Siła wyższa zachwiała dwutygodniowym cyklem
Polish swój Polish. Akurat w zeszły piątek dopieszczaliśmy – to znaczy grafik
dopieszczał, a ja tylko trochę się wymądrzałem – opakowanie najważniejszego
tekstu, jaki napisałem w tym roku. Szczerze zachęcam do kupienia ze względu na
bohatera.
W zeszłym tygodniu książka, w przyszłym wesele
Zuzi, w tym mundial, więc chyba rozumiecie, że ostatnio miałem niewiele czasu
na robienie notatek na potrzeby bloga. Na szczęście były w telewizji mecze, na
które znalazłem godzinkę, a przy okazji odkryłem nieznany mi do tej pory głos.
Jak na debiut całkiem nieźle, bo ze złośliwą
satysfakcją zapisałem w komputerze trzy cytaty. „Mieć większą alternatywę” –
zauważył komentator. Doceniam, że nie powiedział o dwóch, trzech czy iluś-tam
jeszcze alternatywach. Alternatywę – przypomnę – albo się ma, albo nie. Ich
liczba i rozmiar nie mają znaczenia. Wypowiada się na ten temat Słownik Języka
Polskiego PWN (1. Dwie wykluczające się możliwości, np.
mieć alternatywę; 2. Sytuacja wymagająca wyboru między dwiema wykluczającymi
się możliwościami, np. stanąć przed alternatywą; 3. potocznie: inna możliwość),
a ja też już zdążyłem wspomnieć o tym w felietonie Alternatywy 1.
„Popełniliśmy aż nadto za dużo błędów” –
komentator utożsamił się z jedną z drużyn. W sumie nic dziwnego, bo to była
nasza drużyna. Wydawało mi się, że zasób pleonazmów obecnych na co dzień w
polskich mediach nie tylko sportowych jest ograniczony, a jednak byłem w
błędzie. Nie wiem jedynie, czy kpić, czy docenić tę kreatywność.
„Uff przez duże o” – odetchnął z ulgą, która
mogła udzielić się wielu telewidzom. Próbowałem odetchnąć i ja. Zaczynałem od
dużego o i nic. Próbowałem z małym i też bez powodzenia. To może przez podwójne o?
Udało się, ale wtedy zorientowalem się, że I was relieved. W sumie nic
dziwnego, bo dla wielu komentatorów polski jest językiem niestety bardziej
obcym od obcych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz