mają
ulubione określenia, a im bardziej oni je lubią, tym mocniej ja ich – tych
określeń, nie kolegów – nie znoszę. „Iks poległ w meczu z Igrekiem” – mówią i
piszą. W moim słowniku sportowym czasownik „polec” w ogóle nie występuje. To
nie pole bitwy na śmierć i życie; to tylko boisko, kort albo ring – jeśli nie
da się chociaż zremisować, to zawsze można przegrać, a nawet ulec, ale nigdy
polec.
To już lepiej polegać na rozumie. Dopóki jeszcze w
dobrej cenie...
A tu dla Pana kwiatek do kolekcji - relacja ze zwycięskiej walki Joanny Jędrzejczyk. Bardzo się cieszę z sukcesu naszej dzielnej zawodniczki, szkoda tylko, że z tej okazji znokautowany został język polski.
OdpowiedzUsuńhttp://sportowefakty.wp.pl/mma/614286/mordercza-walka-joanny-jedrzejczyk-polka-obronila-pas-ufc-po-pieciu-rundach
Pozdrawiam serdecznie z wyrazami szacunku,
AJ
Serdecznie dziękuję za kontakt. To przykład nie dziennikarstwa, lecz grafomanii, z którą trzeba walczyć, dlatego w przyszłym tygodniu pozwolę sobie szczegółowo opisać ten przypadek.
OdpowiedzUsuńŁączę wyrazy szacunku
Artur Rolak
A dziś polecam Pana uwadze kolejną relację z walki UFC na stronie Wirtualnej Polski. Rozumiem, że to sport dla wybranych odbiorców, ale dlaczego także dla specyficznie dobieranych komentatorów? Taka grafomania powinna być ścigana z urzędu. Tylko nie wiem, czy dziś jest jeszcze jakiś urząd, który umiałby dostrzec głęboko antypolski wymiar akurat takiej działalności dziennikarskiej. Zwłaszcza, że to nasi biją tych obcych.
OdpowiedzUsuńJeden z kwiatków dzisiejszej relacji: "Występowała jednak nieaktywność, wobec czego sędzia podniósł stracie do stójki."
Wytrwałości życzę,
AJ
Złośliwie powiem, że w tym przypadku mamy do czynienia z ciśnieniem znacznie wyższym od IQ...
UsuńDziękuję, pozdrawiam