Staszek uważa, że szczęściem trzeba się
dzielić i dlatego tak bardzo lubi nas zapraszać do domu na wsi. Właśnie
do Staszka wybraliśmy się dwa tygodnie temu, o czym wspomniałem pod koniec wpisu
„Cisza też mówi” i pochwaliłem się, że „wyjeżdżam tam, gdzie nie ma internetu i
telewizji”.
Staszek wrócił do Warszawy, włączył komputer,
sprawdził pocztę i zajrzał na mój blog. Ze złożeniem reklamacji czekał ponad
tydzień – aż do jednego z cyklicznych spotkań działów zagranicznego i sportowego
„Expressu Wieczornego”. Gazety nie ma już od prawie 17 lat, ale my jesteśmy i
nadal się spotykamy. Każda okazja jest dobra – „jajeczko”, „śledzik”, a nawet
brak okazji.
– Dlaczego nie napisałeś, gdzie konkretnie
byłeś? – zapytał Staszek. Żeby już nigdy nie stawiał mi takich zarzutów,
zamykam temat wyjazdu. Byliśmy w Zalesiu, gmina Sidra, powiat sokólski,
województwo białostockie. Niech wszyscy wiedzą, gdzie można miło spędzić kilka
dni bez telewizji (telewizor jest, ale nie włączyliśmy go ani razu) i internetu
(to też się kiedyś skończy, bo chcą ciagnąć do wsi światłowody).
O „jajeczku” wspomniałem nieprzypadkowo,
ponieważ inny z moich kolegów prosił mnie kiedyś, abym się zajął „punktem
procentowym”. Wstęp, być może nazbyt obszerny, ma z tym tematem wiele wspólnego,
bowiem podczas tych spotkań nie siedzimy przecież nad szklanką herbaty. Wspomnieniom
dawnych, dobrych czasów i narzekaniom na tych, którzy doprowadzili do
zamknięcia „EW”, bardzo sprzyjają napoje zawierające procenty.
Spotykamy się przy piwie, więc posłużę się tym
przykładem, aby pokazać, w czym tkwi błąd polegający na stawianiu znaku
równości między punktem procentowym a procentem jako takim. Umówmy się, że
nasze piwo zawiera 5 procent alkoholu. Załóżmy, że jeden z uczestników
spotkania nie czuje się najlepiej (spójrzcie za okno, aż się chce chorować) i woli
grzane piwo z sokiem. Barman się cieszy, bo skasuje dodatkową złotówkę. Do
szklanki z piwem dolewa soku, a my z ciekawości – przypadkowo mamy przy sobie refraktometr
– mierzymy zawartość alkoholu. Wychodzi 4,5 procent.
Teraz pobawmy się w matematyków. O ile punktów
procentowych sok osłabił moc piwa? Punkt procentowy to jednostka różnicy między
dwiema wartościami (dwiema, nie dwoma!) wyrażonymi w procentach, a zatem o pół,
ponieważ 5 – 4,5 = 0,5. A teraz drugie pytanie: o ile procent piwo amatora soku
było słabsze od naszego? Kto chce, niech liczy; ja odpowiadam – o 10 procent.
Procent od punktu procentowego odróżniają
dziennikarze ekonomiczni, ale autorzy serwisów ogólnoinformacyjnych nawet w
największych mediach już niekoniecznie. Naprawdę jest różnica, czy na przykład
bezrobocie spadnie o jeden procent, czy o jeden punkt. W lutym wynosiło w Polsce
12 procent, więc w pierwszym przypadku zmalałoby tylko do 11,88, a w drugim do 11,00.
Mam wrażenie, że ta wiedza z pogranicza
ekonomii i języka polskiego – w środku kampanii prezydenckiej – może się
przydać i politykom, i (zwłaszcza!) wyborcom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz