Dziś samokrytycznie, więc krótko; a krótko, bo samokrytycznie. Ten odgłos, który być może teraz słyszycie, to echo. Właśnie biję
się w piersi i przyznaję rację słuchaczowi. Tak się bowiem porobiło, że
zostałem współprowadzącym audycję radiową. Niby tylko godzinka tygodniowo, ale
to i tak dość czasu, aby coś palnąć i z myśliwego stać się zwierzyną.
Jak w każdy wtorek o 13:00 na antenie
internetowego radia weszlo.fm gawędziliśmy sobie o tenisie, akurat o urodzinach
Agnieszki Radwańskiej, aż tu nagle zadzwonił telefon. Po krótkim przywitaniu
słuchacz przeszedł do konkretów. Muszę się przyznać, że podczas tej rozmowy nie
przekonał mnie, ale niepokój jednak zasiał. Wyszedłem ze studia i wyjątkowo
wróciłem prosto do domu. Nie zdejmując butów, pomaszerowalem od razu do półki,
na której stoją słowniki.
Dawać mi tu tych jubilatów i solenizantów... „Jubilat:
osoba, która obchodzi swój jubileusz”. „Jubileusz: ważna, okrągła rocznica jakiegoś wydarzenia”. „Solenizant:
osoba obchodząca danego dnia swoje imieniny albo urodziny” – przekonał mnie
dopiero prof. Andrzej Markowski.
Sprostowania
do audycji nagrywać nie zamierzam, obiecuję jednak, że przestanę – co ja mówię, już
przestałem! – upierać się, że z solenizantem mamy do czynienia tylko w
przypadku imienin, zaś z jubilatem w dniu dowolnych urodzin. „Tak jest,
trzydziestej pierwszej, okrągłej rocznicy” – przypomniało mi się zobowiązanie
brygady młodzieżowej z „Misia”. Zdążę się z tym wszystkim oswoić, bo do
najbliższych urodzin zostało mi prawie osiem miesięcy, a do jubileuszu prawie
cztery lata. Za to solenizantem – zawsze to jakieś pocieszenie – będę nie raz,
a dwa razy w roku.
Po
występie w radiu i zapasach ze słownikiem zabrałem się do oglądania telewizji.
„Ja się czegoś dziś nauczyłem, a oni?” – zapytałem sam siebie. Pytanie okazało
się, jak można było przypuszczać, podręcznikowo retoryczne. Ślizgałem się
pilotem po kanałach, a z prawie każdego atakowało mnie „w każdym bądź razie”,
„w cudzysłowiu”, „w dwutysięcznym osiemnastym”, „6 marzec”, „w miesiącu marcu”,
„w dniu dzisiejszym”, „pod rząd”, „póki co”, „ciężki orzech do zgryzienia”, „akwen
wodny”, „cofnąć się do tyłu”, „podnieść rękę do góry”, „ileś-tam meczy”, „ilość
piłkarzy”...
Przecież
nauka nie boli...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz