czwartek, 2 kwietnia 2015

Matematyka w szklance piwa

Staszek uważa, że szczęściem trzeba się dzielić i dlatego tak bardzo lubi nas zapraszać do domu na wsi. Właśnie do Staszka wybraliśmy się dwa tygodnie temu, o czym wspomniałem pod koniec wpisu „Cisza też mówi” i pochwaliłem się, że „wyjeżdżam tam, gdzie nie ma internetu i telewizji”.

Staszek wrócił do Warszawy, włączył komputer, sprawdził pocztę i zajrzał na mój blog. Ze złożeniem reklamacji czekał ponad tydzień – aż do jednego z cyklicznych spotkań działów zagranicznego i sportowego „Expressu Wieczornego”. Gazety nie ma już od prawie 17 lat, ale my jesteśmy i nadal się spotykamy. Każda okazja jest dobra – „jajeczko”, „śledzik”, a nawet brak okazji.
– Dlaczego nie napisałeś, gdzie konkretnie byłeś? – zapytał Staszek. Żeby już nigdy nie stawiał mi takich zarzutów, zamykam temat wyjazdu. Byliśmy w Zalesiu, gmina Sidra, powiat sokólski, województwo białostockie. Niech wszyscy wiedzą, gdzie można miło spędzić kilka dni bez telewizji (telewizor jest, ale nie włączyliśmy go ani razu) i internetu (to też się kiedyś skończy, bo chcą ciagnąć do wsi światłowody).
O „jajeczku” wspomniałem nieprzypadkowo, ponieważ inny z moich kolegów prosił mnie kiedyś, abym się zajął „punktem procentowym”. Wstęp, być może nazbyt obszerny, ma z tym tematem wiele wspólnego, bowiem podczas tych spotkań nie siedzimy przecież nad szklanką herbaty. Wspomnieniom dawnych, dobrych czasów i narzekaniom na tych, którzy doprowadzili do zamknięcia „EW”, bardzo sprzyjają napoje zawierające procenty.
Spotykamy się przy piwie, więc posłużę się tym przykładem, aby pokazać, w czym tkwi błąd polegający na stawianiu znaku równości między punktem procentowym a procentem jako takim. Umówmy się, że nasze piwo zawiera 5 procent alkoholu. Załóżmy, że jeden z uczestników spotkania nie czuje się najlepiej (spójrzcie za okno, aż się chce chorować) i woli grzane piwo z sokiem. Barman się cieszy, bo skasuje dodatkową złotówkę. Do szklanki z piwem dolewa soku, a my z ciekawości – przypadkowo mamy przy sobie refraktometr – mierzymy zawartość alkoholu. Wychodzi 4,5 procent.
Teraz pobawmy się w matematyków. O ile punktów procentowych sok osłabił moc piwa? Punkt procentowy to jednostka różnicy między dwiema wartościami (dwiema, nie dwoma!) wyrażonymi w procentach, a zatem o pół, ponieważ 5 – 4,5 = 0,5. A teraz drugie pytanie: o ile procent piwo amatora soku było słabsze od naszego? Kto chce, niech liczy; ja odpowiadam – o 10 procent.
Procent od punktu procentowego odróżniają dziennikarze ekonomiczni, ale autorzy serwisów ogólnoinformacyjnych nawet w największych mediach już niekoniecznie. Naprawdę jest różnica, czy na przykład bezrobocie spadnie o jeden procent, czy o jeden punkt. W lutym wynosiło w Polsce 12 procent, więc w pierwszym przypadku zmalałoby tylko do 11,88, a w drugim do 11,00.

Mam wrażenie, że ta wiedza z pogranicza ekonomii i języka polskiego – w środku kampanii prezydenckiej – może się przydać i politykom, i (zwłaszcza!) wyborcom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz