czwartek, 11 grudnia 2014

Niecelne trafienie z najbliższej odległości

Nie raz i nie dwa słyszeliśmy, że jakiś piłkarz – czy nie wydaje się wam, że naszym taka przykrość zdarza się częściej niż rywalom? – nie trafił do bramki „z najbliższej odległości”. Od dziecka zadaję sobie pytanie, ile ta odległość wynosi i co mecz odpowiadam, że to zależy.

Mylicie się sądząc, że to zależy od komentatora. Nic z tych rzeczy – to zależy od piłkarza, który raz pudłuje z trzech metrów, raz z pięciu, byle z pola bramkowego. Właśnie na jego granicy kończy się ta „najbliższa odległość”.
Moim kolegom najbardziej brakuje konsekwencji. Jeśli już ta odległość naprawdę ma być „najbliższa”, to piłkę należy ustawić na linii bramkowej tak, żeby nie można było przesunąć jej (piłki, nie linii ani bramki) nawet o centymetr, bo wtedy byłby już gol. W związku z tym uprzejmie proszę komentatorów, żeby używali jednej ze swoich ulubionych kalek językowych (mianownik: „kalka”, broń Boże nie „kaleka”!) bardziej oszczędnie. Niecelny strzał z pięciu, a nawet z trzech metrów wcale nie jest pudłem z „najbliższej...”.
Nie powtarzajmy już tego błędu. Błędu, bo przecież „najbliższa odległość” to pleonazm. Ponieważ to słowo brzmi groźnie – zapamiętałem je głównie dzięki skojarzeniu z nazizmem – pozwolę sobie trochę je oswoić. Otóż pleonazm to taka konstrukcja językowa, w której obie jej części zawierają tę samą treść. Jeszcze za trudne? Sięgnijmy po przykłady.
Nie chce mi się szukać ich po słownikach, zresztą przykładami najlepiej posłużą sobie sami komentatorzy: „Zawodnik awansował dalej”, „Piłkarz zagrał fair play”, „Obrońca wycofał piłkę do tyłu”, „Mimo faulu dalej kontynuował akcję”, „Gospodarze dominują zdecydowanie”, „Sędzia liniowy podniósł chorągiewkę do góry”...
Dorobek mistrzów mikrofonu jest bardzo bogaty, więc kolejne przykłady - tak do pełnego kompletu" - przypominałyby kopanie leżącego. Aż mnie korci, żeby dodać, że nogą, więc jeszcze tylko dwie perełki. Pierwsza to dzieło reporterów niekoniecznie sportowych oraz komentatorów oderwanych od piłki nożnej i – z okazji na przykład igrzysk olimpijskich – oddelegowanych do kajakarstwa, wioślarstwa lub żeglarstwa: „Akwen wodny” brzmi naprawdę fachowo. Druga jest twórczym zaprzeczeniem partactwa z „najbliższej odległości”: „Napastnik zanotował celne trafienie”, chociaż w tych okolicznościach niecelne wydaje się bezspornie większym osiągnięciem.
Ten ostatni pleonazm został z powodzeniem przeniesiony z języka sportu do języka reklamy. W „celnym trafianiu” wyspecjalizowały się środki przeciwbólowe. Producenci zapewniają nas, potencjalnych klientów, że w starciu z ich tabletkami ból nie ma żadnych szans.
A jakie my mamy szanse w starciu z taką polszczyzną wylewającą się z telewizora? Marne, ale przecież nie zabijemy się z tego powodu na śmierć...

6 komentarzy:

  1. Nazwiska, nazwiska, nazwiska...-;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O "niecelnym trafieniu" słyszałem "na własne uszy"! Z ust tego samego mistrza mikrofonu, który w trakcie meczu "Narodowej Reprezentacji Polski" krzyczał:"Jezus Maria", mimo, iż mecz nie był rozgrywany w niedzielę, ale za to w kościele - także nie. Właściwie cała jego "literacka tfu! rczość werbalna" (ładne?) pozwala bez większego kłopotu zaadaptować się na politycznej niwie. Zwłaszcza, że i ocenić samego "tfu! rcę" łatwo, nawiązując do słynnej wypowiedzi Millera, skierowanej do Ziobry. Parafraza "brzmiałaby w druku" mniej więcej tak: jest pan bezbramkowym remisem zero - zero, do przerwy: zero - zero...
    Brawo Roli! Czasami jesteś tak zacietrzewiony, że trudno Cię ze spokojem wysłuchać. Ale czyta się wybornie!! Może zaczniesz na konferencjach prasowych niektóre pytania zadawać w formie drukowanej? Z zastrzeżeniem, że niektórzy (zwłaszcza pewien penisista!) będą odpowiadać także piemnie...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Czyli mam siedzieć cicho? Tylko pisać i nie odzywać się? ;-)
      2. Obawiam się, że pewnego dnia padną tu jakieś nazwiska albo przynajmniej inicjały...

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o nazwiska albo przynajmniej inicjały "tfu! rcy"- nie prowokuj, proszę. A ja nazywam się Maciej Szczęsny i także mam "na swoim sumieniu" nie jedno przestępstwo. W tym kilka językowych.

      Usuń
    3. Dobrze, że "nie jedno", a nie "niejedno". W tym przypadku to istotna różnica. "Nie jedno" każdemu może się zdarzyć, "niejedno" to już recydywa.

      Usuń