Niemal tydzień w tydzień wytykam dziennikarzom
sportowym błędy językowe. Ktoś mógłby odnieść wrażenie, że w innych kątach
redakcji mówi się i pisze bez uchybień. Nic z tych rzeczy. Dziś, w ramach
rekompensaty, coś dla „sportowców” – niech i oni mają powód, aby trochę
podokuczać kolegom.
„Życzenia z okazji Międzynarodowego Dnia Osób Starszych od
minister Rafalskiej” – pochwaliła stacja telewizyjna chwaląca wszystko, co
zrobi nie tylko minister Rafalska. Konkurencja, także
światopoglądowa, skomentowała ten tytuł w mediach społecznościowych uwagą, że
to raczej „Międzynarodowy Dzień Osób Głupszych Od Redaktora”. Ja tak kategorycznych sądów staram się nie wyrażać –
przynajmniej publicznie ;-)… Pani minister raczej nie powinna się gniewać na
redaktora-niezdarę, bo przecież – chcący czy nie – podkreślił jej jeśli nie całkiem
młody, to przynajmniej młodszy wiek.
Można odnieść wrażenie, że obecny rząd – przed
rekonstrukcją, czy po – zajmuje się wyłącznie imprezowaniem. Bo jeśli nie
składa życzeń, to wypisuje laurki. „Mieszkania dedykowane dla...” – usłyszałem
kilka dni temu. Już nie słuchałem, komu Rada Ministrów chciała zadedykować
M-ileś. Co tydzień można powtarzać, że dedykuje się utwór literacki, muzyczny,
dzieło sztuki, lecz nie chałupę, jednak telewizor i tak wie swoje. A może
chodziło o intabulację? Kiedyś tym terminem określano wpis do księgi gruntowej lub wieczystej, więc
jakiś związek mimo wszystko jest.
W radiu – albo słucham za rzadko, albo źle wybieram – coraz
częściej zauważam przerost formy nad treścią. Prowadzący sami śmieją się ze
swoich dowcipów (moim zdaniem całkiem nieśmiesznych), upajają się brzmieniem
swojego głosu albo prostą informację ubierają w barokowe słownictwo. Najgorzej
wypadają próby popisania się wiedzą, która okazuje się jednak niewiedzą. „Chmurzy
się i pada, będzie się chmurzyło i padało... Czy chcesz dalej odmieniać przez
przypadki?” – zapytał prezenter wiadomości prezentera pogody. Nie chciał, bo i
jak? Czasowników „chmurzyć się”, „padać” i wszystkich pozostałych nie da się
przecież odmienić przez przypadki. Pracując w mediach na stanowisku
przedmikrofonowym – tak mi się wydaje – wypadałoby odróżniać czasownik od
rzeczownika.
Tegorocznymi wyborami prezydenckimi w USA żyją nie tylko
Amerykanie. Nie bardzo rozumiem, dlaczego wyścigiem do Białego Domu tak bardzo ekscytują
się nasze media, bo Donald Trump raczej nie wie, gdzie leży Polska, a Hillary
Clinton ma nas w – jak by to dyplomatycznie ująć… – na końcu listy priorytetów.
„Pierwsze starcie obydwu kandydatów…” – zaczęła relację jedna ze stacji
telewizyjnych. Mogłoby się wydawać, że liczebnik zbiorowy „oboje” (ew.
„obydwoje”) – nawet odmieniany przez przypadki, bo w przeciwieństwie do
czasowników odmienia się – nie powinien sprawiać kłopotów, a sprawia.
Przed sportem jednak nie ucieknę. „Za takie mecze punktów
powinno się nie dawać” – ocenił komentator. Mecz widziałem, więc się zgadzam. A
czy zgodzicie się, że za takie życzenia, dedykacje, odmiany przez przypadki i oceny honorarium też powinno się nie dawać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz