Nie raz i nie dwa słyszeliśmy, że jakiś
piłkarz – czy nie wydaje się wam, że naszym taka przykrość zdarza się częściej
niż rywalom? – nie trafił do bramki „z najbliższej odległości”. Od dziecka zadaję
sobie pytanie, ile ta odległość wynosi i co mecz odpowiadam, że to zależy.
Mylicie się sądząc, że to zależy od
komentatora. Nic z tych rzeczy – to zależy od piłkarza, który raz pudłuje z
trzech metrów, raz z pięciu, byle z pola bramkowego. Właśnie na jego granicy
kończy się ta „najbliższa odległość”.
Moim kolegom najbardziej brakuje konsekwencji.
Jeśli już ta odległość naprawdę ma być „najbliższa”, to piłkę należy ustawić na
linii bramkowej tak, żeby nie można było przesunąć jej (piłki, nie linii ani
bramki) nawet o centymetr, bo wtedy byłby już gol. W związku z tym uprzejmie
proszę komentatorów, żeby używali jednej ze swoich ulubionych kalek językowych
(mianownik: „kalka”, broń Boże nie „kaleka”!) bardziej oszczędnie. Niecelny
strzał z pięciu, a nawet z trzech metrów wcale nie jest pudłem z
„najbliższej...”.
Nie powtarzajmy już tego błędu. Błędu, bo
przecież „najbliższa odległość” to pleonazm. Ponieważ to słowo brzmi groźnie –
zapamiętałem je głównie dzięki skojarzeniu z nazizmem – pozwolę sobie trochę je
oswoić. Otóż pleonazm to taka konstrukcja językowa, w której obie jej części
zawierają tę samą treść. Jeszcze za trudne? Sięgnijmy po przykłady.
Nie chce mi się szukać ich po słownikach,
zresztą przykładami najlepiej posłużą sobie sami komentatorzy: „Zawodnik
awansował dalej”, „Piłkarz zagrał fair play”, „Obrońca wycofał piłkę do tyłu”,
„Mimo faulu dalej kontynuował akcję”, „Gospodarze dominują zdecydowanie”,
„Sędzia liniowy podniósł chorągiewkę do góry”...
Dorobek mistrzów mikrofonu jest bardzo bogaty,
więc kolejne przykłady - tak do „pełnego kompletu" - przypominałyby kopanie leżącego. Aż mnie korci, żeby
dodać, że nogą, więc jeszcze tylko dwie perełki. Pierwsza to dzieło reporterów
niekoniecznie sportowych oraz komentatorów oderwanych od piłki nożnej i – z
okazji na przykład igrzysk olimpijskich – oddelegowanych do kajakarstwa,
wioślarstwa lub żeglarstwa: „Akwen wodny” brzmi naprawdę fachowo. Druga jest
twórczym zaprzeczeniem partactwa z „najbliższej odległości”: „Napastnik
zanotował celne trafienie”, chociaż w tych okolicznościach niecelne wydaje się
bezspornie większym osiągnięciem.
Ten ostatni pleonazm został z powodzeniem
przeniesiony z języka sportu do języka reklamy. W „celnym trafianiu”
wyspecjalizowały się środki przeciwbólowe. Producenci zapewniają nas,
potencjalnych klientów, że w starciu z ich tabletkami ból nie ma żadnych szans.
A jakie my mamy szanse w starciu z taką polszczyzną
wylewającą się z telewizora? Marne, ale przecież nie zabijemy się z tego powodu
na śmierć...
Nazwiska, nazwiska, nazwiska...-;)
OdpowiedzUsuńNa koniec będzie konkurs ;-)
OdpowiedzUsuńO "niecelnym trafieniu" słyszałem "na własne uszy"! Z ust tego samego mistrza mikrofonu, który w trakcie meczu "Narodowej Reprezentacji Polski" krzyczał:"Jezus Maria", mimo, iż mecz nie był rozgrywany w niedzielę, ale za to w kościele - także nie. Właściwie cała jego "literacka tfu! rczość werbalna" (ładne?) pozwala bez większego kłopotu zaadaptować się na politycznej niwie. Zwłaszcza, że i ocenić samego "tfu! rcę" łatwo, nawiązując do słynnej wypowiedzi Millera, skierowanej do Ziobry. Parafraza "brzmiałaby w druku" mniej więcej tak: jest pan bezbramkowym remisem zero - zero, do przerwy: zero - zero...
OdpowiedzUsuńBrawo Roli! Czasami jesteś tak zacietrzewiony, że trudno Cię ze spokojem wysłuchać. Ale czyta się wybornie!! Może zaczniesz na konferencjach prasowych niektóre pytania zadawać w formie drukowanej? Z zastrzeżeniem, że niektórzy (zwłaszcza pewien penisista!) będą odpowiadać także piemnie...?
1. Czyli mam siedzieć cicho? Tylko pisać i nie odzywać się? ;-)
Usuń2. Obawiam się, że pewnego dnia padną tu jakieś nazwiska albo przynajmniej inicjały...
Jeśli chodzi o nazwiska albo przynajmniej inicjały "tfu! rcy"- nie prowokuj, proszę. A ja nazywam się Maciej Szczęsny i także mam "na swoim sumieniu" nie jedno przestępstwo. W tym kilka językowych.
UsuńDobrze, że "nie jedno", a nie "niejedno". W tym przypadku to istotna różnica. "Nie jedno" każdemu może się zdarzyć, "niejedno" to już recydywa.
Usuń