Język nie ma płci, ale ma rodzaje. Mogłoby się
wydawać, że to jedna z najłatwiejszych lekcji gramatyki, jakie przerabialiśmy w
szkole podstawowej. Kiedy oglądamy telewizję, słuchamy radia, a nawet czytamy
prasę (o internecie raczej nie warto wspominać), praktycznie codziennie
przekonujemy się, że nie wszyscy odrobili tę lekcję.
Najłatwiej przypisać rodzaj do rzeczownika. Rzeczownik
– nawet kawaler czy bardziej współczesny singiel – nie jest wcale samotnikiem. W
polszczyźnie ma bardzo liczne towarzystwo. Czasowniki, przymiotniki, zaimki i
liczebniki dzielą z nim, zresztą bardzo chętnie, trud odmiany przez rodzaje.
Żeby była w tym jakaś logika, przyjmują – jak żona nazwisko męża – rodzaj
rzeczownika.
Śluby, jak wiadomo, są najczęstszą przyczyną
rozwodów. Prawo cywilne na to pozwala, natomiast związek rodzajowy rzeczownika
z innymi częściami mowy jest nierozerwalny. Co język polski złączył, człowiek
niech nie rozdziela!
Są jednak tacy, którzy – oczywiście
nieświadomie – plączą męski, żeński i nijaki, jakby w zdaniu obowiązywały jakieś
parytety. „Te” podanie – powiedział niejeden komentator – otworzyło komuś drogę
do bramki. Być może, ale powinno to być „to” podanie. Błąd popełnił komentator,
nie pomylił się natomiast napastnik i jego zespół wygrał mecz – zdaniem tego
samego lub innego sprawozdawcy – „dwoma” bramkami. Wolałbym, żeby wygrał
„dwiema”, jeśli nawet kibicowałem drużynie przeciwnej.
Nie dotyczy to wprawdzie odmiany przez
rodzaje, lecz przez przypadki, ale też oskarża dziennikarzy (nie tylko
sportowych) o niechlujstwo. Zawodnik kopnął „tą” piłkę, policja bada „tą”
aferę, a pani od pogody przedstawia „tą” prognozę. Po trzykroć „tę”!
Do niedawna komentatorzy tenisowi (piłkarscy
są grupą niskiego ryzyka), widząc na stołku lub przy linii kobietę, dość często
tytułowali ją „sędziną”. Dziś już prawie wszyscy mówią poprawnie „sędzia”, choć
niektórzy dodają jeszcze asekuracyjnie, że to „pani sędzia” (lub „pani
arbiter”). Sędzina to żona sędziego, o czym uprzejmie informuję reporterów od
wszystkiego. Sprawozdawcy sądowi dobrze o tym wiedzieli, ale ich zawód już
praktycznie zaginął.
Nie wiem skąd się wzięła maniera mówienia o
dwóch mężczyznach „obydwoje”. Zapewniam, że słyszałem to nie tylko podczas
transmisji meczu piłkarskiego. Sportowcy obojga płci coraz częściej przyznają
się do orientacji homoseksualnej, lecz polszczyzna jeszcze za tym nie nadąża,
bo nie jest aż tak postępowa. Nawet o dwóch gejach należy zatem mówić „obydwaj”.
W przypadku dwóch lesbijek nikomu nie przyjdzie przecież do głowy (a konkretnie
na język), aby powiedzieć inaczej niż „obydwie”.
A na koniec apel, prośba, błaganie –
traktujcie to, jak chcecie – do sprzedawców i kupujących: mówciej o „tej pomarańczy”,
a nie o „tym pomarańczu”! Chciałbym docenić, że zachowujecie związek rodzajowy
rzeczownika z zaimkiem, ale nie potrafię. Jeśli się nie poprawicie, to naślę na
was „kontrol”!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz