Moja mama lubi powtarzać, abym nie pchał się tam, gdzie mnie nie chcą. Zwykle
korzystam z jej rad, ale czasem aż kusi, aby przeleźć przez płot i poczytać
coś, co nie zostało napisane z myślą o mnie. Za tym płotem jest jeden z
największych polskich portali internetowych. Pewien poseł powiedziałby, że to
tylko „polskojęzyczny” portal, z czym zgodzić się nie mogę.
Skoro tak mówi pan
poseł, to zacznijmy od przykładu z działu zajmującego się polityką. „Z
tego względu procedury bezpieczeństwa, osoby wchodząc na plac gdzie odbywało
się powitanie, były dokładnie przeszukiwane i sprawdzane wykrywaczami metalu
przez BOR” – poinformował autor.
Przeczytałem raz, drugi, trzeci i do tej pory nie wiem, kto i dlaczego
zaakceptował ten tekst do publikacji.
Żeby było ciekawiej, „akceptantów” było co
najmniej dwóch (dwoje? dwie?). Ten cytat został bowiem zapożyczony z
ogólnopolskiego dziennika, który wyłącznie w przypływie dobrego humoru można
uznać za poważną gazetę. Tylko w niepoważnej dokładnie przeszukiwane
i sprawdzane, oczywiście wykrywaczami metalu i innych podejrzanych przedmiotów,
mogły być procedury bezpieczeństwa.
Do tego artykułu zajrzałem
niejako po drodze, bo zaintrygował mnie jego tytuł. W ogóle to szukałem jakiejś
informacji w dziale sportu. Nie znalazłem, ale z ciekawości przeczytałem
relację z meczu piłki ręcznej. Lubię ręczną, sam kiedyś o niej sporo pisałem,
więc sentyment i ciekawość pozostały. „Zanotował
aż osiem bramek” – z uznaniem przechodzącym w zachwyt donosił autor.
Przyznam, że zdurniałem, co
podczas dłuższego pobytu na tym portalu (i kilku innych również) grozi
zdurnieniem permanentnym. Kto zanotował aż osiem bramek? – zacząłem się
zastanawiać. Autor? Chyba nie, bo gdyby chodziło o niego, to na pewno napisałby
w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Może sędzia? Też raczej nie, bo w meczu
piłki ręcznej pada przecież kilkakrotnie więcej goli, więc pozostałe arbiter musiałby
przegapić i nie byłoby za co go chwalić. Wyobraźnia znowu mnie zawiodła. W tej
sytuacji musiałem cofnąć się do początku tekstu i przeczytać zdanie po zdaniu
jeszcze raz. Wyszło na to, że autor miał na myśli jednego z zawodników, który zamiast
grać, notował bramki.
Mniej więcej w tym
samym czasie dałem się złapać na przynętę. Jedna z płatnych stacji
telewizyjnych skusiła mnie darmochą. Obejrzałem kilka meczów ligi, która
pociąga mnie dość umiarkowanie, i doszedłem do wniosku, że to żadna strata
także z językowego punktu widzenia. Promocja się skończyła, ale dwa zdania
zostały w notatkach.
„Świetnie wszedł do szatni tego zespołu” – to
komplement pod adresem jednego z piłkarzy. Zastanawiałem się, jak ja bym
wchodził do szatni. Gdybym był nowy, a tak wynikało z kontekstu, pewnie bym
najpierw zapukał, potem poczekał na odpowiedź, a po usłyszeniu zaproszenia,
otworzył drzwi i w progu przywitał się z obecnymi. Skąd komentatorowi wzięło
się skojarzenie, że wszystko to można zrobić „świetnie”, zastanawiałbym się do
tej pory, gdybym tylko miał aż tyle czasu i chęci.
Kolejny komentator tej stacji przypomniał mi,
że niektóre błędy usłyszymy niezależnie od tego, ile za nie zapłacimy. W tym
przypadku cenę uważam za wygórowaną, chociaż w kanałach otwartych też nie
chciałbym usłyszeć, że „bramkarz będzie zyskiwał na momentach, gdzie może
zwlekać z wybiciem piłki”.
Zdania złożone podrzędnie nie powinny być
szczytem trudności dla osób zarabiających na życie mówieniem do mikrofonu. Ze
wszystkich okoliczników dziwnym trafem komentatorzy pamiętają tylko o
okoliczniku miejsca. We wspomnianym przypadku należy użyć okolicznika czasu, co
wydaje się oczywiste już dla gimnazjalistów. Prymusi podpowiedzieliby nawet, że
są jeszcze do wyboru okoliczniki sposobu, celu, przyczyny, warunku i
przyzwolenia.
A, i jeszcze jedno... Może ktoś się orientuje,
co i jak mógłbym zyskać – nie bądźmy pazerni – już nie na momentach, ale
chociaż na jednym momencie?