piątek, 8 lipca 2016

Odwaga staniała, rozum podrożał

Tytułowe słowa padły mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Telewizja Polska przeprowadziła pierwszą transmisję z zawodów sportowych. Prawie 60 lat temu nie miały żadnego związku z polszczyzną w mediach (nie tylko w telewizji). Dziś niestety już mają.

Wiele razy słyszałem, jak komentator chwalił piłkarza za „odważny strzał”, a nawet za „odważne wyjście na pozycję”. Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego kopanie piłki w stronę bramki rywali musi wymagać odwagi. Na pewno odwagi wymagałoby ciągłe ostrzeliwanie własnej bramki, bo w skrajnych przypadkach groziłoby śmiercią lub kalectwem z rąk partnerów, trenera, prezesa i prawie na pewno kibiców. Wczuwając się w kolegów przy mikrofonie, zaryzykowałbym tezę, że „niewyjście na pozycję” może być objawem tchórzostwa i powinno być w szatni karane z całą surowością.
Z niezrozumieniem znaczenia słowa mamy do czynienia także w przypadku „horroru”.  Tu do akcji chętnie i – a co tam, niech będzie, że odważnie – przyłączają się koledzy po piórze. Co nawet najbardziej zacięty mecz ma wspólnego ze strachem i grozą, jeśli na trybunach nikt się nie bije, a na boisku po prostu kopią piłkę? Z ciekawości zajrzałem do wyszukiwarki internetowej – prawie zawsze horrorowi towarzyszy przymiotnik „prawdziwy”. Być może jesteśmy właśnie świadkami narodzin nowego związku frazeologicznego.
Albo „chwała”… Co synomim „czci”, „chluby” i „zaszczytu” ma wspólnego z meczami piłkarskimi, jakich co tydzień są rozgrywane dziesiątki, jeśli nie setki? „Chwała bohaterom” – powiedział kiedyś komentator meczu Pucharu Polski, kiedy drużyna z ekstraklasy pokonała zespól z niższej ligi. A może coś przegapiłem? Czy wygrywanie z teoretycznie słabszymi będzie teraz wymagało czynów nie tylko odważnych, lecz wręcz heroicznych?
Komentatorzy sportów indywidualnych też mają ulubione określenia, a im bardziej oni je lubią, tym mocniej ja ich – tych określeń, nie kolegów – nie znoszę. „Iks poległ w meczu z Igrekiem” – mówią i piszą. W moim słowniku sportowym czasownik „polec” w ogóle nie występuje. To nie pole bitwy na śmierć i życie; to tylko boisko, kort albo ring – jeśli nie da się chociaż zremisować, to zawsze można przegrać, a nawet ulec, ale nigdy polec.
To już lepiej polegać na rozumie. Dopóki jeszcze w dobrej cenie...

4 komentarze:

  1. A tu dla Pana kwiatek do kolekcji - relacja ze zwycięskiej walki Joanny Jędrzejczyk. Bardzo się cieszę z sukcesu naszej dzielnej zawodniczki, szkoda tylko, że z tej okazji znokautowany został język polski.
    http://sportowefakty.wp.pl/mma/614286/mordercza-walka-joanny-jedrzejczyk-polka-obronila-pas-ufc-po-pieciu-rundach
    Pozdrawiam serdecznie z wyrazami szacunku,
    AJ

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie dziękuję za kontakt. To przykład nie dziennikarstwa, lecz grafomanii, z którą trzeba walczyć, dlatego w przyszłym tygodniu pozwolę sobie szczegółowo opisać ten przypadek.
    Łączę wyrazy szacunku
    Artur Rolak

    OdpowiedzUsuń
  3. A dziś polecam Pana uwadze kolejną relację z walki UFC na stronie Wirtualnej Polski. Rozumiem, że to sport dla wybranych odbiorców, ale dlaczego także dla specyficznie dobieranych komentatorów? Taka grafomania powinna być ścigana z urzędu. Tylko nie wiem, czy dziś jest jeszcze jakiś urząd, który umiałby dostrzec głęboko antypolski wymiar akurat takiej działalności dziennikarskiej. Zwłaszcza, że to nasi biją tych obcych.
    Jeden z kwiatków dzisiejszej relacji: "Występowała jednak nieaktywność, wobec czego sędzia podniósł stracie do stójki."
    Wytrwałości życzę,
    AJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złośliwie powiem, że w tym przypadku mamy do czynienia z ciśnieniem znacznie wyższym od IQ...
      Dziękuję, pozdrawiam

      Usuń