czwartek, 21 maja 2015

Chcę powiedzieć jedno


Od razu wyjaśniam – dzisiejsza debata wniosła do tego tekstu najwięcej, ale kilka przykładów jest efektem znacznie dłuższej obserwacji występów polskich polityków w polskich mediach. I piszę tylko o tym, jak mówią. A jak piszą? W Internecie znajdziecie sporo dowodów, że jeden kandydat na urząd Prezydenta RP lepiej od drugiego.

Żebyśmy mieli to już za sobą, od razu tłumaczę, dlaczego raz jest o Prezydencie, a innym razem o prezydencie. Otóż wielka litera przysługuje każdemu urzędowi jednoosobowemu, nie zaś konkretnej osobie sprawującej ten urząd.
Tytuł sam wpadł mi w ucho. Jeden z kandydatów powtarzał ten zwrot jak refren. Chociaż jestem mało muzukalny, to jednak wychwyciłem i zapamiętałem, ale też na wszelki wypadek zapisałem, żeby czegoś nie poplątać. Temat jest przecież tak delikatny, że wszystko, co napiszę dalej, może być wykorzystane przeciwko mnie. Nie wiem tylko przez kogo; przypuszczam, że raczej przez mniejszość pokonaną w najbliższą niedzielę.
Muszę przyznać, że obaj kandydaci nie wypadli wcale tak źle, jak można było podejrzewać. Mylić się jest rzeczą ludzką, także prezydencką, więc nie ustrzegli się błędów, dzięki którym ten wieczór nie był dla mnie czasem straconym.
Jeden pan poruszył „tą kwestię”, drugi przyjął „tą konwencję” i upomniał się o „tą naszą własność”. Trzeba jednak zauważyć, że ten trzeci przykład jest najbardziej podstępny, ponieważ litera „ą” w słowie „naszą” może wprowadzać w błąd. Prawda jest natomiast taka, że zaimek wskazujący „ta” w czwartym przypadku przyjmuje formę „tę”. Biernik jest jednak przypadkiem zagrożonym i nikt nie chce objąć go ochroną gatunkową.
„Pan na debacie mówił”... – zarzucił ten drugi. Pierwszy nie skorzystał z okazji do rewanżu, ponieważ politycy, a także komentatorzy polityki, przyzwyczaili nas do omawiania najważniejszych spraw państwa „na komisji”, „na Sejmie”, „na Senacie”. Udzieliło się to wielu działaczom sportowym, którzy lubią spotykać się „na zarządzie”.
„Sami państwo widzicie” – zwracali (i zwracają) się do słuchaczy nie tylko uczestnicy debaty, ale również dziennikarze wszelkich specjalności. To tak, jakby w cztery oczy odezwać się do rozmówcy „Sam pan (sama pani) widzisz”. Niezbyt elegancko, prawda? Skoro więc „Sam pan widzi”, to konsekwentnie „Sami państwo widzą”. Inna sprawa, czy wszyscy widzą to samo.
Na początku debaty obaj panowie pilnowali się, aby prawidłowo odmieniać liczebniki porządkowe. „W dwa tysiące dziesiątym” – twierdził jeden, „w dwa tysiące jedenastym” – odpierał drugi. Kiedy jednak temperatura polemiki wyraźnie się podniosła (nie żartujcie, że do góry; dziś żadnych pleonazmów nie odnotowałem), jeden z dyskutantów się zapomniał i rzucił coś o „dwutysięcznym siódmym”.
Prezydent Rzeczpospolitej, ktokolwiek by nim został, ma kłopoty z odróżnieniem rzeczowników policzalnych i niepoliczalnych (jak to łatwo zrobić, już kiedyś pisałem – http://polish-swoj-polish.blogspot.com/2014/12/jak-policzyc-niepoliczalne.html). Obaj kandydaci spierali się o „ilość miejsc pracy”, „ilość prezydentów i ministrów” czy „ilość spotkań z wyborcami”. „Liczba” byłaby nie tylko lepszą, lecz wręcz jedynie poprawną formą.
Grzech zmarnować taką okazję (stuprocentową – dodaliby moi koledzy mówiący i piszący o piłce nożnej) i nie zauważyć błędu popełnionego przez jedną z dziennikarek prowadzących tę debatę. Co z tym „Jedwabnym” – dociekała. Gdyby kandydaci nie znali wcześniej tematów polemiki, być może zaczęliby opowiadać o „Jedwabnym szlaku”. Chodziło jednak o miasto Jedwabne, które odmienia się tak samo jak Zakopane albo Wysokie Mazowieckie, a zatem „w Jedwabnem”, „w Zakopanem” i „w Wysokiem”.
Nie mylić z „wysokiem obcasem”.

8 komentarzy:

  1. Szanowny Panie Arturze,

    w zdaniu "Muszę przyznać, że obaj kandydaci nie wypadli wcale tak źle, jak można było podejrzewać" mógł Pan zamiast słowa "podejrzewać" użyć chociażby zwrotu "przypuszczać". Więcej na ten temat np. w książce prof. Miodka "O języku do kamery".
    Pozdrawiam Pana, życzliwy czytelnik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uwagę.
      Wybory niby dopiero w niedzielę, lecz dylemat - użyć czasownika "przypuszczać" w dwóch kolejnych zdaniach czy "podejrzewać" w znaczeniu niezalecanym przez p. prof. Miodka - musiałem rozwiązać już dziś

      Usuń
  2. Dziękuję za pomysł, za opisaną debatę, i za artykuł, pozdrawiam
    j

    OdpowiedzUsuń
  3. No i napisałeś. Dało się. Teraz możesz wrócić do sportu ;) Ptyś

    OdpowiedzUsuń
  4. Odnośnie "tę/tą" warto tylko zauważyć, że RJP uznała już obie formy za dopuszczalne:
    http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=250:szad-tv-t-sobota-pracujca&catid=44:p%3Cbr
    Podobnie autorzy SJP:
    http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;2227
    Czy jednak od kanydatów na Prezydenta nie powinno się wymagać szczególnej troski o jakość języka polskiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz albo dwa razy wspominałem na blogu, że czasami bywam bardziej konserwatywny od RJP - miedzy innymi z powodu wskazanego w ostatnim zdaniu Pani (Pana) komentarza. Pytanie uważamy chyba za retoryczne, prawda? Inteligencja w ogóle (a prezydent w szczególe) nie powinna kroczyć w awangardzie wymuszającej zmiany w języku. Oczywiście zmiany na gorsze, bo jak tak dalej pójdzie (czyli tak szybko), to kiedyś biernik przestanie być potrzebny.

      Usuń