piątek, 15 czerwca 2018

Uff przez duże o


Siła wyższa zachwiała dwutygodniowym cyklem Polish swój Polish. Akurat w zeszły piątek dopieszczaliśmy – to znaczy grafik dopieszczał, a ja tylko trochę się wymądrzałem – opakowanie najważniejszego tekstu, jaki napisałem w tym roku. Szczerze zachęcam do kupienia ze względu na bohatera.



W zeszłym tygodniu książka, w przyszłym wesele Zuzi, w tym mundial, więc chyba rozumiecie, że ostatnio miałem niewiele czasu na robienie notatek na potrzeby bloga. Na szczęście były w telewizji mecze, na które znalazłem godzinkę, a przy okazji odkryłem nieznany mi do tej pory głos.

Jak na debiut całkiem nieźle, bo ze złośliwą satysfakcją zapisałem w komputerze trzy cytaty. „Mieć większą alternatywę” – zauważył komentator. Doceniam, że nie powiedział o dwóch, trzech czy iluś-tam jeszcze alternatywach. Alternatywę – przypomnę – albo się ma, albo nie. Ich liczba i rozmiar nie mają znaczenia. Wypowiada się na ten temat Słownik Języka Polskiego PWN (1. Dwie wykluczające się możliwości, np. mieć alternatywę; 2. Sytuacja wymagająca wyboru między dwiema wykluczającymi się możliwościami, np. stanąć przed alternatywą; 3. potocznie: inna możliwość), a ja też już zdążyłem wspomnieć o tym w felietonie Alternatywy 1.

„Popełniliśmy aż nadto za dużo błędów” – komentator utożsamił się z jedną z drużyn. W sumie nic dziwnego, bo to była nasza drużyna. Wydawało mi się, że zasób pleonazmów obecnych na co dzień w polskich mediach nie tylko sportowych jest ograniczony, a jednak byłem w błędzie. Nie wiem jedynie, czy kpić, czy docenić tę kreatywność.

„Uff przez duże o” – odetchnął z ulgą, która mogła udzielić się wielu telewidzom. Próbowałem odetchnąć i ja. Zaczynałem od dużego o i nic. Próbowałem z małym i też bez powodzenia. To może przez podwójne o? Udało się, ale wtedy zorientowalem się, że I was relieved. W sumie nic dziwnego, bo dla wielu komentatorów polski jest językiem niestety bardziej obcym od obcych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz