Pokochaliśmy urlopy za granicą. Jedni szukają
tam odpoczynku na plaży, inni wolą wycieczki objazdowe, a ja mógłbym całymi
dniami siedzieć przed telewizorem i oglądać programy informacyjne. Niestety –
nie wszędzie. Siedzieć przed telewizorem, oglądać programy informacyjne, nie
rozmieć ani słowa i dzięki temu nie mieć pojęcia, jakie poglądy polityczne ma
dziennikarz czy prezenter – marzenie!
W Polsce granica między informacją a komentarzem
zatarła się nie wczoraj, nie po ostatnich wyborach nawet, a dużo wcześniej. Nikt
nie poczuwa się do winy, a przecież winni jesteśmy my wszyscy – my, czyli
ludzie mediów. Jako telewidz wolałbym nie wiedzieć, czy ten redaktor sprzyja
partii X, a tamta redaktorka sympatyzuje z partią Y. Fakt, że dziennikarze nie
kryją swoich poglądów, przyjąłem jednak do wiadomości, ale równie
entuzjastycznie jak radę, aby unikać kopania się z koniem.
Poglądy polityczne można mieć różne, ale
trzeba umieć je wyrażać. Na początku tego tygodnia Sejm przyjął ustawę o
Instytucie Pamięci Narodowej; tę, na mocy której polska prokuratura ma po całym
świecie ścigać mówiących i piszących o „polskich obozach śmierci”. Wszystkie
telewizje o tym poinformowały, ale jedna – ta słynąca z pasków wyjątkowo
oryginalnych w treści (bo w formie nic nadzwyczajnego, pasek jak pasek) – ujęła
temat tak: „Polska walka o zakłamywanie historii”.
To, niestety, efekt nieuctwa. Nauczyciele
języka polskiego, ci wszyscy, którzy autorowi (autorce?) tego sformułowania
stawiali oceny od dostatecznej w górę, którzy przepuszczali go (ją?) z klasy do
klasy, powinni się teraz wytłumaczyć, za co przez tyle lat brali pieniądze. „Polska
walka o zakłamywanie historii” byłaby śmieszna, gdyby nie dotyczyła wyjątkowo
poważnego tematu.
Nieumiejętność poprawnego skonstruowania
prostego – wydawałoby się – zdania może być również zabawna. Reporter pewnej
stacji radiowej przez cały poranek biegał z mikrofonem po mieście, zaczepiał
ludzi i pytał, „czy mieszkanie z rodzicami po trzydziestce ma sens”. Siedziałem
w domu, więc mnie nie zaczepił. Może powinienem był zatelefonować do redakcji i
wyjaśnić, że osoba niepełnoletnia jednak powinna mieszkać z tatą, mamą albo
innym opiekunem prawnym? Albo dyskretnie, na przykład pisząc mejla,
podpowiedzieć, że zwrot „po trzydziestce” wystarczy przestawić w inne miejsce
zdania, bo nie o wiek rodziców tu przecież chodzi?
Rano posłuchałem radia, wieczorem włączyłem
telewizor. Mecz jak mecz, komentarz też taki sobie, ale zdanie „Trener go lubi
i często gra w podstawowym składzie” warto wyróżnić. Aha, tak bardzo go lubi,
że gra zamiast niego i nie daje mu zarobić... Jedna z moich polonistek – nie
mogę sobie przypomnieć, czy w podstawówce, czy w liceum – sypała podobnymi
przykładami jak z rękawa. Choćby takim: „Rolnik orał pole, a kamienie wchodziły
mu w zęby”. Zaczynam się niepokoić, czy ten komentator nie miał tej samej nauczycielki co ja...
иди на хуй
OdpowiedzUsuń