czwartek, 16 lutego 2017

Stopniowanie komentatora

Zacznę od razu od cytatu, bo brzmi i śmiesznie, i strasznie: „Mamy nadzieję, że bramkarz faktycznie ucierpiał i nie jest to gra pod publiczkę”. Gdybym nie oglądał tego meczu, gdybym nie obejrzał wielu innych skomentowanych przez tego samego dziennikarza, to powiedziałbym, że to idealny kandydat na uosobienie tytułu poprzedniego felietonu.

Zbliżał się koniec meczu, a bramkarz drużyny, która prowadziła („liderowała”, brrr, jak mówią niektórzy), zderzył się z napastnikiem rywali. Z perspektywy studia (komentatorzy) i fotela (telewidzowie) trudno było ocenić, czy faktycznie został boleśnie poturbowany, czy tylko korzystał z okazji i podkradał czas. Właśnie wtedy dziennikarz podzielił się z odbiorcami wspomnianą wcześniej nadzieją. Wierzę, że chciał dobrze, a wyszło, obawiam się, jak zawsze.

Język komentatorów jest bardzo podatny na modę. Jeśli ktoś uznawany – i w środowisku, i przez telewidzów – za jednego z najlepszych wymyśli jakieś powiedzonko, to możemy być pewni, że wkrótce wszyscy będą je za nim powtarzali. Wymyślił „przegranie piłki przez obrońcę”. Ja jestem prosty człowiek – dla mnie przegrać to przegrać, zwłaszcza w sporcie, więc nie rozumiem, dlaczego ktoś „miał pretensje do partnera, że to nie zostało przegrane”.

Czasem moda staje się plagą. Co tydzień komentatorzy zrzucają na metr kwadratowy boiska więcej niepotrzebnych zaimków wskazujących i dzierżawczych niż kiedyś Amerykanie stonki na hektar pegeerowskiego pola obsadzonego ziemniakami. „Ostatnia szansa w tej pierwszej połowie” – dziennikarz robił co mógł, abym za wcześnie nie odszedł od telewizora. „A będzie jeszcze inna pierwsza połowa?” – zapytałem bez nadziei na odpowiedź, raczej już tylko z przyzwyczajenia. Sprawozdawca jakby mnie słyszał i zmienił temat. „Jedni i drudzy szukają swoich szans” – kusił. Zostałem. Czekałem, aż szukając w trawie szans swoich i cudzych zderzą się głowami. Naturalnie swoimi.

W telewizji mamy wysyp zaimków, natomiast przyimki jakoś nie obrodziły. „Jedenaście meczów czeka na bramkę” – współczuł komentator. Domyślam się, że napastnikowi, który od jedenastu kolejek nie potrafił („wpisać się na listę strzelców” – powiedziałoby naprawdę wielu, a ja złośliwie odparłym, że „widocznie analfabeci”) zdobyć gola. Brak prostego przyimka „do” sprawił, iż w równie prostym zdaniu zmienił się podmiot i znowu wyszło śmiesznie.

Kłopoty z podmiotem bywają jeszcze bardziej zabawne. Przenieśmy się z boiska piłkarskiego na skocznię narciarską. „Tak po wylądowaniu spiker ocenił ten skok” – tłumaczył się komentator, który chwilę wcześniej podał nam inną odległość. Powtórka pokazała jednak, że spiker być może oceniał, ale na pewno nie skakał, więc także nie lądował. Wyszło jeszcze śmieszniej. Stopniowanie przysłówka obiecuje coraz więcej. Mam nadzieje, że nie zawiodę.

W lidze angielskiej płacą najhojniej. Młodzi ludzie mogą zgłupieć, gdy co tydzień kasują ponad 100 tysięcy funtów. Kupują coraz szybsze i coraz droższe samochody i popisują się nimi przed kolegami i dziewczynami. Jeden z tych młodych piłkarzy, jak się dowiadujemy z telewizji, został niedawno „zatrzymany przez policję pod wpływem alkoholu”.

Też bym pił na miejscu policjanta wypisującego mandat człowiekowi zarabiającemu przez tydzień więcej niż on przez rok. Trochę jednak szkoda, że komentator był trzeźwy.

3 komentarze:

  1. Taki mądry, a pisze zdobyć gola. Zdobyć można bramkę, a gola się strzela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z reguły na anonimy nie odpowiadam, ale tym razem zrobię wyjątek. Proszę przeczytać ten wywiad:
      http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,142076,20288653,jaka-jest-pilkarska-jedenastka-marzen-prof-miodka.html
      Wybaczy Pan/Pani, ale prof. Jan Miodek jest dla większym autorytetem w sprawie polszczyzny niż nawet najbardziej krytyczny czytelnik tego bloga.
      Pozdrawiam nieanonimowo

      Usuń
  2. Dzień dobry, jestem dziennikarzem zzapolowy.com i chciałbym przeprowadzić z Panem wywiad. Niestety, trudno znaleźć do Pana jakiś prywatny kontakt, stąd taka forma mojego zaproszenia.
    Będzie mi bardzo miło, jeśli odezwie się Pan telefonicznie - 505487530 lub mailowo - davidszymczak7@gmail.com

    OdpowiedzUsuń